[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niego nad książką, zupełnie niechcący. Obudziłam się wieczorem, otulona kocem. ZjMhśmy
kolację, wypiliśmy po kieliszku wina, opowiedziałam mu mikrohistońę meganieporozumienia z
Pawłem i wróciłam do domu. Tomasz odprowadził mnie.
Kolejne bardzo miłe, odświętne, jak zawsze u niego, spotkanie. I bardzo sterylne. Bez żadnego
przytulania, pocałunku. A jednak między nami nie jest jedynie tak, jak między ojcem i córką.
Przyłapałam go kilka razy, kiedy mi się przyglądał. To chyba niedobre słowo. On mnie tak badał
wzrokiem, jak mężczyzna bada kobietę, kiedy pierwszy raz się spotykają. To jakby smakowanie
drugiej osoby oczami tylko.
95
Może on jest nieśmiały? Na szczęście nie na tyle, żeby nie zaprosić mnie na jutro. Już czekam.
31.
C^ała kuchnia pachnie koprem, czosnkiem, chrzanem, aż kręci się w głowie. Na stole stoi chyba z
pięćdziesiąt lśniących czystością słojów. W miskach - zielone, jeszcze kłujące ogórki. Zerwane dziś
rano. Matka i Joanna upychają ciasno ogórki. Przetykają przyprawami. Rozmawiają swobodnie jak
nigdy żartują.
Czyżby to cisza przed burzę? Ciekawe tylko, co grom przyniesie.
Grom przynosi Wojtka. Z rozbitym nosem i łzami jak groch.
- Co się stało? - Pierwsza biegnie matka, Joanna z ogórkiem w ręku za nią.
Wojtek zamyka się w łazience. Milczy Pukają do niego obydwie, bez skutku: zamknięte.
- Pokaż, zobaczymy tylko, czy nie trzeba do lekarza - namawia Joanna.
Wojtek nic nie mówi, słychać tylko szum wody z kranu i szloch. Córka spogląda pytająco na matkę,
matka na córkę. Nie mają pojęcia, co robić. Joanna namawia na odstąpienie od łazienki. Matka woli
naciskać klamkę i pertraktować przez drzwi.
Nawet nie udaje jej się zacząć, bo do domu wpadają jak bomba blizniaczki.
- Wojtek żyje?! - Są przerażone.
- %7łyje - odpowiadają chórem matka i Joanna. - Ale co wam się stało?
- Nic nie mówcie - ostrzega zza drzwi Wojtek.
-1 tak się wyda - odpowiadają rezolutnie dziewczynki.
- Wyda się, jak wypaplacie. Nic nie mówcie. Bo pożałujecie! - Wojtek próbuje być grozny, ale
pogróżki zza zamkniętych drzwi nie robią należytego wrażenia.
Dlatego słyszy chóralne: - Sam pożałujesz!
Matka wie, jak przerwać słowne przepychanki. Najlepiej zrobić to jak najszybciej. Bez interwencji
cała trójka bez końca będzie wbijać kolejne słowne gole do bramki przeciwnika. Najlepsza jest
sprytna sztuczka. Dlatego matka puszcza oko do blizniaczek i szepcze im coś do uszu. Basia i Kasia
odzywają się zgodnie.
- Dobra. Nic nie powiemy ale szczurek będzie przez tydzień nocował z nami.
Interes jest ubity. Wojtek i jego rozbity nos zostają w łazience.
A żeńska część rodziny opuszcza na palcach plac pod drzwiami łazienki i wychodzi przed dom.
Pierwsza matka, za nią Joanna, a potem blizniaczki. Są potargane, na ich buziach widać ślady łez.
Wycierały oczy brudnymi rękami, bo na policzkach są szare smugi.
- No to mówcie szybko, co się stało, zanim Wojtek się zorientuje nakazuje matka.
Dziewczęta krzyżują wzrok i nabierają powietrza. - Bo myśmy obroniły Wojtka - mówią zgodnie.
Basia szturcha Kasię i jednym susem śmigają do domu.
Wystraszyła je Pawliniakowa. Stoi przy bramce nastroszona. Już na pierwszy rzut oka widać, że
nastawiona jest bojowo.
O rany, wygląda na większą niż zazwyczaj. I pewnie jest mocniejsza. Współczuję mamie. Trudno
jej będzie załatwić sprawę w cywilizowany sposób.
Pawliniakowa nie jest sama, przyprowadziła syna. Rafał
97
chowa się za jej plecami, próbując wyrwać się z objęć matki Jest czerwony jak cegła.
- N00, pani Wando, ładnie pani te swoje dzieci wychowu-je. Aobuzy jedne! Od razu widać, że
męskiej ręki im brak! Przydałoby się skórę złoić raz i drugi, to chodziłyby j ak w zegarku! A pani
im za bardzo popuszcza. Kto to widział! - Pawliniako-wa strzela jak działo. Jest już przy Joannie i
matce i z każdym słowem podnosi głos coraz bardziej.
Przecież nigdy się nie bili. Wojtek nie jest aniołem, ale nie zaczepia. Z Rafałem są w jednej klasie.
Może blizniaczki coś zmalowały, nadokuczały Rafałowi, potem Wojtek je bronił i w końcu cała
trójka na niego napadła?
- No, mów, synek, co ci te łobuzy zrobiły Mów, synek - zachęca Rafała. - No, mów, synek. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.xlx.pl