[ Pobierz całość w formacie PDF ]

go się bała cała reszta, wszedł na pokład jak mały baranek. Nie, żaden z nich nie ma na tyle rozumu
- poza twoim Blaize'em może - lub odwagi, by coś kombinować.
- Blaize nie próbowałby niczego - powiedział Forister ostro. - On jest dobrym chłopcem.
Micaya poklepała Foristera po ramieniu.
- Wiem, wiem. Przekonał mnie. Ale okradł PPT, a co gorsza - nie wyjawił nic o innych.
Musi za to odpowiedzieć, choć są to dużo mniejsze przewinienia od tych, których dopuściła się cała
reszta tej cennej załogi.
- Rozumiem - powiedział Forister w zadumie.
Sev Bryley-Sorensen wyciągnął swoje długie nogi.
- Myślcie, a ja poćwiczę przez chwilę - odezwał się, nie adresując tego do nikogo w
szczególności.
- Czy nie ogarnia cię smutek, kiedy patrzysz na jego chłopięcą, pociągłą twarz? - spytała
Micaya, kiedy Sev przemknął w dół korytarzem do sali ćwiczeń.
- To wcale nie jest zabawne - odparł łagodnie Forister. - Być zakochanym w dziewczynie,
która prawdopodobnie będzie nieosiągalna przez następnych pięćdziesiąt standardowych lat. Poza
tym nie bardzo ma czym zająć swój umysł. To nie jest typ od szachów trójwymiarowych.
- Nie dość zdolny, masz na myśli. Prawda - zgodziła się Micaya ze śladami niezadowolenia.
- Jednak zbyt inteligentny na tę grę, którą prowadzą więzniowie. Nie pozostaje mu wiele, masz
racjÄ™.
- Czy naprawdę musisz obserwować więzniów przez cały czas, Nancia?
Forister spojrzał na jej kolumnę z uśmiechem, który zawsze niweczył jej najlepsze
rozwiÄ…zania.
- Jasne, że nie wyrządzą żadnych szkód. Wszyscy są zamotani w tę idiotyczną grę. Lecz
jeśli uważasz, że to nie fair wobec Micayi, abyś mi partnerował... to możemy grać na trzy ręce.
Nancia musiała się skoncentrować o wiele bardziej nad tym obrazem, ale po chwili
intensywnego przetwarzania holosześcian zamigotał, skręcił się, obrócił wokół swojej osi i
zreformatował jako sześcian z trzema osobnymi, potrójnymi rzędami pionków ustawionymi na
przeciwległych krawędziach.
Polyon de Gras-Waldheim przestał słuchać rozmowy w centralnej kabinie i włączył się do
gry SPACED OUT, która obecnie pomagała współwięzniom zapomnieć o kłopotach. Przekonanie
Nancii, żeby uruchomiła połączenie komputerowe tak, by wszyscy mogli grać ze swoich kabin,
było jego pierwszym ruchem. Teraz przynajmniej mógł rozmawiać z innymi. Jednak nie odważył
się mówić o niczym innym poza grą, gdy Nancia obserwowała ich z uwagą.
Obrazy na ekranach pokazywały, że trzy postacie z gry zgubiły się w Tunelach Trolla.
Postać Polyona wciąż tkwiła u wejścia do Tuneli, czekając na rozkaz od niego.
- Wiem, jak możemy się wydostać z Tuneli - powiedział.
- Jak? Próbowałam każdego wyjścia, które ten system pokazywał. Wszystkie są
zablokowane - skarżyła się Alpha.
- Jest sekretny klucz - wyjaśnił Polyon. - I ja go mam. Nie mogę tylko dostać się stąd do
drzwi, które on otwiera.
- Nigdy nie słyszałem nic o sekretnym kluczu - oznajmił Darnell. - Sądzę, że blefujesz. -
Jego postać z gry podskakiwała ze złością wzdłuż jednego z Tuneli Trolla, plując po drodze
iskrami.
- Nie mogłeś słyszeć - odpalił gładko Polyon. - Ja jestem mistrzem w tej grze. Ten sekretny
klucz może nawet przechytrzyć twojego bohatera, Fassa.
Fassa wybrała w grze figurkę statku mózgowego.
- Nie rozumiem, w jaki sposób - odpowiedziała. - Pokaż mi.
- Mówiłem ci. Nie zdołam dotrzeć tam, gdzie go mogę użyć. Jeśli któreś z was potrafi
wydostać mnie z tej ślepej alei...
- Przecież nie jesteś w ślepej alei! - przerwał Darnell. - Stoisz tuż przed wejściem do Tuneli
Trolla! Dlaczego nie kierujesz swojej postaci do nich?
- %7łebym się zgubił, tak jak wy? Nie, dzięki.
Polyon machnął ręką po pulpicie i odciął głosy postaci z gry. Rozmyślał przez chwilę w
ciszy. Dlaczego w ogóle wchodził w układy z taką bandą niedoświadczonych konspiratorów? Byli
za głupi, aby domyślić się jego ukrytych podpowiedzi. Oni sądzili, że był zainteresowany graniem
w tÄ™ grÄ™!
A teraz Blaize. Blaize był inteligentniejszy od innych i nic brał udziału w tej krótkiej
wymianie zdań. Polyon wystukał sekwencję poleceń, które umożliwiłyby mu prywatne połączenie
komputerowe z kabiną Blaize'a. Przynajmniej w takim stopniu mógł włączyć się do systemu Nancii
z tej klawiatury. To jednak było nic w porównaniu z władzą, jaką zdobędzie, gdy tylko utoruje sobie
drogÄ™ do czytnika dla swojej minidyskietki.
Kiedy przemyślał już, jak podejść Blaize'a, poruszył go trzeszczący dzwięk. Ten idiota
myślał, że uzyskał prywatne połączenie z kabiną centralną! I co on zamierzał z tym zrobić? Polyon
skrzywił się, a pózniej zaczął uważnie słuchać. Wydawało się, że Blaize był zbyt inteligentny, aby
nadawać się na narzędzie.
Lecz nadal mógłby być wspaniałym pionkiem w grze, której ruchów nigdy nie zobaczy...
- Wujku Foristerze? - Blaize przełączył komputerowe kanały do kabiny głównej. - Muszę z
tobą porozmawiać.
- Porozmawiać? - narzekał Forister.
Właśnie wykonywał ostatnie ruchy prawdziwie pięknej strategii, zaprojektowanej tak, aby
ustawić pionki statków Micayi i Nancii naprzeciw siebie, co pomogłoby mu bezkarnie kontrolować
wszystkie poziomy holosześcianu.
- Prywatnie.
- Och, w porządku. - Forister wstał i wyprostował się. - Nancia, czy mogłabyś przechować
sześcian do mojego powrotu? Nie chciałbym cię fatygować, abyś utrzymywała obraz, kiedy
właściwie nie gramy.
Nancia zachichotała.
- Masz chyba na myśli to, że nie chciałbyś zostawiać holosześcianu z ustawieniem, bo
mogłybyśmy wyśledzić twoją pułapkę, którą na nas szykujesz?
- No cóż...
Holosześcian złożył się i stał się płaszczyzną, linią, pózniej punktem błyszczącego,
niebieskiego światła, które zamigotało i zniknęło.
- W porządku. I tak zbliżamy się do progu Osobliwości. Naprawdę nie powinnam teraz grać.
Muszę sprawdzić moją matmę - powiedziała Nancia pogodnie. - Wróć tylko na czas i pozapinaj
pasy. Wy, delikatnicy, tracicie orientację w Osobliwości.
- A wy, ludzie z kapsuł, robicie o to tyle hałasu - odparował Forister. - W porządku.
Ostrzeżesz nas na grubo przedtem, jak sądzę?
- I będę cię obserwować, kiedy będziesz w kabinie. Nie patrz tak na mnie - to dla ochrony
Blaize'a, tak samo zresztą jak dla twojej. Jeśli zostaniesz z nim sam, oskarżyciel może unieważnić
twoje zeznanie i powiedzieć, że byłeś przekupiony.
- Nie będą i tak mieli szacunku do słów jego wuja - odrzekł Forister ponuro, schodząc w dół
korytarzem, aby dowiedzieć się, o co chodzi Blaize'owi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.xlx.pl