[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przesiadła się do nas.
 Marysia jestem  przedstawiła się nam.
Bigos przejął w swoje ręce całą inicjatywę, zaprezentował nas:
 To jest kole\anka Barbara. Pan kustosz ma na imiÄ™ Tomasz, a ja Janek.
Pani na wczasach, prawda? Kto to w listopadzie wybiera siÄ™ na wczasy, i to do
jakiejś tam Janówki? Ale chyba jakieś potańcówki tutaj urządzają? A ja mam
gitarę, proszę pani. Dziś jest Kobra. Będzie pani oglądać telewizję?
Gadał i gadał, mnie w ogóle nie dopuścił do słowa. Jej te\ nie dopuszczał. Wreszcie mu
przerwała w połowie zdania. Zwróciła się do mnie:
" Bardzo chciałam pana poznać.
" Mnie? NaprawdÄ™?
" To znaczy tego pana, który posiada klucz do starego dworu. Marzę, aby
dwór obejrzeć. Tutaj jest naprawdę bardzo nudno i \ałuję, \e przyjechałam na
wczasy do Janówki. Jedyna rozrywka to telewizja i od czasu do czasu bryd\. Więc
marzę, aby obejrzeć ten dwór. Czy to prawda, \e tam są duchy?
Podano na stół drugie danie, ale naprawdę nie pamiętam, co jadłem. Marysia mnie
oczarowała, a jej uśmiech, którym raz po raz mnie darzyła, i te jej piękne dołeczki na buzi
wywoływały zamęt w mojej głowie.
 Duchy?  zastanowiłem się.  Ale\ tak, naturalnie. Są u nas duchy. Naj
prawdziwsze. Nawet dziś w nocy był duch. Straszny, proszę pani. Narobił ogrom
nego rumoru w bibliotece. Było to o dwunastej w nocy. On zawsze zjawia się
o dwunastej.
Marysia była zachwycona.
" Bardzo bym chciała spędzić noc w takim dworze, gdzie straszy.
" Nic nie stoi na przeszkodzie  zawołałem.  Mo\e nas pani odwiedzić.
Sam paniÄ… oprowadzÄ™ po dworze i poka\Ä™ pani ducha.
" A ja?  zasmucił się Bigos.
" Pan?  zastanowiłem się.  Pan będzie oglądał program telewizyjny. Mu
szę pana chronić przed nerwowością.
Kole\anka Wierzchoń z wyrazną dezaprobatą przysłuchiwała się rozmowie.
 Skąd pani wie, \e we dworze są duchy?  zapytała ni stąd, ni zowąd, jakby
to było rzeczywiście coś dziwnego, \e w takim starym dworze bywają duchy.
Jeszcze dziwniejsza była odpowiedz Marysi:
 O duchu dowiedziałam się od syna kierownika ośrodka wczasowego i od
jego kole\anki, czyli od Antka i Zosi. To przemiłe dzieciaki Wracali wieczo
rem z próby kółka dramatycznego i \eby skrócić sobie drogę, poszli przez ciem
ny park. Dwór był opieczętowany, a jednak zobaczyli światło w górnych trzech
oknach. Podobno świeciło się w bibliotece. Nie mógł tam przebywać nikt inny,
tylko duch zmarłego właściciela. Czy tak, panie kustoszu?
" Tak  mruknąłem. I raptem odechciało mi się jeść.
A kole\anka Wierzchoń powiedziała z naciskiem:
" ZadziwiajÄ…ce. Doprawdy zadziwiajÄ…ce...
Marysia trajkotała:
 Marzę, aby spotkać się z duchem. Nie mogę kole\ankom w biurze zaimpo
nować, \e byłam na wczasach w Zakopanem albo w Krynicy, więc pragnę choć
tym duchem zrobić wra\enie. Powiem im: nie byłam w Zakopanem, ale za to
nocowałam w starym dworze, gdzie pojawia się duch. Więc pan mnie zaprasza,
panie kustoszu?
 Oczywiście, oczywiście  przytaknąłem  ale jeszcze nie na dzisiejszą
noc. U nas jest brudno, wkrótce sprzątniemy i wtedy będę mógł panią zaprosić.
Bo my przyjechaliśmy dopiero wczoraj w nocy.
Obiad był skończony. Po\egnaliśmy Marysię i wyszliśmy na drogę do parku. Powiedziałem
do Bigosa:
" Czy nie uwa\a pan, \e ona jest bardzo Å‚adna? Wydaje mi siÄ™, \e warto dla
niej wystarać się o jakiegoś wyjątkowego ducha.
" To się da zrobić, panie kustoszu. Pan usiądzie z Marysią na kanapie, a ja
głośno tupiąc przespaceruje się po sąsiednich pokojach.
" Pan nie ma \adnej inwencji, panie Bigos  stwierdziłem.  Uwa\am, \e
duch powinien się pokazać.
" W białym prześcieradle?  ironizował Bigos.  To dobre dla dzieci, a nie
dla takiej dziewczyny. Ju\ lepiej, \eby dzwonił łańcuchami. Albo nale\ałoby za
prosić jakiegoś bardzo nowoczesnego ducha.
" Z czerwoną gitarą  bąknąłem.  Duch big-beatowy. śeby tańczył i śpie
wał  ye, ye, ye".
Kole\anka Wierzchoń postarała się zepsuć nam miły nastrój. Rzekła ponurym głosem:
" Zdaje mi się, \e \adnego ducha stwarzać nie trzeba. Starczy nam ten, który
naprawdÄ™ grasuje we dworze.
" Pani wierzy opowiadaniu tych dwojga dzieci?  wzruszyłem ramionami.
" Zapomniał pan ju\ o minionej nocy, panie kustoszu? Có\ to pana ze snu
wyrwało, \e popędził pan jak szalony do biblioteki? Przyznaję, \e zaraz po przy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.xlx.pl