[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pociągnęła Sylvaina za rękę. Gdy napotkał jej spojrzenie, położyła palec na ustach
i wskazała miejsce, w którym dostrzegła ruch.
Zaniepokojony, spojrzał w tamtym kierunku. Puścił jej rękę i przykucnął, wpatrując się
w las, ale było oczywiste, że niczego nie dostrzegł.
Nie& ZerknÄ…Å‚ na niÄ….
Wtedy mężczyzna znowu się poruszył. Allie ledwie zauważyła mignięcie ciemnej postaci
wśród zieleni.
Tam wyszeptała, kucając obok Sylvaina.
Razem wpatrywali się w las. Rozkołysane na coraz silniejszym wietrze drzewa chwiały
się dookoła.
Czuła, jak ciało Sylvaina tężeje, gdy dostrzegł sylwetkę mężczyzny, ale kilka sekund
pózniej nieoczekiwanie się odprężył.
To ochroniarz powiedział.
Wydawał się tego całkiem pewien.
Naprawdę? Allie wpatrywała się w las, ale nieznajomy znikł. Na sto procent?
Sylvain wstał, a ona poszła w jego ślady.
Dobrze mu się przyjrzałem i z całą pewnością widziałem go wcześniej z Rajem
odparł. Tak naprawdę nie jestem zdziwiony. Ochroniarze wiedzą o dzisiejszym
popołudniowym zebraniu. Raj pewnie poprosił go, żeby miał nas na oku, a przynajmniej ciebie.
Sylvain spoważniał. Zdajesz sobie sprawę z tego, że przez cały czas cię śledzą?
Allie ścisnął się żołądek. Pokręciła głową.
Rzeczywiście, ochroniarze znajdowali się wszędzie, ale nie przyszło jej do głowy, że
mogą tu być z jej powodu. Teraz jednak wszystko zaczęło do siebie pasować. Ochroniarze na
korytarzu, na trawniku, na schodach, w klasach i w sypialniach. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz
się odwróciła i nie miała czarnego uniformu w zasięgu wzroku.
Ponownie ruszyli ścieżką, tym razem wolniej.
Wiem, że to ci się nie podoba, ale twoje bezpieczeństwo jest najważniejsze stwierdził
Sylvain.
Allie wiedziała, że miał rację, jednak po tym incydencie czuła się prześladowana.
Naprawdę przez cały czas pozostawała pod obserwacją? A ostatniej nocy na dachu? Sylvain był
pewien, że nie, ale& Jeśli jednak?
Na tę myśl zrobiło się jej niedobrze.
Przed nimi zamajaczyła kaplica, której pokryte szarymi porostami kamienne mury były
równie solidne jak wieki temu, gdy je wznoszono. W tym miejscu ścieżka skręcała w lewo
i prowadziła wzdłuż muru. Allie wiedziała, że w pobliżu płynie strumień, przez który
przechodziło się po kamieniach, jednak nie poszli w jego kierunku. Ruszyli prosto do łukowatej
drewnianej furtki, którą Sylvain otworzył przed Allie, a potem hałaśliwie zamknął na metalową
zasuwÄ™.
Za furtką, otoczona grobami, stała nieduża kamienna kaplica. Obok rósł stary cis, wielki
i niezniszczalny, o tak poskręcanych korzeniach, że wychylały się spod ziemi niczym plątanina
prehistorycznych winorośli.
To było ulubione miejsce Allie w całej Cimmerii. W skrytości ducha zapragnęła wspiąć
się po konarach, jak dawno, dawno temu z Carterem, i ukryć się przed światem.
Tamte dni należały jednak do przeszłości.
Cmentarz porastała wysoka trawa. Całkiem zasłoniła niektóre z mniejszych nagrobków,
a nawet te najwyższe widać było tylko od połowy.
Allie rozejrzała się z konsternacją. Takie zapuszczenie ogrodu było niepodobne do pana
Ellisona.
Dlaczego to tak wygląda? zapytała, wskazując na cmentarz.
Sylvain z umiarkowanym zainteresowaniem spojrzał w tamtym kierunku.
Jest za mało ludzi, żeby pomagać ogrodnikowi odparł. Odpuścił sobie cmentarz,
żeby się skupić na innych obowiązkach.
Po tym wyjaśnieniu Allie zrobiło się ciężko na sercu. Wiedziała, że pan Ellison
nienawidził takich zaniedbań, gdyż ogromnie lubił swoją pracę. To był drobiazg, ale bardzo ją
zaniepokoił.
Jeszcze bardziej zaniepokoiło ją to, że Sylvain najwyrazniej nie znał nazwiska ogrodnika.
Chciała mu wyjaśnić, że pan Ellison to ktoś więcej niż tylko dozorca i ogrodnik to
mądry i troskliwy człowiek. Pomógł jej uporać się z rozpaczą po śmierci Jo, do tego
wychowywał Cartera po tym, jak zginęli jego rodzice.
Jednak Sylvain stał już w drzwiach kościółka i patrzył na nią z wyczekiwaniem.
To nie był odpowiedni moment. Odłożyła wątpliwości na bok i zdecydowanie weszła za
nim do środka.
16
W kaplicy panowały półmrok i chłód. Allie zmrużyła oczy.
Drobinki kurzu tańczyły w mdłym świetle sączącym się przez okienne witraże
i wystarczył lekki podmuch, żeby zaczęły wirować.
Dostrzegała średniowieczne malowidła na ścianach, ale było zbyt ciemno, żeby ocenić
szkody poczynione przez nóż Nathaniela.
Niewielka grupka siedziała już w ławach przed ołtarzem. Gdy wzrok Allie przyzwyczaił
się do mroku, dostrzegła Zoe i Isabelle. Raj Patel stał nieopodal z kobietą, której Allie nie mogła
sobie przypomnieć.
Zmarszczyła brwi. Powoli powiodła wzrokiem po wnętrzu świątyni, jakby spodziewała
się ujrzeć jakichś ludzi w zakurzonych kątach, jednak w małej kaplicy nie było nikogo więcej.
Czyżby Isabelle ufała tak niewielu osobom? Drzwi za plecami Allie nagle się otworzyły
i wszyscy umilkli, kiedy do środka wpadli Carter i Nicole. Włosy Francuzki fruwały niczym
ciemna chmura wokół jej twarzy, gdy chłopak z trudem zamykał drzwi.
Strasznie wieje rzucił przez ramię, gdy w końcu je domknął. Chyba zaraz będzie
burza.
Uwagę Allie przyciągnął gotycki napis namalowany nad drzwiami za Carterem. To było
motto szkoły.
Exitus acta probat. Cel uświęca środki.
Wszyscy już są. Głos Isabelle odbił się echem od kamiennych ścian, zmuszając Allie,
by spojrzała w stronę ołtarza. Powinniśmy zacząć.
Wypełnili ławki niczym wierni, a dyrektorka stanęła przy ołtarzu. Olbrzymie, metalowe
świeczniki górowały nad jej lewym ramieniem, choć świece nie były zapalone. Przez okno Allie
widziała drzewa kołyszące się pod wirującymi chmurami. Powietrze wydawało się pełne
napięcia, atmosfera była ciężka od wyczekiwania.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]