[ Pobierz całość w formacie PDF ]
morza, pod jednem znalazły się berłem i panowaniem. A płody i daniny tych bezmiernych
obszarów napływały do Rzymu, tutaj w jednej głowie skupiała się myśl, kierująca temi milionami
ludzkości. Położenie też takie wyjątkowo wyniosłe kryło w swem łonie wielorakie
niebezpieczeństwa, mogło przedewszystkiem uszkodzić zdrowie moralne tych potężnych
władzców, zamącić bieg normalny ich myśli i uczuć i doprowadzić do tego, co nazywamy
szaleństwem Cezarów. Jeżeli władza miała przez dłuższy czas się utrzymać w rękach jednej
rodziny, zboczenia takie i obłędy były prawie nieuniknione.
Władza jednak cesarska nic była dziedziczną, jak wogóle dziedziczność władzy była rzeczą
wstrętną duchowi rzymskiemu. Po opróżnieniu tronu prawo wyboru następcy przysługiwało
senatowi, a tylko pretoryanie lub legiony prowincyonalne, wbrew prawom senatu, obwoływały
niejednokrotnie następco. Wybór ten o tyle jednak był skrępowany zwykle wolą poprzedniego
cesarza, że tenże przez nadanie wyjątkowego stanowiska, lub adopcyę, zalecał przyszłemu
wyborowi kandydata ze swego ramienia. Los, czuwający nad Rzymem, zdawał się pod tym
względem rozwijać szczególną pieczołowitość, że dziedziczności syna po ojcu nie dopuszczał,
któraby najprędzej do wyrodzenia rasy doprowadzić mogła. W pierwszym zaraz wieku prawie
żaden cesarz nie rna naturalnego spadkobiercy; Augustus nie ma synów, Tyberyusza potomek ginie
za panowania ojcowskiego, po Kaliguli nic nie zostaje, Klaudyusza syn nie zostaje dopuszczonym
do tronu i ginie z ręki Nerona. Ale aż do Nerona czasów włącznie, berło nie wychodzi z ręki jednej
rodziny, i to już mści się na państwie szałami Kaliguli i Nerona. Potem Wespazyan, jedyny z
cesarzów, zostawia dwóch synów, a drugi z nich Domicyan pada odrazu ofiarą obłędu Cezarów.
Bezdzietność panujących, którzy drogą adopcyi mogli godnych zalecać następców, zdawała się być
warunkiem szczęścia dla Rzymu i państwa. Od końca pierwszego wieku cały się ich też szereg
przesuwa, Nerwa, Trajan, Hadryan, Antoninus; potom szlachetny Marek Aureli przekazuje tron
synowi Kommodusowi i ten znów jest wybitnym okazem tej dziwacznej choroby zwyrodnienia na
tronie. Widocznie świeżych sil i niezużytycb było potrzeba, aby na tak wysokiem stanowisku nie
dostać zawrotu głowy, aby ludzi ustrzedz od urojenia, że są bogami. W innych razach te kuszenia
na górze kończyły się sromotnemi upadkami.
Mówiliśmy, że Tacyt witał panowanie Trajana gorącemi wyrazami uznania i podziwu. Cesarz ten,
panujący od r. do , był pierwszym władzcą nieitalskiego pochodzenia na tronie. Z jego
wstąpieniem zawiał jakiś świeży
powiew w ogromnym organizmie państwa, świeża krew ożywiła jakoby krew dawną i
przyspieszyła tętno serca rzymskiego. Po sromotach pierwszego wieku, po miękkiej polityce
zewnętrznej ostatnich cesarzów, teraz znów rozwinął się zdobywczy sztandar Rzymu, a legiony,
które w ostatnich czasach brodziły nieraz w krwi domowej rozterki, postępują znów w zwycięskim
pochodzie po za Dunaj do Dacyi i po za Eufrat, aby nowe prowincye, AssyryÄ™ i MezopotamiÄ™,
przyłączyć do państwa. Ten cesarz, z Hiszpanii pochodzący, jest ostatnim wskrzesicielem
starorzymskiego ducha z jego hartem i tęgością, głowa jego wygolona, o dziwnie ostrych rysach,
przypomina nam popiersia przeszłości. Podziwiamy podziśdzień na Forum Trajana kolumnę
przedstawiającą w rzezbie tryumfy dzielnego władzcy; wznosi się ona jako ostatni pomnik chwały
rzymskiego oręża, a zarazem jako słup graniczny historyi, w której niebawem inny duch miał
zapanować. Literatura też ożywiona męskiem tchnieniem pilnującego, zdobywa się na ostatnie
hartowne wyrazy w dziełach Tacyta, które są śpiewem łabędzim starorzymskiej duszy i
starorzymskiej twardości.
Zwycięztwa Trajana zaznaczyły się w dziejach wiekopomnie. Na północ od Dunaju przybyła
państwu rzymskiemu nowa prowincya, obejmująca część Węgier, Siedmiogród i dzisiejszą
Rumunię, pod jednem wspólnem nazwiskiem Dacyi. Powstało tu było państwo po dawniejszych
Scytach, państwo Daków, zagrażające swą potęgą, podobnie jak Scytowie dawniejsi, rzymskim
prowincyom Dalmacyi i Macedonii. W głowie Juliusza Cezara świtał już plan, aby to państwo
zniszczyć, ale zamiar ten, jak tyle innych zamiarów, runął w kuryi senatu u stóp posągu
Pompejusza: Trajan, jako spadkobierca myśli Cezara, myśl tę przeprowadził, nową prowincye
silnemi, kamiennemi mostami z południowym brzegiem Dunaju połączył i całą masę rzymskiej
ludności tu ściągnął. I dziś, po tylu wiekach i przewrotach, dzieło Trajana żyje w zachowanej na
dalekim wschodzie latorośli wielkiej romańskiej rodziny, w kraju i ludzie Rumunów. Pozo
stawała kwestya wschodnia. Podczas gdy mi zachodzie wielkie niebezpieczeństwa cesarstwu nie
groziły, podczas gdy w lasach germańskich myśl szturmu na rzymskie państwo po przemijających
za Augusta próbach, drzemała i drzemać jeszcze miała czas dłuższy, na wschodzie istniał wróg,
który Rzym już wiele, razy potęgą swą straszył i grozą przejmował wspomnieniem klęsk już
poniesionych. Tutaj na porzeczach Eufratu i Tygrysu, aż do Indyj, powstało w trzecim wieku przed
Chrystusem ogromne państwo Partów, pod berłem dynastyi Arsacydów, którzy chcieli uchodzić za
spadkobierców i dziedziców sławnego Cyrusa i Daryusza. Ponieważ Rzym aż po Eufrat zapuścił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]