[ Pobierz całość w formacie PDF ]

glądając z namysłem na Amy. - Co tu robicie tak wcześnie?
S
R
Amy poczuła, że się czerwieni.
-Spacerowałam... i spotkałam sierżanta.
James spojrzał na kolegę z niedowierzaniem.
-Muszę wracać do miasta. Odprowadzisz panią doktor do samo-
chodu, dobrze? - Potem zwrócił się do Amy.
-Miło mi było panią poznać. Moja żona chciałaby panią
zaprosić. Musimy coś zorganizować.
-Będzie mi bardzo miło - odparła Amy, uśmiechając się słabiut-
ko.
James odjechał, a Angus zaprowadził ją do samochodu.
-Dlaczego nie powiedziałaś starszemu posterunkowemu Ri-
dleyowi, co robiliśmy, zanim znalezliśmy ciało? - zapytał z nut-
ką złośliwości w głosie.
Zatrzymała się i popatrzyła na niego ze zdumieniem.
-Chyba nie myślisz, że wygadałabym się!
Spojrzał na nią wyzywająco.
-A więc wolisz, żeby to, co jest między nami, pozostało tajem-
nicÄ…?
Między nami nic nie ma. To był tylko pocałunek i... Dotknął
palcem jej ust, by ją uciszyć.
Proszę nic nie mówić, pani doktor. Cofnął się o krok i gwizdnął
na Fergusa.
-Nie będzie następnego razu - odparowała, ale już zniknął tam,
skąd przyszedł.
S
R
ROZDZIAA DZIESITY
Wiadomość o rannym mężczyznie obiegła całe miasto, zanim
Amy wróciła do przychodni.
Musiałaś przeżyć szok! - powiedziała Helen. - Dobrze, że cho-
ciaż sierżant Ford był z tobą.
Tak...
Helen spojrzała na nią pytająco. -. Co tam robiliście tak wcze-
śnie rano? Amy dałaby wiele, aby nie czerwienić się na samą
wzmiankÄ™ o Angusie.
Poszłam na spacer i... ee... spotkałam go.
Pewnie chciałaś zobaczyć domek kuzynki. - W glosie recepcjo-
nistki zabrzmiała uraza.
Przepraszam, że nie powiedziałam ci, że była moją kuzynką.
Nie chciałam, żeby wszyscy wiedzieli.
No widzisz. Mona jest plotkarą i teraz już wie całe miasteczko.
Mam nadzieję, że nie będzie to miało wpływu na opinię o mnie.
Allan jest dobrej myśli, ale ja nie jestem tego pewna.
Nie martw się. Lindsay była dziwaczką, ale to nie znaczy, że
ludzie uważają, że jesteś taka sama.
Amy postanowiła chwycić byka za rogi.
-Mówiłaś, że nikt nie spodziewał się, że może odebrać sobie
życie. Myślisz, że jest możliwe, żeby to nie było samobójstwo?
S
R
Helen zbladła.
Sądzisz, że ktoś mógł ją... zamordować? Amy kiwnęła głową.
Ale policja i koroner...
Mogli się pomylić. Sama na to zwróciłaś uwagę.
Nie - zaprotestowała Helen. - Powiedziałam tylko, że rodzice
Lindsay spodziewali się, że może kiedyś to zrobić.
No właśnie. Bardzo łatwo spowodować, żeby morderstwo wy-
glądało na samobójstwo, gdy chodzi o kogoś, kto miał już za
sobą takie próby.
Na twarzy Helen odmalowała się niepewność.
-Uważam, że byłoby lepiej, gdybyś nie wygłaszała takich opinii.
Tutejsza policja ciężko pracuje i osoba z zewnątrz nie powinna
kwestionować wyników śledztwa w sprawie, która od początku
była jasna. - Wyprostowała się i oznajmiła oficjalnym tonem: -
Są już pacjenci. Trzeba raczej zająć się leczeniem żywych, niż
spekulowaniem na temat umarłych.
Amy wzięła do rąk pierwszą kartę. Zapowiada się długi i mę-
czący dzień.
Po południu, kiedy była już gotowa do wyjścia, usłyszała jakieś
zamieszanie w recepcji. W drzwiach ukazała się zmartwiona
twarz Helen.
-Amy, szybko. Wypadek. Dzwoniłam na policję.
Amy wybiegła i zobaczyła udręczonego ojca usiłującego po-
skromić kilkunastoletniego syna, który wrzeszczał, kopał i prze-
klinał. Wzrok chłopca był dziki i nieprzytomny.
-Pomóżcie mu! - krzyczał ojciec, próbując zaciągnąć chłopaka
do gabinetu. - Chyba coś wziął, bo oszalał.
S
R
-Zostaw mnie! - ryczał nastolatek i walczył z zapamiętaniem, by
wydostać się z krępujących go ramion ojca.
Serce Amy ścisnęło się, kiedy zobaczyła, jak pięść chłopaka
ląduje z całą siłą na jego twarzy. Miała łzy w oczach, widząc, że
z rozbitego nosa leje się krew. Mężczyzna musiał rozluznić
uścisk, bo syn ruszył w stronę drzwi, ale natrafił na Angusa i
Jamesa, którzy go obezwładnili.
Dobrze, już dobrze, Hamish - powiedział Angus łagodnie. -
Wszystko w porzÄ…dku, stary.
Puśćcie mnie! - wył chłopak. Na jego twarzy malowało się prze-
rażenie. - Zjadają mnie żywcem! Są ich setki!
Możecie go przytrzymać na kozetce? - Amy wkroczyła do akcji.
- Ma halucynacje. - Zwróciła się do ojca, który usiłował zata-
mować krew garścią chusteczek higienicznych. - Czy wie pan,
co wziÄ…Å‚?
Ojciec potrząsnął głową i rozpłakał się. Hamish skorzystał z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.xlx.pl