[ Pobierz całość w formacie PDF ]
życiowy okazywał dziką zazdrość o przeszłość. Zwiat pękał w
szwach od moich poprzednich gachów i każdy list mógł od takiego
parszywca pochodzić. Tolerował wyłącznie istnienie byłego męża,
reszta została mi wzbroniona wstecznie. Widząc w tym dowód
miłości nadprzyrodzonej, nie protestowałam zbytnio, a Grzegorza
ukrywałam starannie.
Szczęśliwie się złożyło, że pisało do mnie jeszcze dwóch
znajomych chłopców z Iraku i jeden kolega z Maroka, kiedy zatem
przestał wreszcie milczeć, jego korespondencja zginęła w tłoku.
Zawiadamiał mnie, że przyjeżdża na urlop, ryzykując średnio, bo
kontrakt ma pewny, Halusia o tym nie wie. Postara się zdążyć na
poczÄ…tek czerwca, kiedy u nas okres urlopowy dopiero siÄ™
zaczyna, najdroższą żonę zatem ma szansę zastać w pracy.
Niech się dowiem, na litość boską, kiedy ona wybiera się w
plenery. Zadzwoni, odpowiem mu przez telefon, bo listownie nie
zdążę.
Dowiedziałam się bez trudu, nikogo nie angażując, pracowała
bowiem w przychodni zdrowia, gdzie urlopy lekarskie zostały
wystawione na widok publiczny dla wygody pacjentów. Miało jej
nie być w sierpniu.
Poczekałam spokojnie, jakie tam spokojnie, w najwyższym
stopniu nerwowo, dzikie sztuki czyniąc, żeby w czerwcu być
okropnie zajęta i przypadkiem nigdzie nie wyjechać. Zdobyłam
informację o terminach przylotów z Damaszku i warowałam przy
telefonie, bo o wyjezdzie na lotnisko o jedenastej wieczorem
mowy nie było. Nie mieszkałam sama.
Grzegorz zadzwonił z Okęcia.
Cześć, moja miła powiedział. No i co?
W sierpniu odparłam na to, trzeba przyznać, że
lakonicznie.
Dziękuję.
I odwiesił słuchawkę.
Mój aktualny pan i władca nie omieszkał rzucić się na mnie.
Kto dzwonił, dlaczego,
o co mu chodziło, o tej porze& ?!
Janusz odparłam. Spytał, kiedy Witek idzie na urlop.
Przypadkiem wiem, powiedziałam, że w sierpniu, powiedział
cześć i wyłączył się. I tyle.
Nie mógł jutro?
Nie wiem. O Jezu. Widocznie nie mógł, może się akurat
umawia na spływ kajakowy z dziewczyną, opanuj się, ja go i tak
widujÄ™ codziennie w pracy!
I wcale mi siÄ™ to nie podoba&
Moje aktualne nieszczęście polegało na wielkim szczęściu.
Obdarzona byłam uczuciami potężnymi, zazdrość zazdrością, ale
oprócz tego słyszałam przez szesnaście godzin na dobę, a nawet
więcej, bo dzwonił do pracy, że słuchaj, ja cię kocham, nie ma dla
mnie życia bez ciebie, ty mnie zaledwie tolerujesz, trzydzieści pięć
lat szukałem takiej kobiety jak ty (cholera, zaczął nazajutrz po
urodzeniu& ?), jesteś dla mnie jedna na świecie, dostałem szału
na twoim tle, stracę cię, nie zniosę tego i tak dalej. Poza głupim
gadaniem, urok miał ogromny, ogień z niego tryskał ku mnie
wręcz wulkaniczny, wyrzekłabym się własnej płci, gdyby mnie to
nie chwytało za wszystko, ze Związkiem Radzieckim na czele.
Pardon, chciałam powiedzieć z sercem. W dodatku pokochało go
dziecko, które miałam z pierwszym mężem. Zaklopsowana byłam
radykalnie.
Metodą wyszukanych podstępów udało mi się spotkać z
Grzegorzem, oczywiście w godzinach pracy, i całe szczęście, że
dysponował samochodem, który wydarł Halusi.
Zmiesznie nam się zmienia. zauważył, jadąc w kierunku
Puszczy Kampinoskiej.
Coś tam kiedyś o mnie mówiłaś, teraz mogę chyba
powiedzieć to samo o tobie.
Kochasz go?
Nie wiem odparłam uczciwie. Mam do niego słabość i
dużo upodobania.
Wierzę w trwałość uczuć, gdyby zaczęły gasnąć, za jakie dwa
wieki dojdÄ… do zera. To cenne.
Kretynka.
Jestem ostatnim człowiekiem na świecie, który chciałby ci
bruzdzić. Co chyba nie przeszkadza& ?
Owszem, przeszkadzało. Z natury byłam zawsze
monogamiczna, a w dodatku brakiem zaufania tego swojego
szaleńca czułam się urażona i właśnie na złość uparłam się
wytrwać w wierności. Nie wyznałam prawdy.
Nie ma warunków zwróciłam mu uwagę. Wszędzie
ludzie.
Masz racjÄ™. Szkoda&
Chciałam się dowiedzieć, jakie ma plany i czy ten przyjazd mu
nie zaszkodził.
Mgliście słyszałam o jakichś podstępnych knowaniach, ktoś
tam podobno podkładał mu świnię.
Nie odparł. Tym razem nic mi nie zrobią ze śmiesznego
powodu. Jeden z wielbicieli mojej żony ma na to wpływ i wcale
sobie nie życzy mojej obecności w kraju, wyobraża sobie głupio,
że mógłbym mu przeszkadzać w amorach. Wracam na kontrakt i
mogę cię zapewnić, że noga moja nie postanie tu, a Halusi tam.
Wkrótce odzyskam równowagę i niczego tak nie żałuję, jak tego,
że jesteś zajęta.
Szarpnęło mną. Prawie zabrakło mi tchu i słowa jednego nie
zdołałam z siebie wydusić. Po jaką cholerę straciłam nadzieję na
niego i dałam się poderwać, po jaką cholerę zrobiłam z tego trwały
związek, po jaką cholerę tak idiotycznie zagmatwałam się w
uczuciach, nie rzucę się przecież w ślady Halusi, nie wystawia się
rufą do wiatru kochającego człowieka! Szlag żeby to trafił, coś tu
chyba straciłam nieodwołalnie&
Ogólnie Grzegorz był raczej w złym nastroju i kapała z niego
gorycz. Zaangażował adwokata, założył sprawę rozwodową i
odjechał. Halusia podobno rozpaczała, ale bardziej była wściekła,
bo dała się złapać in flagranti.
Wróciła łączność korespondencyjna. Ostatni list, jaki dostałam
z Bliskiego Wschodu, był odpowiedzią na mój jęk rozpaczy i zdołał
zatrzymać skromne resztki porzucającego mnie rozumu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]