[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zachowajmy spokój. Nie traćmy głowy.
- Ale objął się za szyję, jakby chciał utrzymać głowę na właściwym miejscu. -
Może wróciła do domu? Wróciła do domu, a mnie nie było.
- Nie ma dowodów, że wsiadła do jakiegokolwiek środka transportu, opuszczającego
Nowy Jork. Panie Applebee, jakie były pańskie stosunki z panią Willowby, kiedy
pani Willowby wyjeżdżała z Londynu?
- Napięte, można nawet uznać, że zerwaliśmy ze sobą. Co za głupiec ze mnie.
Zachowałem się jak ostatni kretyn. Spanikowałem albo Bóg wie co. Nie
planowaliśmy... Wpadliśmy. Zaszła w ciążę, a ja nie stanąłem na wysokości
zadania. Wszystko schrzaniłem, ot co.
Zaproponowałem, żeby poszła na zabieg, czym ją wyprowadziłem z równowagi. To
oczywiste, że się zdenerwowała. - Przycisnął palce do oczu. - Boże. Boże. Cóż ze
mnie za idiota! Pokłóciliśmy się, oświadczyła, że urodzi dziecko i odda do
adopcji. %7łe nie muszę się niczym przejmować. Pomyślałem, że poszła z tym do
poradni. Prawie się do siebie nie odzywaliśmy, a ja byłem tak cholernie pewien
tego, że słusznie postępuję.
- Do jakiej poradni?
- Nie wiem. Nie tyle rozmawialiśmy ze sobą, ile sobie dogryzaliśmy. Ale po
jakimś czasie zmieniła zdanie. Przynajmniej tak mi napisała i zaraz potem
znikła. Rzuciła pracę, wyprowadziła się z mieszkania. Byłem pewien, że się ze
mną skontaktuje, że wróci.
Próbowałem ją odnalezć, ale nie przyszło mi do głowy, że wyjechała do Stanów.
Nie poleciała wahadłowcem ani stąd, ani z Paryża. Długo błagałem jedną z jej
koleżanek z pracy i w końcu mi powiedziała, że Tandy wyjechała do Paryża,
przynajmniej na jakiÅ› czas.
- Miejmy jeszcze jedno z głowy. Proszę mi powiedzieć, co robił pan w czwartek.
- Cały czwartek spędziłem w swoim biurze. Koło ósmej prosto z pracy pojechałem
do Glasgow. Piszę do  Timesa , londyńskiego  Timesa . Podam pani nazwisko i
telefon mojego redaktora i nazwę hotelu, w którym się zatrzymałem w Glasgow,
żeby mogła pani sprawdzić, że mówię prawdę. Gotów jestem zrobić wszystko, co
trzeba. Mogę podzwonić do jej przyjaciółek, znajomych z pracy, lekarza, do
którego chodziła, kiedy się dowiedziała, że jest w ciąży.
Może ktoś coś wie... Może z kimś się skontaktowała?
- A może poda mi pan nazwiska tych osób i numery telefonów?
- Dobrze. Lepiej, jak pani zadzwoni niż palant, który wszystko spaprał. Przylecę
do Nowego Jorku. Będę tam dziś po południu. Dam pani numer swojego komunikatora
na wypadek...
Nim Eve wzięła od niego wszystkie dane, na jej biurku pojawiła się filiżanka z
kawą oraz chronologia wydarzeń na dyskietce wraz z wydrukiem.
- Możemy podzwonić... - zaczął Leonardo. - Ja i Mavis moglibyśmy jeszcze raz się
skontaktować z klinikami położniczymi i szpitalami, może Tandy zgłosiła się do
któregoś dziś rano.
- Zadzwoń do położnej - poprosiła go Eve. - Niech ona to zrobi.
Szybciej powiedzą to jej niż któremuś z was. Mavis, czy Tandy kiedykolwiek
wspominała, że rozważała możliwość oddania dziecka do adopcji?
- Tak. - Mavis siedziała nieruchomo przed komputerem, skrzyżowawszy ręce na
brzuchu. - Powiedziała mi raz, że rozważała wszystkie ewentualności. Nawet była
w jakiejś poradni, podjęła pierwsze kroki w tym kierunku. Ale potem się
rozmyśliła.
Czytając z twarzy Eve, pokręciła głową.
- Myślisz, że znów zmieniła zdanie i poszła do schroniska albo poradni? Nie. Nie
zrobiłaby tego. Pragnęła mieć rodzinę, Dallas.
- Warto by to sprawdzić. Pamiętasz nazwę tej poradni?
- Może ją wymieniła... - Mavis przycisnęła palce do skroni, starając sobie
przypomnieć. - Boże, nie pamiętam. To było któregoś wieczoru, kiedy siedziałyśmy
i rozmawiałyśmy o różnych rzeczach.
- Jak sobie przypomnisz, powiedz mi. - Eve spojrzała na Peabody i McNaba, którzy
pojawili siÄ™ na progu. - McNab, idz do Roarke'a, jest w sÄ…siednim pokoju.
Pomożesz mu przy sprawie Copperfield i Bysona. Peabody, mam listę londyńskich
znajomych Tandy Willowby i numery ich telefonów. Zadzwoń do nich. Mavis, razem z
Leonardem możecie wyszukać ośrodki adopcyjne z biurami w Londynie. Może nazwa
któregoś z nich zabrzmi ci znajomo. Peabody będzie potrzebowała tej konsoli,
więc musicie się przenieść do drugiego pokoju.
- Od razu się do tego wezmiemy. - Mavis się podniosła. - Jest mi lepiej, kiedy
coś robię. Mam przeczucie, że wszystko będzie dobrze.
Delia zaczekała, aż Leonardo wyprowadzi Mavis.
- Teraz, kiedy jej się pozbyłaś, powiedz, czym mam się zająć.
- Zapoznaj się z aktami, które dostałam z Włoch. Podobne przestępstwo. Kobieta w
trzydziestym szóstym tygodniu ciąży zniknęła bez śladu. Nie odnaleziono ani jej, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.xlx.pl