[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wypili kawę, wrócili do hotelu. Aleks nawet nie zadał sobie trudu
zamówienia osobnych pokoi. Było oczywiste, że spędzą noc w
98
R S
jednym. Ledwie weszli, chwycił ją w ramiona. Skruszył jej opory
jednym gorącym pocałunkiem. I podobnie jak za pierwszym razem
wybuch gniewu zaowocował wybuchem dzikiej, nieokiełznanej
namiętności.
Gdy leżeli zmęczeni, nagle doznał olśnienia. Doszedł do
wniosku, że nie warto wciąż na nowo odgrzebywać urazów z
przeszłości. Lepiej zawrzeć pokój i spojrzeć z nadzieją w przyszłość.
Skoro nie życzyła sobie pieniędzy w ramach rekompensaty za
doznane krzywdy, umożliwi jej otrzymanie wymarzonej posady, a
potem, gdy odzyska jej zaufanie, poprosi, by z nim została.
Zaopiekuje siÄ™ niÄ…, zapewni dobrobyt, uwolni od trosk materialnych.
Zapomną o tym, co było, zaczną wszystko od nowa. Zaraz, jeszcze tej
nocy.
Butelka szampana nadal stała w kubełku na srebrnej tacy.
Otworzył ją, napełnił kryształowe kieliszki do połowy, kiedy jego
wzrok padł na telefon. Migająca żaróweczka sygnalizowała, że ktoś
zostawił wiadomość podczas ich nieobecności. Pewnie nie podniósłby
słuchawki, gdyby nie obawa, że Rodney Krieg przełożył termin
planowanego spotkania. Wolał odsłuchać nagranie, niż spędzić całą
noc w niepewności, mimo że nie zależało mu na awansie Saskii, a
jedynie na spełnieniu danej obietnicy. Liczył na to, że jeśli właściwie
rozegra tę partię, Saskia z własnej woli złoży rezygnację. Odstawił
butelkę, podniósł słuchawkę i włączył automatyczną sekretarkę,
układając w myślach treść rozmowy z przełożonym Saskii.
99
R S
Osłupiał, usłyszawszy rozradowany głos siostry:  Saskio, mam
wspaniałą wiadomość. Zaproponowali mi wydanie pamiętników.
Radzą, żebym jak najszybciej znalazła sobie agenta. Dlatego potrze-
buję twojej pomocy. Kiedy wracasz? Oddzwoń natychmiast. Nie
mogę uwierzyć, że spotkało mnie tak wielkie szczęście. Tobie je
zawdzięczam!".
ROZDZIAA DZIEWITY
Saskia z wielką przyjemnością zażywała kąpieli w wielkiej
wannie z hydromasażem. Aromatyczne olejki działały kojąco.
Przymknęła oczy, z rozmarzenia, nie z senności. Czekały ją jeszcze
cudowniejsze rozkosze, kiedy Aleks do niej dołączy. Jak na zawołanie
usłyszała skrzypnięcie drzwi. Wyobrażała sobie, że wejdzie do
Å‚azienki nagi, spragniony kolejnej porcji pieszczot. Tymczasem
ujrzała go w dżinsach i zapiętej po szyję koszuli. Jeszcze bardziej
zaskoczyła ją grobowa mina.
- Ty kłamczucho!
Saskia usiadła gwałtownie, przerażona nieoczekiwanym
wybuchem.
- O co chodzi? - spytała.
- Nie udawaj niewiniątka! Okłamywałaś mnie przez cały czas.
Zmyśliłaś cały ten konkurs, wszystkie przeciwności, mnożyłaś
chwytające za serce historyjki tylko dla kamuflażu!
100
R S
Saskia oniemiała. Nie rozumiała zarzutów. Wstała, wyszła z
wanny, owinęła się ręcznikiem, podczas gdy Aleks stał nieruchomo z
twarzą ponurą jak gradowa chmura, niczym gromowładne bóstwo
gniewu.
- O czym ty mówisz? - spytała, gdy wreszcie odzyskała głos.
- O pamiętnikach Marli!
Saskia wpadła w popłoch. Przewidywała, że Aleks kiedyś
odkryje ich sekret, ale dlaczego właśnie teraz, na początku drogi?
Wyobrażała sobie, że nastąpi to znacznie pózniej, że Marla sama mu o
tym powie, a jej radość złagodzi gniew brata.
- SkÄ…d wiesz?
- Nawet nie zaprzeczasz?
- Czemu miałabym zaprzeczać prawdzie? Nie zrobiłam nic
złego. Marla sama poprosiła mnie o ich przeczytanie - odparła,
ścierając drugim ręcznikiem resztki piany z szyi i włosów.
Aleks wydarł jej ręcznik, rzucił go w kąt, zmuszając do
skoncentrowania uwagi wyłącznie na jego słowach.
- Kłamiesz! Deptałaś jej po piętach od samego początku.
- Nieprawda. Poprosiła o ocenę swojej prozy. Ponieważ uznałam
jej opowieść za wartą publikacji, przekazałam ją w Nowym Jorku
koleżance z wydawnictwa za wiedzą i zgodą Marli.
- Ale nie za moją. Zabroniłem ci z nią rozmawiać.
- Sam ponosisz część winy. To ty umieściłeś nas w jednym
domu. Trudno uniknąć spotkania z drugim człowiekiem, mieszkając
101
R S
pod jednym dachem. Słowo honoru, że jej nie szukałam. Sama mnie
odnalazła.
- W Nowym Jorku przysięgłaś, że nie zamienisz z nią ani słowa.
- Nieprawda. Przyrzekłam tylko, że nie wspomnę o niej w
artykule - sprostowała Saskia z naciskiem. - Wcześniej Marla dała mi
swój rękopis. Obiecałam, że go przeczytam i dotrzymałam słowa.
- Bez mojej wiedzy.
- To prawda. Marla prosiła o dyskrecję. Obydwie doskonale
wiedziałyśmy, jak byś zareagował. - Z tymi słowy ominęła go
szerokim łukiem i wyszła z łazienki, żeby się ubrać. Naga, owinięta
jedynie w ręcznik czuła się bezbronna.
- Czy Marla dzwoniła? - spytała, gdy już pozbierała ubrania.
- Zostawiła wiadomość na sekretarce. Jakiś dureń chce wydać jej
pamiętniki.
Saskia wykonała półobrót z naręczem odzieży w dłoni.
Pomyślna wiadomość ucieszyła ją tak bardzo, że pogardliwe
określenie umknęło jej uwagi.
- Wspaniale! Ona pewnie szaleje z radości. Nie zdajesz sobie
sprawy, jak wiele to dla niej znaczy?
- Przede wszystkim widzę, że nakłoniłaś moją siostrę do
ujawnienia prasie wstydliwych faktów - odparł Aleks, podchodząc
bliżej, wielki i grozny jak wulkan gniewu.
- Po pierwsze, nie opublikuje swoich wspomnień w gazetach
tylko w formie książki - sprostowała Saskia tak spokojnie, jak
potrafiła. - Po drugie, nie znalazłam tam żadnych drastycznych
102
R S
opisów. Jeśli przekazałeś mi prawdziwą wiadomość, odniosła wielki
sukces. Mało komu udaje się wydać pierwszą książkę.
- Brudy zawsze znajdÄ… nabywcÄ™.
- Obrażasz własną siostrę. Gdybyś zadał sobie trud przeczytania
jej pamiętników, zmieniłbyś zdanie. Pisze z polotem, ciekawie i
dowcipnie o tym, jak trudną drogę przebyła, by odnalezć samą siebie.
Zasłużyła na to, by ujrzeć swoje nazwisko na stronie tytułowej. Czy
kiedykolwiek przyszło ci do głowy, że twoja siostra ma talent?
Szczerze w to wątpię. Z góry założyłeś, że nic nie umie. Pozwolisz jej
wreszcie żyć własnym życiem czy nadal zamierzasz ją traktować jak
głupiutkie dziecko?
Aleks umknął wzrokiem w bok. Saskia pojęła, że trafiła w
sedno.
- Marla potrzebuje wsparcia - mruknÄ…Å‚ niepewnie.
- Tak, ale nie prowadzenia za rączkę. Ubezwłasnowolniłeś ją,
trzymasz pod kloszem, hamujesz jej rozwój. Nic dziwnego, że robi
wszystko, żeby zwrócić na siebie uwagę. Teraz, gdy udowodniła, na
co ją stać, trzeba zostawić jej trochę wolności. Powinna wziąć
odpowiedzialność za siebie we własne ręce.
- Na razie to ty usiłujesz ją przejąć. Skąd pewność, że publiczna
spowiedz pomoże jej odnalezć własną drogę? Moim zdaniem
przyniesie więcej szkody niż pożytku. Lepiej zostaw ją w spokoju.
Dość już doznała krzywd od twojej rodziny. Była porządną dziew-
czyną, póki twój ojciec nie złamał jej życia.
103
R S
Słowa Aleksa zawisły w powietrzu. Saskia nie wierzyła
własnym uszom. Przerażał ją widok gniewnego oblicza. Nie
rozumiała tak wielkiej zawziętości. Przecież każdy, kto prowadzi
interesy, ryzykuje porażkę.
- Posłuchaj, nie przeczę, że mój ojciec przejął waszą rodzinną
firmÄ™, ale tam, gdzie wchodzÄ… w grÄ™ wielkie pieniÄ…dze, nie ma
sentymentów. Wszyscy działają wedle tych samych reguł. Każdy
przedsiębiorca podejmuje ryzyko zawodowe. Chyba najwyższa pora
zakopać topór wojenny.
- Nie mówię o przejęciu firmy - roześmiał się gorzko, aż po
plecach Saskii przebiegł zimny dreszcz.
- A o czym?
- O gwałcie.
Saskia doznała wstrząsu. Zaniemówiła ze zgrozy. Stała jak
skamieniała z szeroko otwartymi oczami. Nawet przez myśl jej nie
przeszło, że potworne słowa Aleksa zawierają choćby ziarno prawdy.
Pokręciła tylko z niedowierzaniem głową, niezdolna wypowiedzieć
słowa.
- Nie wierzysz? No to przyjmij do wiadomości, że twój
ukochany tatuś nie tylko odebrał mojej piętnastoletniej siostrze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.xlx.pl