[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Porażający ból zgiął Darretha wpół i zmusił do zmiany postaci. Lecz
jakkolwiek by zwężał lub rozszerzał rękę, Klucz tkwił tam dopasowując
się za każdym razem. Palił najgorętszym z piekielnych ogni, a demon
wił się w uścisku cierpienia. Nagle wszystko się skończyło i miejsce bólu
zajęła niewypowiedziana rozkosz i nieziemska satysfakcja. Darreth wrócił
do ludzkiej postaci. Spojrzał na lewą rękę. Srebrna bransoleta stanowiła
jedność z jego nadgarstkiem i nie było sposobu, by ją zdjąć. Fale mocy,
przepływające od Klucza do demona powoli wyciszały się, ale wiedział
już, że może używać magii jak nigdy przedtem, z siłą porównywalną
tylko do mocy najbieglejszych Mistrzów Piekła. Zaśmiał się szatańsko.
Otworzył drugą ręką drzwi karocy, chwycił Past i, pozostawiając za sobą
obłąkanego pasterza, rozkazał Kluczowi:
Prowadz!
48
1053606
Kr aina Baśni
W najczarniejszej głębi Otchłani Piekieł coś się poruszyło. Ledwie cień
cienia potężnej niegdyś i nigdy nienazwanej istoty.
Zwiadomość.
Zaginiona iskra istnienia w martwej nieskończoności. Niepewna.
Jeszcze nie zdecydowana, czy powrócić czy może pogrążyć się w wiecznej
ciemności.
Nagły dopływ mocy, wyrywający dawno zapomnianego z jego
pozaczasowego snu. Nieustanny, niepozwalający na ponowne zaśnięcie,
szarpiący jestestwem i wzywający do świata.
Potężny ryk wstrząsnął Otchłanią Piekieł. Brzmiała w nim nieludzka
wściekłość i przeszywający żal. W ślad za dzwiękiem nad Otchłań
wzniosła się czarna bezkształtna istota. Uformowała skrzydła i wyruszyła
na poszukiwania tego, który zakłócił jej spoczynek.
49
1053606
Rozdział IV
Kraina Koszmaru
Z powrotem do kamienia stanowiącego Bramę, przy którym zatrzymali
się kiedyś. Past zawahała się na chwilę, ale potem dzielnie przekroczyła
granicę światów. Razem z Darrethem znalezli się na półce skalnej pod
ołowianym niebem, które często przecinały potężne błyskawice. Ziemia
trzęsła się od grzmotów, a w złowrogim świetle piorunów można było
dostrzec surowÄ… okolicÄ™.
Naprzeciw występu skalnego, na którym stali wędrowcy, rozciągały
się wysokie kamienne wzgórza. Szarości ich zboczy nie urozmaicał
najmniejszy akcent zieleni. Zdawały się martwe, lecz po bliższym
przyjrzeniu się można było zauważyć gdzieniegdzie nieznaczny ruch.
Darreth spróbował rozpoznać poruszające się istoty, po chwili jednak
zrezygnował. Mogły być równie dobrze wszystkim co kiedykolwiek
żyło, jak i złudzeniem. Znalezli się w Krainie Koszmaru, gdzie każdy
lęk przybierał materialną formę, i to wyolbrzymioną. Tutaj demon
poczuł się swobodnie. Wiedział, jak funkcjonuje ten świat, co więcej,
potrafił go kreować. Za to dziewczyna szczękała zębami i cofała się coraz
bardziej. Powoli półka skalna przed nią zanikała, przybliżając ich do
nieuniknionego spadku w głąb przepaści. Darreth dotknął jej ramienia i
wysyczał:
Przestań się bać upadku, bo nie będziemy mieli na czym stać!
Spojrzała na niego przerażona i wolno skinęła głową. Drżącą ręką
wskazała znikającą skałę i utkwiła pytające spojrzenie w demonie.
Tak potwierdził ty to robisz. Jesteśmy w Koszmarze i każdy twój
lęk staje się tu rzeczywistością. Poza tym możesz spotkać też ucieleśnienie
50
1053606
Kr aina Koszmaru
obaw innych ludzi. Dlatego to przejście jest takie, jakie jest. Pewnie kiedyś
było całkiem wygodnym miejscem na obozowisko, zanim nie dotarł tu
pierwszy podróżnik z lękiem wysokości. Ludzie wszystko umieją zepsuć.
Patrz gdziekolwiek i nie myśl o przepaści, a ja postaram się nas stąd zabrać.
Chyba że chcesz wracać?
Pytaniu towarzyszył ironiczny uśmiech. Past tylko potrząsnęła
energicznie głową, nie będąc w stanie wydusić z siebie ani słowa.
To dobrze orzekł demon.
Przeszedł występ skalny od jednego końca do drugiego, co w sumie
dawało zaledwie kilka kroków. Przeciwległe góry były zbyt mało
widoczne, by próbować teleportacji, a ściany wokół zbyt nieprzystępne,
by iść wzdłuż nich. Droga w dół odpadała jako zbyt stroma. Wiatr, deszcz
i błyskawice uniemożliwiały lot. Czyżby Brama była niezdatna do użytku?
Darreth potrząsnął głową odpędzając ponure myśli i zaczął badać samo
przejście. Po krótkim czasie stwierdził, że było używane, i to niedawno,
i prowadziło do kilku krain, nie tylko do Królestwa Baśni. Nie zostało
tez ustawione dla żadnych konkretnych istot, więc każdy mógł z niego
korzystać, o ile je znalazł. Nie było też tworem Piekła, co wykluczało
możliwość celowego kierowania podróżników w przepaść.
Przez chwilę demon rozważał skorzystanie z Bramy, aby dostać się do
jednej z płaszczyzn, do których prowadziła, ale wtedy poczuł nieznośne
pieczenie na lewym nadgarstku. Gdy spojrzał na Klucz, zauważył, że ten
rozjarzył się mdłym blaskiem.
Ty mnie tu przywiodłeś powiedział z wyrzutem to teraz znajdz
wyjście.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]