[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tego po nim spodziewać.
- Nie musisz się tłumaczyć - stwierdził Aleks chłodno. - Dziś zobaczyłem
cię w zupełnie nowym świetle. Jeśli jeszcze raz zechcesz mi powiedzieć, ile dla
ciebie znaczę, to przypomnij sobie, dlaczego wybrałaś się na randkę z Gregiem,
kiedy mnie zabrakło.
Chciała mu wyjaśnić, że poszła do pubu, bo nie miała wyboru, ale nie dał
jej szansy. Odwrócił się na pięcie i zniknął w domu. Zoey nie pozostało nic
innego, jak wrócić do siebie. Pomyślała, że nawet nie zdążyła zapytać o stan
chorej ciotki.
Aleks z ulgą stwierdził, że Gloria już śpi w pokoju gościnnym i nie
oglądała niemiłej sceny przed furtką sąsiadów.
Kiedy przyjechał z nią do szpitala, lekarz oznajmił, że ciotka nie
odzyskała przytomności i nic nie mogą dla niej zrobić. Posiedzieli przy
staruszce do jedenastej w nocy i kiedy wychodzili, pielęgniarka obiecała ich
zawiadomić w razie zmiany stanu chorej. Po powrocie do domu Aleks usiadł w
salonie. U sąsiadek z naprzeciwka było ciemno, więc uznał, że dopiero rano
porozmawia z Zoey.
93
R S
Był zły, że znowu nie udało im się spędzić czasu razem. Los się
sprzysiągł przeciw nim! Dla zabicia czasu patrzył przez okno, gdy nagle
zobaczył Grega i Zoey w czułym uścisku. Wpadł w szał, uznawszy, że szybko
znalazła sobie pocieszyciela - i to w osobie największego podrywacza w
jednostce.
Do końca tygodnia Greg unikał Zoey, Aleks zaś traktował ją z tak
lodowatą obojętnością, że wolała przebywać w towarzystwie kolegów. Cieszyła
ją tylko myśl o zbliżającym się ślubie Mandy, ale święta z Rosie zapowiadały
siÄ™ wyjÄ…tkowo nudno.
- Idę do Aleksa omówić szczegóły uroczystości - oświadczyła Mandy
któregoś wieczoru. - Chcesz się wybrać ze mną?
- Nie - odparła Zoey z westchnieniem. - Traktuje mnie jak powietrze.
WykÄ…piÄ™ Rosie.
I już po chwili uszczęśliwione niemowlę chlapało się w wanience.
- Dlaczego twojej mamie wszystko idzie jak z płatka? - Zoey pochyliła się
nad siostrzyczką - a mnie nic się nie układa w sprawach sercowych? Czy jestem
za bardzo dumna?
Wycierając małą, zastanawiała się, czy kiedykolwiek będzie miała własne
dzieci. W dalszym ciągu marzyła o tym, by założyć rodzinę z Aleksem. Chyba
oszalała, przecież to niemożliwe.
- Ta jego była żona jest okropna - stwierdzała Mandy po powrocie. -
Zachowuje się, jakby wcale się nie rozwiedli. Zapuściła u niego korzenie,
chociaż jej ciotka umarła.
- Naprawdę? - zapytała Zoey. - Może teraz Gloria wyjedzie. Kiedy to się
stało?
- Dziś wieczorem. Kiedy do nich przyszłam, właśnie wrócili ze szpitala.
- A więc nie omówiliście sprawy ślubu?
- Omówiliśmy. Aleks na wszystko się zgodził.
94
R S
- Bogu dzięki! - ucieszyła się Zoey. - Wspomniał o mnie?
- No... nie.
- A niech to! - jęknęła. - Co ja teraz zrobię? Tak bardzo go kocham,
- Nie martw się na zapas - poradziła Mandy. - Aleks przejrzy na oczy,
tylko daj mu trochÄ™ czasu.
Kolejne dni mijały powoli i bez cienia radości. Dopiero kiedy jeden ze
strażaków przyniósł choinkę, a drugi bombki i łańcuchy, Zoey poprawił się
humor. Właśnie ubierali drzewko i Zoey stała na drabinie, kiedy wezwano ich
do pożaru.
Wszyscy rzucili się do wozu, ktoś potrącił drabinę. Ta się zachwiała i
Zoey straciłaby równowagę, gdyby Aleks w porę nie interweniował.
- Uważaj, co robisz! - warknął, stawiając ją na ziemi. - Jesteś
nierozważna.
- Nieprawda! - zaprotestowała.
- I to pod wieloma względami.
- Mówisz o towarzystwie, w którym się obracam? - spytała, kiedy
chwytali kurtki.
- Niewykluczone.
- Jesteś nieprzejednany! - zarzuciła mu, tracąc cierpliwość. - Nie
wiedziałam, że pijany Greg rzuci się na mnie. Owszem, pogadałam z nim w
pubie, ale to żadna zbrodnia.
- Nie widzisz nic złego w prowokowaniu mężczyzny? I nie chcesz
ponosić konsekwencji swoich czynów?
- Myśl sobie, co chcesz - odparowała, gdy zajmowali miejsca w wozie
strażackim - ale ja go nie prowokowałam. %7łałuję, że będziesz na ślubie.
- Trudno. - Uśmiechnął się z ironią. - Obiecałem Mandy, że poprowadzę
ją do ołtarza. Z nią przynajmniej można się dogadać. Jest znacznie mniej
skomplikowana niż ty.
95
R S
Dojeżdżali na miejsce, paliły się wysuszone zarośla. Ogień strzelał
wysoko, więc odłożyli na bok osobiste animozje i przystąpili do akcji. Jednak
rozmowa z Aleksem pomogła Zoey podjąć decyzję, o której myślała od chwili
incydentu z Gregiem. ZwiÄ…zek z Aleksem prowadzi do nikÄ…d. Poprosi o
przeniesienie do dawnej jednostki. W mieście łatwo znajdzie nowe mieszkanie i
odbuduje sobie życie.
- Przyłączysz się do naszej akcji świątecznej? - spytała Mandy przy
śniadaniu.
- Do jakiej akcji?
- Staramy się wprowadzić trochę życia w dzielnicy handlowej nad rzeką.
Na placu stanie wysoka choinka, w południe przedstawiciel burmistrza włączy
na niej lampki i zacznie się zabawa. Wszyscy właściciele sklepów poprzebierają
się w dziewiętnastowieczne kostiumy, będą częstować klientów grzańcem i
ciasteczkami. Zatańczy zespół ludowy, wystąpi orkiestra dęta, dla dzieci
szykujemy karuzelÄ™ i inne atrakcje.
- Naprawdę? - zawołała zdumiona Zoey. - Wspaniały pomysł. Kiedy
będzie ten festyn?
- W sobotÄ™.
- Wybierzemy siÄ™?
- Oczywiście - uśmiechnęła się Mandy. - Będę pomagała Harry'emu w
pizzerii.
- Przebrana?
- Chyba tak. A jeśli chodzi o ciebie... naczelnik poczty pyta, czy mogłabyś
im pomóc. Mają za mało pracowników.
- W co miałabym się ubrać?
- No, wiesz...
- Nie - zaśmiała się Zoey.
- W długą suknię, fartuch i czepek.
96
R S
- To niezbyt twarzowy strój - jęknęła.
- Będziesz w nim ślicznie wyglądała - zaprotestowała Mandy. - Zgadzasz
siÄ™?
- Tak. - Zoey westchnęła z rezygnacją. - Przecież nie mam wyboru.
- Aleks zostawił cię na lodzie?
- Niestety.
- Może zmieni zdanie, gdy zobaczy cię w nowej roli?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]