[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zejdzmy i spytajmy go zaproponowała Kelda.
Zeszły po schodach na parter, a w hallu major-domus poinformował je, że zgodnie z
poleceniem gospodarza, może je oprowadzić po całym domu. Potem będzie herbatka na
tarasie.
Z ulgą przyjęły wieść, że mogą zwiedzać dom same, bez złowrogiego towarzystwa
gospodarza. Wędrowały od jednej przestronnej i pięknej komnaty do drugiej i Kelda
mogła potwierdzić swoją opinię o doskonałym guście lorda.
Udało mu się dokonać rzadkiej sztuki umiejętnego połączenia sztuki europejskiej z
wytworami miejscowych artystów. Było tu wiele rzezb, wyglądających na stare i
wyrastające z głębin tradycji tego ludu, o których Kelda chętnie porozmawiałaby z jakimś
znawcą. Były cenne wyroby złotnicze i tchnące wyjątkowym urokiem tkaniny. Znajdowa-
ło się tu mnóstwo przedmiotów, nad którymi rada by zatrzymać się dłużej, ale Yvette
była już znudzona. Obiecała sobie zająć się tym pózniej.
Pośpieszyły na taras, gdzie służba podała prawie angielską herbatę.
Jak myślisz, czy wuj Maksym wydaje jakieś przyjęcia? spytała Yvette. Ma tu
mnóstwo miejsca.
Sama mówiłaś, że to odludek odparła Kelda.
Taką opinią cieszy się w Paryżu. Potwierdza to Remy, który mówi, że poza
kolacyjkami z gubernatorem nie spotyka siÄ™ z nikim.
Co w takim razie robi po całych dniach? Yvette wzruszyła ramionami.
Siedzi i oddaje się zimnej nienawiści. Albo rzuca czary.
Kelda milczała. Po chwili Yvette dodała:
Pamiętasz, że chciałam go zaczarować? Zdaje się, że będę musiała uciec się do
bardzo potężnych czarów.
Miejmy nadzieję, że osiągniesz to, czego pragniesz, bez uciekania się do czarnej
magii odrzekła Kelda.
Wciąż dumała o lordzie. Wydał jej się postacią wielce tajemniczą. W tym olbrzymim
domu obie poczuły się odcięte od świata, chociaż starały się sobie wmówić, że to
nieprawda. Po herbatce rozglądały się za gospodarzem, ale nie dał znaku życia. Nadszedł
majordomus i oznajmił, że bagaże pań przybyły już z portu, że służba zajęła się już ich
rozpakowaniem, i że kolacja będzie o ósmej.
Yvette skinęła głową na znak, że przyjęła to wszystko do wiadomości, natomiast Kelda
zapytała:
Gdzie znajdziemy lorda Orsetta przed kolacjÄ…?
Jestem do dyspozycji panienki i zaprowadzÄ™ jÄ… do milorda.
Dziękuję Kelda wstała i poszły z Yvette na górę.
Ponieważ był to początek roku, zmierzch zapadł wcześnie. O piątej panował już
przyjemny chłód. Keldzie patrzącej na zachodzące nad Dakarem słońce, trudno było
uwierzyć, że w Anglii jest wciąż śnieg i mróz, lód, zawieje i zamiecie. I że w pokoiku na
poddaszu u pani Gladwin, gdzie zawsze brakowało koców, panuje przejmujące zimno.
W swoich sypialniach dziewczęta zastały pokojówki, rozpakowujące ich kufry. Były to
śliczne Murzynki, ubrane w takie same sukienki z bawełny, jakie noszą gosposie w
Anglii. Za to na głowach miały szkarłatne turbany, pasujące kolorem do naszywek na
liberiach męskiej służby.
Jego lordowska mość lubi, zdaje się, kolory zauważyła Kelda, gdy wyszły
pokojówki.
Dlaczego tak sÄ…dzisz?
Służba ubrana jest barwnie, pokoje też są kolorowe, chociaż na pierwszy rzut oka
wydają się białe.
No i co z tego? Mamy sobie pomalować twarze we wszystkie kolory tęczy?
Nie, skądże uśmiechnęła się Kelda ale włóż na dzisiejszy wieczór którąś z
barwniejszych sukienek. Musimy zrobić na nim dobre wrażenie.
Włożę tę wiśniową z tiulu, którą tak lubi Remy.
A ja tę błękitną, szyfonową, którą dostałam od ciebie.
Myślisz, że jest wystarczająco szykowna na przyjęcie u lorda? droczyła się Yvette.
Z nas obu to ty jesteś ta ważniejsza odparła Kelda. Zresztą tak się sobie
podobam we wszystkim, co od ciebie dostałam, że nic mnie nie obchodzi, co na to powie
jego lordowska mość.
Szkoda, że ja tak nie mogę powiedzieć! rzekła Yvette i dodała zbolałym głosem:
Pomyśl, jak beznadziejnie czułabym się teraz, gdybym nie spotkała Remy'ego. Wyobraz
sobie mnie zamkniętą tu na lata, nie mającą do kogo ust otworzyć.
Przecież w Dakarze muszą być jacyś biali.
Tylko mężczyzni. A według Remy'ego, wuj Maksym nigdy nikogo nie zaprasza,
zwłaszcza ludzi młodych. Remy był tu tylko dwa razy, towarzysząc gubernatorowi w
jakichś sprawach służbowych.
Kelda nie odpowiedziała nic. Pomyślała tylko, że Yvette, przyzwyczajonej do paryskich
[ Pobierz całość w formacie PDF ]