[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ręką dotknął chłopca. Lauren ogarnęło zupełnie irracjonalne uczucie paniki. Nie chciała
puścić synka, ale ten uśmiechnął się uszczęśliwiony, kiedy Ramon wziął go na ręce i
przytulił.
- Mateo. - Ramon pogładził miękkie włoski niemowlaka i spojrzał w jego ciemne
oczy.
Tyle stracił z jego życia. Na myśl o tym, czego pozbawiła go Lauren, ogarnęła go
furia.
Lauren przełknęła łzy, które zebrały jej się w gardle. Wyraz czułości na twarzy
Ramona patrzącego na syna zupełnie ją rozbroił.
- Matty jest zmęczony - powiedziała cicho. - O tej porze zazwyczaj ucina sobie
drzemkę. Położę go do łóżeczka.
- Sam to zrobię. Pokaż mi, gdzie śpi.
Niechętnie zaprowadziła Ramona do niewielkiego pokoiku, w którym stało łóżecz-
ko Matty'ego.
- Ma za sobą ciężki dzień - wyjaśniła Ramonowi, kiedy układał chłopca w łóżecz-
ku.
- Alistair Gambrill powiedział mi rano, że dostałaś wiadomość o jego chorobie.
A więc to stąd dowiedział się o Mattym. Wiedziała, że teraz czeka ją poważna
rozmowa.
- Co mu było? - spytał Ramon, kiedy znalezli się z powrotem w salonie. - Teraz
sprawia wrażenie całkiem zdrowego.
R
L
T
- Rano miał gorączkę i drgawki. Mama zadzwoniła na pogotowie i wzięli go do
szpitala na badania. Okazało się, że to tylko zwykła infekcja gardła, na którą dostał anty-
biotyk. Nie powinno być żadnych komplikacji, choć dzieci, które mają drgawki w prze-
biegu gorączki, są na nie narażone także w przyszłości.
W jej oczach pojawiły się łzy, choć wierzyła w zapewnienia lekarza, który przeko-
nywał ją, że chłopcu nic nie będzie. Ramon przyglądał jej się zmrużonymi oczami. Zdjął
skórzaną marynarkę i rzucił na sąsiedni fotel. Promieniująca z niego siła na chwilę ode-
brała jej dech.
- Dlaczego to zrobiłaś? - spytał, chwytając ją mocno za ramiona.
- Ramon, to boli!
- Mógłbym cię teraz zabić! - Jego twarz była jak maska, a usta zaciśnięte w jedną
kreskę. Dostrzegł w jej oczach cień strachu i był na siebie wściekły, że zrobiło to na nim
wrażenie. Nawet teraz nie była mu obojętna. - Jesteś zdradliwą dziwką. Jak mogłaś ukryć
przede mną fakt, że mam syna?
- Nie sądziłam, że będziesz go chciał.
- Nie dałaś mi żadnego wyboru. - Ramon z trudem nad sobą panował. - Dlaczego
sądziłaś, że nie zechcę uznać własnego dziecka?
- Powiedziałeś mi, że twoim obowiązkiem jest poślubić kobietę z arystokratyczne-
go rodu, która zapewni ciągłość waszej dynastii. Miałam zamiar powiedzieć ci o ciąży
podczas naszej ostatniej kolacji, ale jasno dałeś mi do zrozumienia, że nic dla ciebie nie
znaczÄ™.
Nigdy nie zapomni wyrazu jego twarzy, kiedy dała mu prezent z okazji rocznicy
ich poznania siÄ™.
- Byłam dla ciebie tylko kochanką, kobietą, którą zabiera się do łóżka. Matty był
dzieckiem z nieprawego łoża i jako taki nic dla ciebie nie znaczył. Odkąd wyszłam z
twojego mieszkania, targało mną poczucie winy. Nie wiedziałam, co mam robić. Wiele
razy sięgałam po telefon, żeby ci o nim powiedzieć, ale nigdy nie wystarczyło mi odwagi
- przyznała. - Nie chciałam, aby Matty dorastał w przeświadczeniu, że nie jest wystarcza-
jąco dobry, aby stać się częścią rodziny Velaquez. Dzieci potrzebują miłości i akceptacji.
Ty postanowiłeś ożenić się z rozsądku, a dla mnie to było nie do pomyślenia.
R
L
T
- Wolałaś więc wychowywać go sama? Jakie miałaś prawo, żeby pozbawić go oj-
ca? Czy kiedykolwiek pomyślałaś o tym, czego on może chcieć?
Lauren pobladła. Owszem, miała z tego powodu poczucie winy, ale uznała, że lep-
sze to niż bycie z ojcem, który nie jest zainteresowany własnym synem.
- Długo jeszcze zamierzałaś mnie okradać z jego życia? - spytał z wściekłością
Ramon. - Czy w ogóle miałaś zamiar poinformować mnie o jego istnieniu, czy tylko
przypadkowej uwadze Alistaira Gambrilla zawdzięczam świadomość faktu, że jestem
ojcem?
Kiedy nie odpowiedziała, popatrzył na nią z goryczą.
- Dios! Spałaś ze mną ostatniej nocy i nawet wtedy nic nie powiedziałaś. O co ci
tak naprawdę chodziło? Miałaś nadzieję, że zajdziesz w kolejną ciążę, żeby Mateo miał
rodzeństwo?
- Nie! Nie bądz śmieszny. Przypominam ci, że to ty do mnie przyszedłeś. Tańczy-
łeś ze mną cały wieczór, a potem zabrałeś mnie do pokoju.
- Jakoś specjalnie się nie opierałaś.
- Tylko dlatego, że byłam wystraszona po incydencie z Guyem. Wcale nie chcia-
łam, żeby to się stało. - Odwróciła wzrok, a na jej policzkach pojawiły się rumieńce.
Kłamała i oboje doskonale o tym wiedzieli.
Przez cały wieczór marzyła tylko o tym, że wezmie ją do pokoju i będzie się z nią
kochał. Wspomnienie minionej nocy sprawiło, że teraz również zapragnęła, aby wziął ją
w ramiona i robił z nią rzeczy, które tak bardzo lubiła.
Ramon nie przestawał chodzić po pokoju jak uwięziony w klatce tygrys.
- Kto zajmuje się Mateo, kiedy jesteś w pracy? Powiedziałaś mi, że twoja matka
mieszka w Jersey, więc to zapewne nie ona.
- Chodzi do żłobka. I to bardzo dobrego. Najlepszego w mieście - dodała, widząc
zmarszczone czoło Ramona.
- Kiedy wróciłaś do pracy?
- Gdy miał trzy miesiące.
- Dios mio! Posłałaś go do żłobka, gdy miał trzy miesiące? - W jego głosie dało się
słyszeć prawdziwe przerażenie. - Moje siostry siedzą z dziećmi, dopóki nie skończą roku.
R
L
T
- Nie miałam pojęcia o tym, że masz siostry. Przez te wszystkie miesiące, które ze
sobą spędziliśmy, ani razu nie wspomniałeś o swojej rodzinie.
Wzruszył ramionami.
- Już dawno nauczyłem się strzec prywatności. Nie chcę potem dowiadywać się z
gazet o moich osobistych sprawach. Dla niektórych nawet kolor płytek w mojej łazience
jest fascynujÄ…cym tematem.
Tak naprawdę jednak dystans, jaki między nimi wytworzył, brał się zupełnie z cze-
go innego. Przez lata nauczył się rozdzielać pewne strefy swojego życia: w Hiszpanii był
księciem i miał określone obowiązki, a w Londynie żył tak, jak chciał. Jego znajomość z
Lauren zaczęła się zupełnie typowo, a ponieważ wiedział, że nie ma szansy na to, by
przerodziła się w coś innego, nie pozwolił, by jego dwa światy się wymieszały.
- Powinieneś wiedzieć, że nie zrobię czegoś podobnego. - Zabolał ją brak wiary w
jej dyskrecjÄ™.
Upewniła się w przekonaniu, że traktował ją jak zwykłą kochankę i po raz kolejny
zastanowiła się, jak mogła być tak głupia, żeby wierzyć, że coś dla niego znaczy.
- W przeciwieństwie do twoich sióstr ja żyję w realnym świecie. Musiałam wrócić
do pracy, żeby zarobić na życie. Nie twierdzę, że sytuacja jest optymalna, ale staram się,
jak mogę, żeby zapewnić mojemu synowi najlepsze życie, jakie jest w tych warunkach
możliwe. Przerwę na lunch spędzałam w toalecie, żeby ściągnąć mleko, które dostawał w
żłobku następnego dnia.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]