[ Pobierz całość w formacie PDF ]
noworodkowy. W przyćmionym świetle dostrzegła na korytarzu sylwetkę
wysokiego mężczyzny.
Adair.
Do licha, to bez sensu! Ten facet był piekielnie zajęty. Co tu robił?
Co tu robisz? powtórzyła na głos dręczące ją pytanie, kiedy
podeszła bliżej.
Adair spojrzał na nią tak, jakby się jej spodziewał. Czyżby listę jego
umiejętności należało jeszcze wzbogacić o dar jasnowidzenia?
To wolny kraj, a ja jestem pełnoletnim obywatelem. Odwrócił
się, żeby spojrzeć na leżące na oddziale dzieci. Dzieci, które walczyły o to,
co dla innych było oczywiste samo przez się: o życie. Dopóki nie łamię
prawa, nie muszę się przed nikim tłumaczyć ze swoich poczynań... znów
spojrzał na Sherry ... nawet przed tak pięknymi kobietami jak ty.
Sherry nie potrafiła powiedzieć, dlaczego ten komplement nie
zirytował jej, w przeciwieństwie do wielu innych. Wręcz przeciwnie, wbrew
jej woli, nawet sprawił jej przyjemność.
Nie chodzi o tłumaczenie się ustąpiła, krzyżując ramiona na
piersi. Pewne wyjaśnienia jednak by się przydały.
Ja...
Tym razem nie pozwoli mu wymigać się od odpowiedzi, choć jego
mina świadczyła o tym, że taki miał właśnie zamiar. Wyraznie chciał
oczarować ją do tego stopnia, żeby zapomniała, o co jej chodzi. Zrozumiała
teraz, co kobiety w nim widziały.
Dlaczego zapłaciłeś rachunek za szpital?
Może w odruchu dobroczynności. Sin-Jin lekceważąco wzruszył
ramionami.
90
RS
To nie było najlepsze posunięcie. Oczy Sherry zwęziły się.
Nie muszę korzystać z dobroczynności.
W takim razie uznaj to za zwykłą uprzejmość. Patrzył uważnie,
próbując rozszyfrować tę odważną i upartą dziewczynę, która wytropiła go
w górskiej kryjówce, gotowa podjąć ryzyko, byle zdobyć to, czego chciała.
Tylko nie mów, że nie oczekujesz uprzejmości.
Ty też?
Powoli jego wargi wygięły się w lekkim uśmiechu. Dlaczego
dotychczas nie zauważyła, jakie ma zmysłowe usta?
Ja to nie wszyscy odparł.
Sherry z pewnym wysiłkiem wróciła myślą do sprawy rachunku.
Chyba umiałbyś wykorzystać wdzięczność za wyświadczoną
uprzejmość. Może zapłaciłeś rachunek za mnie i mojego syna, żeby mnie
kupić, by mieć mnie w garści?
Adair natychmiast spoważniał.
Nie zwykłem się przed nikim tłumaczyć, tak jak nie zwykłem
kupować ludzi. Postanowił podzielić się z Sherry częścią swej mądrości
życiowej. Chociaż oznaczało to odsłonięcie przed nią jego prywatności.
Ludzie, których można kupić, są niewiele warci, więc nie ma sensu ich
kupować.
Bardzo głębokie. Sherry przygwozdziła Adaira wzrokiem.
Dlaczego zapłaciłeś mój rachunek?
To był zwyczajny kaprys. Sin-Jin nie potrafił inaczej tego
wytłumaczyć. Nie mógł się jednak przyznać, że czasami dawał sobą
powodować czemuś, co nie było racjonalnym rozumowaniem.
91
RS
Po raz pierwszy w życiu odebrałem poród i poczułem przypływ
hojności. Większość kobiet bez dyskusji przyjęłaby taki argument.
Proszę nie zaglądać darowanemu koniowi w zęby, pani Campbell.
Sherry nie wyglądała na przekonaną.
Trojanie nie zajrzeli i narobili sobie kłopotów. Uśmiechnął się
znowu, wbrew własnej woli.
Nie jesteÅ› TrojankÄ….
Nie jestem również naiwną idiotką. Jednego przynajmniej
Sherry była pewna: Adair nie robił niczego bez powodu. Chciała poznać ten
powód. Co chcesz osiągnąć?
Znów przyszło mu do głowy, że za każdy dobry uczynek trzeba w
życiu zapłacić. Dobrze mu tak, po co był impulsywny?
Może doskonałość? W jego głosie dał się słyszeć sarkazm.
Na przykład pokój na świecie. Chciała znać powód, dobrze, poda jej
powód, chociaż nie ten prawdziwy. A jeśli już nie pokój na świecie, to
przynajmniej koniec z tego typu tekstami. Wyciągnął z kieszeni złożoną
gazetę i podał ją Sherry.
Dziewczyna zauważyła, że nie była to nawet cała gazeta, lecz pierwsza
strona z rozdawanego w supermarketach brukowca, który zawsze wyrzucała,
robiąc zakupy. Wielki tytuł od razu rzucał się w oczy.
ADAIR ODWOZI HELIKOPTEREM KOCHANK I NIEZLUBNE
DZIECKO DO SZPITALA.
Pani Farley zwróciła uwagę Sin-Jina na ten tekst. W jej oczach płonął
gniew. Tak jak teraz w oczach Sherry Campbell. Adair doszedł do wniosku,
że nikt nie byłby w stanie tak doskonale udawać.
Z twojej miny wnoszę, że nie ty sprzedałaś tę historyjkę.
92
RS
Sherry zgniotła gazetę w dłoni i spojrzała na Adaira. Jak on śmiał
choćby tak pomyśleć?! Uprzytomniła sobie zaraz, że nie znał jej zbyt
dobrze, wiedział tylko, że zdołała go wytropić w górskiej kryjówce. Czego
innego mogła więc oczekiwać?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]