[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ruby poczuła nagle suchość w gardle. Przełknęła ślinę.
W tej chwili nie było ważne, czego chciał Laurence.
- A miłość? Miłość się nie liczy?
Zane ściągnął nieznacznie brwi, potem westchnął i objął
jÄ… ramieniem.
- Miłość nie jest obowiązkowa, jeśli to cię martwi. Je-
stem przekonany, że z czasem wytworzy się
między nami głęboka więz. I to prawdopodobnie
będzie miłość.
Ruby zastanawiała się nad jego słowami. Przynajmniej
otrzymała odpowiedz na jedno pytanie. Zane jej nie
kocha. Niewykluczone, że nigdyjej nie pokocha.
S
R
- Jak możesz w ogóle mówić takie rzeczy! - zaprotesto-
wała.
Wzruszył ramionami.
- Wiem, że miłość nie pomogła mojej matce.
Wielbiła ojca, i co? On i tak ją zdradził. Kochała go
ponad wszystko, a on nadużył jej zaufania i jej miłości i
wziął sobie kochankę. Więc może lepiej jest nie ko-
chać? Może lepiej rozładowywać emocje w sypialni? -
Urwał, pochylił się i pocałował
Ruby w kark. - W naszym przypadku to siÄ™ sprawdza.
Jeśli te ostatnie słowa miały złagodzić efekt poprzedniej
wypowiedzi, nie spełniły zadania. Ruby odwróciła się i
wstała, oburzona jego cynizmem.
Twój ojciec kochał twoją matkę. Wiem to. Był zdruzgo-
tany jej śmiercią.
Jeśli naprawdę ją kochał, nigdy nie wziąłby sobie ko-
chanki! I nigdy nie pozwoliłby, żeby zajmowała w na-
szej rodzinie takie miejsce.
Ruby wzdrygnęła się. Gorycz i odraza bijące ze słów
Zane'a tworzyły zaporę między nimi, uświadamiając jej,
dlaczego ich małżeństwo nigdy nie mogłoby być szczę-
śliwe.
Nie wiem, dlaczego mi o tym mówisz. Nie musimy brać
ślubu. Takiego warunku nie ma w testamencie.
Laurence wyraznie tego od nas oczekiwał.
Nie wiesz tego! Nie wiesz na pewno. A tak, szczerze, to
uważam, że mylisz się, sądząc, że małżeństwo bez mi-
łości może być udane.
Dlaczego? Możesz uczciwie powiedzieć, że
S
R
miłość odegrała zasadniczą rolę w małżeństwie twoich
rodziców?
- Wiem, że to właśnie jej brak ze strony ojca doprowa-
dził do rozpadu ich małżeństwa!
Zane zastanawiał się chwilę, jak gdyby szacował wagę
jej słów. Potem podszedł i położył jej dłonie na ramio-
nach.
- OK. Może zbytnio się pospieszyłem. Mamy
jeszcze dziewięć miesięcy, zanim będziemy musieli
uczynić jakiś krok. Przez najbliższy tydzień cię nie
będzie. Zastanów się nad tym wszystkim, a kiedy
wrócisz, porozmawiamy, dobrze? - Pocałował ją
i ruszył w stronę drzwi. - Obiecujesz?
Ruby skinęła głową. Oczywiście, że wszystko sobie
przemyśli, chociaż wątpi, czy zmieni zdanie. Nie wyj-
dzie za niego, nie zaakceptuje jego pełnego uprzedzeń
stosunku do ojca, cynicznych poglądów na miłość i
małżeństwo. Nigdy.
- Opowiedz mi o Zanie.
Znad filiżanki z kawą Ruby spojrzała na siostrę. Kiedy
Opal zaprosiła ją do siebie na pogawędkę, przeczuwała,
że będzie chciała wyciągnąć z niej zwierzenia.
- Nie zmieniaj tematu, kochana starsza siostro.
Sądziłam, że spotkałyśmy się, żeby porozmawiać
o perspektywach rozwoju branży hotelowej - zażar
towała.
Opal roześmiała się i wzięła rocznego synka na kolana.
Czteroipółletnia Ellie spokojnie siedziała obok na dy-
wanie, oglądając książeczki.
S
R
- Daj mi odpocząć od branży hotelowej! Mieszkam w
hotelu, pracuję w hotelu, przed zaśnięciem liczę łóżka
hotelowe zamiast baranów. Znacznie bardziej wolę po-
gawędzić o przystojnym facecie.
A musisz przyznać, że ten twój Zane jest zabójczo
przystojny. A jak na ciebie patrzy!
Ruby odstawiła filiżankę. W tej chwili Zane jest w po-
Å‚owie drogi do Broome, ona zaÅ› jutro odlatuje do No-
wego Jorku. Podczas długiego lotu będzie miała czas na
przemyślenie wszystkiego, ale może rzeczywiście do-
brze by było przedyskutować wpierw sprawę z siostrą?
Od chwili pojawienia się Zane'a przeżywała taką huś-
tawkę emocjonalną, że przyda się jej świeże spojrzenie
na sprawy.
Czego chcesz się o nim dowiedzieć? - spytała.
Wszystkiego dobrego. Jaki jest? Czy dobrze całuje? I na
ile poważna jest ta znajomość?
Kto mówi, że wiem, jak całuje?
No... Nie przyszliście wczoraj na przyjęcie, za to wi-
dziano was na promenadzie...
Ruby poczuła, że się rumieni i odwróciła głowę.
Pocałowaliśmy się i co? .To przecież nie znaczy, że
mamy romans.
Chyba żartujesz! Nie widziałaś, jak patrzył na Domeni-
ca? Rozerwałby go na sztuki za to, że ośmielił się ciebie
dotknąć! On ma bzika na twoim punkcie. - Może Opal
ma rację, myślała Ruby. Tyle rzeczy działo się wczoraj,
że była zupełnie zdezorientowana. Może Zane napraw-
dę jest zazdrosny? A nawet jeśli, to co? Po prostu chciał
mnie zaciągnąć do łóżka i nie życzył sobie konkurencji.
Nie ma
S
R
co dopatrywać się w jego zachowaniu czegoś więcej. -
A ty co do niego czujesz? - drążyła Opal. Ruby wes-
tchnęła i przyznała szczerze:
Zupełnie nie wiem. A chciałabym wiedzieć. Z początku
nie mogliśmy na siebie nawet patrzeć. Ja miałam do
niego pretensję o to, że zostawił ojca, on nie mógł
znieść myśli o mojej domniemanej zażyłości z
Laurence'em. A teraz... Czasami myślę, że jest tym jed-
nym jedynym, potem... - zawahała się - potem ogarniają
mnie wątpliwości. Bywa taki wściekły...
Na ciebie?
Nie. Na Laurence'a. Jest rozgoryczony. Twierdzi, że
ojciec miał kochankę. Najwyrazniej była to najbliższa
przyjaciółka matki. To ona prowadziła samochód, kiedy
obie zginęły w wypadku.
O Boże! A ja myślałam, że to tylko w naszej rodzinie
wszystko jest takie poplątane. Ale ty dobrze znałaś Lau-
rence'a. Co ty o tym wszystkim sÄ…dzisz?
Trudno mi uwierzyć, że Laurence zdolny był do zdrady.
To był człowiek żelaznych zasad.
Więc sprawa jest prosta - stwierdziła Opal. - Musisz
przekonać Zane'a, że się myli. - Bardzo prosta! Ruby
przyglądała się, jak Opal zdejmuje synka z kolan i sta-
wia na dywanie obok Ellie. Jej obie siostry miały udane
życie, zrobiły kariery, poślubiły wspaniałych mężczyzn,
którzy byli ich pokrewnymi duszami, a teraz miały z
nimi piękne dzieci. Dzisiaj rano dowiedziała się, że
Sapphy jest w ciąży z blizniakami. - Wiesz, ty i Zane
moglibyście mieć piękne dzieci - dodała.
Ruby gwałtownie podniosła głowę. Dzieci?
S
R
Nagle doszło do niej. Dzieci Zane'a.
To byłoby coś wyjątkowego, urodzić mu dziecko, może
stworzyć z nim rodzinę, zrekompensować mu coś, co
utracił?
Nie, nie, to tylko mrzonki.
Westchnęła, wiedząc, że powinna jakoś zareagować na
tę uwagę. Potrzebowała komuś się zwierzyć.
Wspomniał o małżeństwie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]