[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Susanna się uśmiechnęła.
- Jeszcze nie. Talerz ciasteczek to za mało za to, co dla
mnie zrobiłeś.
Tym razem Brady miał ochotę zapłakać z rozpaczy.
A więc nadal będzie go nachodzić, uważając, że jest mu
coś winna. Może lepiej byłoby przyjąć pieniądze. Jego oj
ciec i brat na pewno tak by zrobili.
- Chętnie podzielę się nimi - powiedział, żeby dać do
zrozumienia, że uważa rozliczenia za zakończone.
- Już próbowałam.
- A mała?
Zerknął na Grace bawiącą się na podwórku w kojcu,
który przyniósł ze strychu.
- Jest jeszcze za mała na takie ciastka, ale miło, że trosz
czysz siÄ™ o niÄ….
Anula & Irena
scandalous
- Każdy by się troszczył. Przecież to małe dziecko.
Susanna spojrzała na niego ze smutkiem.
- Muszę już wracać do siebie - powiedziała i odwróci
Å‚a siÄ™.
Podeszła do kojca, wzięła Grace na ręce i znikła za
drzwiami garażu.
Brady z talerzem w ręku ruszył do domu. Scrap uniósł
Å‚eb na jego widok.
- Ta pani upiekła mi ciasteczka - wyjaśnił psu Bra
dy. - Ktoś ją zle traktował, a ona ciągle nie może o tym
zapomnieć. Jak myślisz, powinniśmy coś zrobić w tej
sprawie?
Scrap spoglądał na pana cierpliwie, ale nic nie odpowia
dał. Brady nie przejął się tym. Już wiedział, co musi zrobić.
Włączył komputer, uruchomił ulubioną przeglądarkę in
ternetową i wpisał nazwisko Susanny.
Susanna posadziła Grace w foteliku i pocałowała ją
w czoło.
- Poczekaj chwilkę, kochanie. Mama zaraz wróci. Musi
my pojechać do pralni.
Grace zachichotała.
- Jakoś nigdy nie pomyślałam, że pranie może być
śmieszne - skomentowała Susanna i wróciła po kosz rze
czy do prania. Oparła go na biodrze i ruszyła do samocho
du, gdy nagle pojawił się Brady.
- Co robisz? - spytał.
Wskazała na kosz.
Anula & Irena
scandalous
- Pranie. Mam na sobie ostatniÄ… czystÄ… bluzkÄ™. Jedna
kropla kawy i jestem załatwiona,
- Chyba nie wybierasz się do tej samoobsługowej pral
ni w Hightrail?
- Podobno to jedyna pralnia w okolicy.
- Przychodzą tam różni menele, żeby się napić i zacze
piać samotne kobiety.
- Potrafię sobie poradzić z zalotami pijaków.
- To nieprzyjemne miejsce.
- A sÄ… tam pralki?
-Oczywiście.
- W takim razie nie mam wyboru. Wolałabym nie szu
kać najbliższego potoku, żeby prać, pomagając sobie ka
mieniem lub patykiem.
- Mam pralkę - powiedział Brady, wzruszając ramio
nami.
Susanna spojrzała ze zdziwieniem. Dotychczas raczej
unikał wpuszczania jej do domu. Jednak teraz skrzyżo
wał muskularne ręce i stał, niecierpliwie czekając na od
powiedz.
- Nie wyglądasz na agresywnego menela, więc zaryzy
kuję - odezwała się w końcu.
- Chodz, pokażę ci drogę - powiedział z ulgą.
Nie ruszyła się z miejsca.
- Skorzystam z twojej pralki, ale pod jednym warunkiem
- zapowiedziała, myśląc, że tym razem naprawdę przesadziła.
Facet oszczędza mi wizyty w miejscu, gdzie pewnie codzien
nie interweniuje policja, a ja jeszcze stawiam warunki.
Anula & Irena
scandalous
- Co masz na myśli? - spytał niskim, niezwykle zmy
słowym głosem.
- Zrobię pranie również dla ciebie.
Brady otworzył usta ze zdumienia. Była pewna, że chciał
się sprzeciwić.
- To sprawiedliwy układ - dodała pospiesznie.
- Nigdy nie miałem przekonania do sprawiedliwości
i nie chcę tego zmieniać.
W jego głosie był smutek, jakby jakieś dawne przeżycia
nie dawały mu spokoju. Susanna przypomniała sobie, co
kobiety w kafejce mówiły o jego dzieciństwie. Na pewno
nie zamierzał wtajemniczać jej w szczegóły. Już i tak z tru
dem znosił jej bliską obecność.
- Ja wierzę w sprawiedliwość i muszę żyć w zgodzie
z własnym sumieniem. Jeśli nie zgodzisz się, żebym ci się
zrewanżowała tak, jak potrafię, będę musiała zrezygnować
z twojej uprzejmej propozycji. Samoobsługowa pralnia nie
może być aż tak niebezpieczna w biały dzień.
Odwróciła się w stronę samochodu, ale Brady błyska
wicznie zabrał jej kosz.
- Wygrałaś - stwierdził.
- Słucham? - upewniła się.
- Możesz uprać moje rzeczy. Zaraz je przyniosę - po
wiedział, odchodząc, by po chwili zniknąć w domu z jej
koszem.
Susanna odwróciła się do Grace.
- Zdaje się, że ten pan za mną nie przepada. Cóż, bierz
my siÄ™ do roboty.
Anula & Irena
scandalous
Weszła do domu i skierowała się do jego tylnej części.
Bez trudu znalazła niewielki pokój oświetlony słońcem,
w którym stała nowoczesna pralka z suszarką. Na pralce
stał kosz, obok opakowanie proszku do prania i płyn do
płukania tkanin. Na podłodze czekał kosz Bradyego.
Susanna pocałowała Grace w czubek głowy.
- Musisz przyznać, że ten pan jest bardzo szybki. Jed
nak wyraznie wolałby, żeby nas tu nie było.
Rozejrzała się, szukając najlepszego miejsca dla Grace,
gdy wszedł Brady. Przyniósł złożony kojec i jakąś torbę.
Sprawnie rozstawił kojec, po czym sięgnął do torby i wyjął
grającą zabawkę w kształcie kolorowego ptaka. Zawiesił ją
w rogu kojca. Susanna przypomniała sobie, że widziała ta
kie zabawki w sklepach. Były bardzo drogie.
- Brady... - zaczęła. - Jestem ci naprawdę wdzięczna. Je
steś najsympatyczniejszym człowiekiem, jakiego poznałam.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]