[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dane słowo. Zoltanie, niepokoją mnie twoje uczucia dla tej panny!
- Mnie także, i uważam, że to łagodnie powiedziane. Obiecałem sobie, że na zawsze
opuszczę Tannen, kiedy ona zostanie księżną, ale aż do ślubu nie przestanę
rozpaczliwie szukać wyjścia, które pozwoliłoby nie dopuścić do tego małżeństwa. Pragnę
jej, wasza wysokość, bardziej niż czego innego na świecie!
- Mówisz o narzeczonej mojego wnuka, Zoltanie!
Ukrył twarz w dłoniach.
- Zdaję sobie z tego sprawę. I między nami do niczego nie dojdzie, pani o tym wie. Ale
jeśli da się uratować Tannen w inny sposób i nie skrzywdzić przy tym Fabiana, czy wasza
wysokość przyrzeknie mi, że ją dostanę?
- To przypomina handel końmi - cierpko zauważyła księżna. - Ponadto przychodzi mi na
myśl człowiek, który kiedyś wyrażał swą głęboką pogardę dla inteligentnych kobiet.
119
- Mówiłem jak głupiec!
- To prawda. I ponieważ jesteś wnukiem mojej szwagierki, a od śmierci Maksymiliana
także mym jedynym prawdziwym przyjacielem, obiecuję, że ci pomogę. Jesteś
mężczyzną znacznie bardziej odpowiednim dla Bianki von Warineck niż Fabian. Ale...
trzeba cudu, aby była wolna.
- Wasza wysokość nie wypowiedziała się na temat więznia. To nasza jedyna możliwość.
- Więzień niewiele nam pomoże. Nawet jeśli uda ci się go uwolnić, nie zdołamy wypędzić
Isenbranda z dworu tylko i wyłącznie z tego powodu. Oczywiście jego prestiż bardzo na
tym ucierpi i w pełni sobie na to zasłużył. I, rzecz jasna, nieszczęsny więzień musi
odzyskać wolność. Pamiętaj tylko, że masz jedną jedyną szansę. Jeśli ci się nie
powiedzie, jeśli twoje działania zostaną odkryte, Isenbrand natychmiast zgładzi
nieznajomego. Chyba zdajesz sobie z tego sprawÄ™?
- Oczywiście - odparł Zoltan.
Księżna położyła łokieć na poręczy krzesła i podparła brodę.
- Maksymilian, mój ukochany wnuk. Dlaczego musiał umrzeć? Tak, słyszałeś zapewne,
że rozpieszczam jego córeczkę? Czarująca dziewczynka! Czy wiesz, że pilnuje jej straż
przyboczna w liczbie dziesięciu ludzi? Wprawdzie Isenbrand się nią nie interesuje, ale
uważam, że należy mieć się na baczności. Słyszałam, że Bianka wyraziła wolę zajęcia
się nią jak własnym dzieckiem, kiedy zostanie księżną. To wspaniale.
Księżna wdowa westchnęła.
- Pierwszy raz w życiu nie wiem, co począć. Jestem bezradna. Gdybyśmy tylko mogli
zmienić prawo dziedziczenia tronu i dziewczynka objęła panowanie! Ale ona jeszcze
przez wiele lat nie będzie dorosła. Jeśli Bianka urodzi syna i odsuniemy Fabiana od
władzy, ustanawiając prawnego opiekuna dla dziecka... Nie znam nikogo, kto mógłby nim
zostać. Widziałabym ciebie na tym miejscu, ale ty chcesz opuścić Tannenburg zaraz po
ślubie Bianki. Ach, wszystko jest takie zagmatwane! Gdybyśmy mogli obalić Isenbranda
za przyczyną więznia... Ale to nie wystarczy, nie wystarczy!
- Proszę się zastanowić nad tą sprawą, wasza wysokość. Mamy zaledwie sześć tygodni.
Pózniej Bianka będzie już na zawsze stracona.
- Czyżby Bianka stała się nagle dla ciebie ważniejszą niż Tannen?
- Pragnę uratować i kraj, i dziewczynę, wasza wysokość. I nie jedno kosztem drugiego.
- Rozumiem. PomogÄ™ ci, Zoltanie.
120
Za drzwiami rozległy się prędkie kroki i wzburzone głosy. Do komnaty weszła dama
dworu.
- Wasza wysokość, panna Berengaria życzy sobie z księżną rozmawiać...
- Spodziewałam się tego. Proszę ją wpuścić!
Zoltan znieruchomiał. Księżna wdowa widząc, jak mocno olbrzym zaciska dłonie na
oparciu krzesła, omal nie zawołała: Uważaj, bo je połamiesz . Gdy jednak ujrzała
tęsknotę bijącą mu z oczu, ścisnęło jej się serce.
- Wyjdz, Zoltanie! Tylnymi drzwiami. Nie chcę zachęcać was do spotkania. Wiem, że
oboje bardzo wysoko sobie cenicie wierność, lecz, na Boga, sądzę, że w twoim sercu
mieści się teraz więcej uczuć, niż znieść potrafi twoja lojalność.
Zoltan bez słowa opuścił komnatę.
Bianka weszła do środka i nisko się pokłoniła.
- Wasza wysokość, popełniłam okropne głupstwo!
- Wiem o tym, moje dziecko, wiem o tym!
- Potrzebuję pomocy księżnej!
Księżna wdowa zadowolona pokiwała głową.
- Tak sobie właśnie myślałam. Jestem gotowa.
Fabian straszył piórka przed lustrem. Tak, wygląda nieodparcie pociągająco! Piękna
Berengaria zgodziła się na jego odwiedziny. Oczywiście, niczego innego nie można się
było spodziewać. Od czasu kiedy został władcą, nie mogła mu się oprzeć żadna kobieta!
Matylda wciąż pozostawała jego stałą kochanką, ale zaczynał się do niej za bardzo
przyzwyczajać. Berengaria była młodsza, świeższa i nietknięta!
Obwieszony złotem, połyskującym jedwabiem i koronkami przypominał przystrojoną na
święta choinkę. Ach, jakiż on przystojny! Tłustą, czerwoną twarz przypudrował i zlał się
perfumami, by zabić inne zapachy.
Tak, jest naprawdę piękny. O wiele przystojniejszy od Maksymiliana. Lepszy też z niego
regent, Isenbrand stale to powtarza, a przecież on musi wiedzieć najlepiej, trudno wszak
o mądrzejszego człowieka. Dworzanie także uważają go za wspaniałego władcę. Takie
wystawne uczty nie zdarzały się za rządów Maksymiliana.
121
Poczuł nagłe ukłucie wyrzutów sumienia. Babka prosiła, by trzymał się z dala od
Berengarii. Ale co tam, czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.
Wybiła dziesiąta. Berengaria musi zaczekać jeszcze kilka minut. Niech się pomartwi, że
on w ogóle nie przyjdzie.
Tak, dobrze wiedział, jak należy postępować z kobietami!
Wyobrażał ją sobie. Z pewnością się wykąpała, rozpuściła włosy, włożyła cieniutką,
przejrzystÄ… szatÄ™...
Zliczna dziewczyna! Taka wesoła i pełna życia, pozbawiona na szczęście wszelkich
poważnych myśli. Może nawet trochę głupiutka, ale przecież będzie miała za męża jego,
Fabiana, zresztą kobiety nie powinny zbyt dużo rozmyślać, nie do twarzy im z tym. %7łona
powinna podziwiać męża i kropka.
Już! Nie zauważył nawet, jak przewędrował przez zamek i stanął pod jej drzwiami.
Podekscytowany kokieteryjnie zapukał.
- Proszę wejść! - rozległ się jasny głos dziewczyny. Fabian wkroczył w najbardziej
czarującym ze wszystkich swych nastrojów.
- Oto jestem!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]