[ Pobierz całość w formacie PDF ]

reklamową naszej stacji. Wyjdę ze studia pół do dziewiątej.
- Doskonale - odparł skwapliwie. - W takim razie ja również posiedzę w
kancelarii trochę dłużej. Spotkajmy się o dziewiątej w chińskiej restauracji
koło naszego domu. Potem zamkniemy się w sypialni na cztery spusty i
będziemy szaleć do rana. - Ze zdziwieniem stwierdził, że Mallory bez
entuzjazmu przyjęła jego propozycję. Może była na niego zła, bo nieco
wcześniej odwołał umówione spotkanie?
- Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł - odparła cicho. - Jestem w
pracy od rana. Wieczorem będę wykończona.
O co jej chodzi? Czy nie chce się z nim zobaczyć?
77
- Mallory, masz kłopoty?
- Nie - odparła bez przekonania. Zapewne była przemęczona. Zamilkł i
czekał, aż da za wygraną. Wkrótce odezwała się znowu. - Dobrze,
wolałabym od razu pojechać do domu. Kupię po drodze coś do jedzenia i
wpadnę do ciebie po dziewiątej. Musimy porozmawiać.
- Doskonale! - zawołał uradowany i cmoknął słuchawkę. - Mam
wspaniałą nowinę, więc będziemy świętować.
- Ja także chcę się z tobą podzielić pewną wiadomością - odparła cicho,
ale nie zwrócił uwagi na jej słowa. Pożegnał się i odłożył słuchawkę.
Mallory ledwie udało się zapukać, ponieważ niosła mnóstwo pudełek i
toreb z chińskim jedzeniem. Machinalnie oblizała suche wargi.
Przeczuwała, że czekają bardzo trudna rozmowa.
Drzwi otworzyły się natychmiast. Cliff pocałował ją w usta i zawołał
radośnie:
- Zlicznie wyglÄ…dasz, Mallory!
Bez słowa podała mu paczki i zawiniątka. Zdjęła płaszcz. Wieczorami
temperatura spadała i chłód dawał się we znaki.
- Przepraszam za spóznienie. Praca nad reklamówką okazała się
trudniejsza, niż sądziłam.
- Nic nie szkodzi. Cieszę się, że jesteś. Nakryłem do stołu. Wystarczy
przełożyć jedzenie na półmiski i możemy siadać do kolacji.
- Kiedy rozmawialiśmy przez telefon, wspomniałeś, że usłyszę ważną
nowinÄ™. Pewnie chodzi o pracÄ™.
Podniósł głowę znad talerza, rzucił jej badawcze spojrzenie i uśmiechnął
siÄ™ szeroko.
- Bardzo słusznie. Od dziś należę do zespołu, który prowadzi sprawę
Fiony Bartlett. Prócz mnie do tej grupy weszli jedynie współwłaściciele
kancelarii, więc to ogromne wyróżnienie.
Po prostu katastrofa! Mallory domyślała się, co to oznacza: większa
odpowiedzialność, więcej pracy, ani chwili wolnego czasu, który mógłby
jej poświęcić. Mimo to spojrzała na niego z uznaniem.
- Wspaniała nowina. Przyjmij moje gratulacje - po
wiedziała. Była szczerze uradowana, że jego wysiłki zostały wreszcie
docenione. Długo opowiadał o przygotowaniach do rozprawy i zadaniach
wyznaczonych jemu i reszcie kolegów. Przytakiwała tylko, nie
przerywajÄ…c monologu.
- Mallory, a ty nie masz mi nic do powiedzenia? Domyślam się, że
ważniacy z Nowego Jorku podjęli decyzję. Opowiadaj, zamieniam się w
słuch.
78
- W porównaniu z twoimi rewelacjami moje nowiny wypadną blado -
odparła z wymuszonym uśmiechem. Rzuciła mu badawcze spojrzenia, a
potem wyjaśniła punkt po punkcie, dlaczego uznano ją za nieodpowiednią
kandydatkÄ™.
Cliff nie mógł zrozumieć, czemu przedłożyła wspólny wyjazd do Julian
nad możliwość awansu w wielkim stylu.
- Pamiętasz, jak wyglądał początek naszego romansu? Szczerze mówiąc,
nie jestem lepsza od Suzanne oraz innych dziewczyn, z którymi się
umawiałeś. Będę się domagała czegoś więcej niż godzina czułego sam na
sam między konferencją i rozprawą sądową. Jeśli teraz nie odejdę, zrazisz
siÄ™ do mnie tak samo jak do moich poprzedniczek, domagajÄ…cych siÄ™,
żebyś im poświęcił więcej czasu i uwagi. Wolałabym tego uniknąć. Na
samą myśl robi mi się ciężko na sercu.
- Skąd ten pesymizm? Moim zdaniem między nami wszystko układa się
znakomicie. Czy nie moglibyśmy...
Mallory widziała jego twarz jak przez mgłę, bo łzy stanęły jej w oczach.
- Zrozum, Cliff. Ja się w tobie zakochałam! Chcę, żebyś wszystkim się ze
mną dzielił. Nie potrafię się zadowolić tym, co na początku gotów byłeś
mi ofiarować, ale zdaję sobie sprawę, że nie stać cię na takie poświęcenie.
Trudno wymagać, żebyś mnie nagle pokochał. Mam tylko jedno wyjście:
powinnam odejść, zanim cię znienawidzę. Podjęłam już decyzję. Musimy
się rozstać.
Cliff nie chciał przyjąć do wiadomości jej argumentów. Był przekonany,
że znajdzie inne wyjście z sytuacji, ale ku jego ogromnej irytacji Mallory
upierała się przy swoim i nie chciała zmienić postanowienia. Wyraznie
dała mu do zrozumienia, że nie zostanie na noc.
W końcu zrozumiał, że przegrywa. Nie potrafił się z tym pogodzić i dąsał
się jak nastolatek. Nie przywykł do takich sytuacji. Zwykle on dyktował
warunki i trzymał kobiety na dystans. Musiał przyjąć do wiadomości, że
tym razem jest inaczej. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.xlx.pl