[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Swojego wnuka. Phillip popatrzy³ na szybuj¹c¹ wysoko bia³¹ czaplê, zni-
kaj¹c¹ w ciemnoSciach. I nie czu³ ju¿ ch³odu. Zobaczy³ swoje odbicie w jego
oczach, ale nie chcia³ poznaæ odpowiedzi. MySla³em o tym. By³oby logiczne, gdyby
próbowa³ odnalexæ matkê Glorii, uzyskaæ jej potwierdzenie.
To by zajê³o du¿o czasu. Cam rozwa¿a³ ju¿ tê sprawê. Jest zamê¿na,
mieszka w Europie, a z tego, co mówi Sybill, wynika, ¿e nie by³a zainteresowana
kontaktowaniem siê z nim.
A potem ju¿ nie zd¹¿y³ stwierdzi³ Phillip. Przynajmniej teraz wszystkie
elementy pasuj¹ do siebie.
Nie zamierza³a spaæ. Wziê³a gor¹cy prysznic, po czym owinê³a siê w k¹pie-
lowy szlafrok, zamierzaj¹c uzupe³niæ swoje notatki. Postanowi³a zdobyæ siê na
odwagê i zatelefonowaæ do matki, by jej przemówiæ do rozs¹dku i poprosiæ o pi-
semne potwierdzenie swojego notarialnego oSwiadczenia.
Jednak nie zrobi³a tego. Pad³a twarz¹ na ³Ã³¿ko, zamknê³a oczy i zapad³a siê
w nicoSæ.
Obudzi³o j¹ pukanie do drzwi. Zwlok³a siê z ³Ã³¿ka, namaca³a kontakt i zapa-
li³a Swiat³o. Wci¹¿ nieprzytomna przesz³a przez salonik i zerknê³a przez wizjer.
Odsunê³a zasuwkê.
Phillip rzuci³ okiem na jej zmierzwione w³osy, zaspane oczy i granatowy ak-
samitny szlafrok.
Widzê, ¿e siê wystroi³aS.
Przepraszam. Zasnê³am. Machinalnie siêgnê³a do w³osów. Nie cierpia³a,
gdy by³y rozczochrane, zw³aszcza, ¿e on by³ odSwie¿ony i w Swietnej formie.
Wygl¹da³ wspaniale.
Skoro jesteS zmêczona, mo¿emy od³o¿yæ spotkanie.
Nie, gdybym d³u¿ej pospa³a, rozbudzi³abym siê na dobre o trzeciej nad
ranem. Nie cierpiê hotelowych pokoi o takiej porze. Cofnê³a siê, ¿eby go wpu-
Sciæ. Zaraz siê ubiorê.
Nie krêpuj siê! powiedzia³ przyci¹gaj¹c j¹ do siebie i ca³uj¹c. Widzia-
³em ciê ju¿ nag¹. I by³ to bardzo poci¹gaj¹cy widok.
Nie zamierzam twierdziæ, ¿e siê mylisz.
Rwietnie. Postawi³ na stoliku przyniesione wino.
Ale doda³a nie by³o to zbyt rozs¹dne z naszej strony.
Mów za siebie, pani doktor. Ilekroæ czujê twój zapach, przestajê byæ roz-
s¹dny. Czym ty tak pachniesz?
Kiedy siê pochyli³, ¿eby j¹ pow¹chaæ, wygiê³a siê do ty³u.
Phillipie!
135
Sybill! powiedzia³ i rozeSmia³ siê. A jeSli obiecam, ¿e zachowam siê jak
cywilizowany cz³owiek i ¿e nie bêdê namawia³ ciê do ¿adnych takich rzeczy, do-
póki siê nie rozbudzisz?
Doceniam twoje poSwiêcenie odpar³a rzeczowo.
S³usznie. JesteS g³odna?
Sk¹d ta patologiczna potrzeba karmienia mnie?
To ty zajmujesz siê analizowaniem odpowiedzia³ wzruszaj¹c ramieniem.
Przynios³em wino. Masz jakieS kieliszki?
PomySla³a, ¿e musi z nim porozmawiaæ, u³o¿yæ w³aSciwie ich stosunki. Pora-
dziæ siê go. Chcia³a tak¿e zjednaæ go sobie i sprawiæ, ¿eby jej pomóg³ przekonaæ
Setha, by zaakceptowa³ jej przyjaxñ.
Wyjê³a dwa toporne hotelowe kieliszki. Kiedy Phillip uSmiechn¹³ siê szyder-
czo na ich widok, unios³a brwi. Potrafi³ cholernie seksownie szydziæ.
To prawdziwa obelga dla takiego szacownego wina powiedzia³ otwiera-
j¹c butelkê korkoci¹giem z nierdzewnej stali, który ze sob¹ przyniós³. Skoro
jednak nie masz nic lepszego, bêdziemy musieli zadowoliæ siê tymi.
Zapomnia³am zapakowaæ moje kryszta³y.
Niestety. Nala³ do kieliszków wina o piêknym s³omkowym kolorze. Poda³ jej
jeden. Za pocz¹tek, Srodek i za zakoñczenie. PrzebyliSmy przez wszystkie trzy etapy.
To znaczy?
Zagadka zosta³a rozwi¹zana, ustalono zgran¹ dru¿ynê, a my w³aSnie zosta-
liSmy kochankami. Cieszê siê z powodu wszystkich trzech aspektów naszego bar-
dzo interesuj¹cego zwi¹zku.
Zgrana dru¿yna?
Seth jest Quinnem. Przy twojej pomocy bêdzie mo¿na to zalegalizowaæ,
i to wkrótce.
Wpatrywa³a siê w swoje wino.
Zale¿y ci, ¿eby mia³ twoje nazwisko.
Nazwisko swojego dziadka poprawi³ j¹ Phillip. Zale¿y mi, choæ nie a¿
tak bardzo jak Sethowi.
Tak, masz racjê. Widzia³am jego twarz, kiedy to powiedzia³am. Profesor
Quinn musia³ byæ nadzwyczajnym cz³owiekiem.
Moi rodzice byli & wyj¹tkowi. Tworzyli rzadko spotykan¹ parê. £¹czy³o
ich prawdziwe partnerstwo oparte na zaufaniu, szacunku, mi³oSci, namiêtnoSci.
Trudno by³o uwierzyæ, ¿e mój ojciec zawiód³ to zaufanie.
Ba³eS siê, ¿e zdradzi³ twoj¹ matkê z Glori¹, ¿e sp³odzi³ z ni¹ dziecko.
Sybill usiad³a. To pod³e, ¿e zasia³a takie podejrzenie.
A jak cholernie trudno by³o z tym ¿yæ. Nosiæ urazê do Setha, ¿e jest sy-
nem mojego ojca? Jego prawdziwym synem, podczas gdy ja jestem tylko jego
namiastk¹? S¹dzi³em, ¿e znam prawdê doda³, siadaj¹c obok niej. By³a to
jedna z tych umys³owych ³amig³Ã³wek, które nie daj¹ spokoju o trzeciej nad ra-
nem.
PomySla³a, ¿e gdyby tylko o to chodzi³o, mog³aby mu pomóc. Lecz to nie
by³o wszystko.
136
Zamierzam poprosiæ matkê, ¿eby potwierdzi³a pisemnie moje oSwiadcze-
nie. W¹tpiê czy na to przystanie, ale poproszê j¹, postaram siê.
Zgrana dru¿yna, jak widzê. Uj¹³ jej rêkê, potar³ o ni¹ nos, co postawi³o j¹
w stan pogotowia i sprawi³o, ¿e przyjrza³a mu siê uwa¿nie.
Masz skaleczon¹ brodê.
Tak. Skrzywi³ siê. Cam ma nadal dobry lewy sierpowy.
Uderzy³ ciê?
Jej przera¿ony g³os rozSmieszy³ go. OczywiScie pani doktor nie nale¿a³a do
Swiata, w którym wymachuje siê piêSciami.
Mia³em go pierwszy uderzyæ, ale za³atwi³ mnie. Co oznacza, ¿e winien mu
jestem jedno uderzenie. Odda³bym mu zreszt¹, gdyby nie Ethan, który mi za³o¿y³
nelsona.
O Bo¿e! Przera¿ona, podnios³a siê z miejsca. Posz³o o nas? O to, co
sta³o siê na ³odzi? Nie powinno by³o do tego dojSæ. Wiedzia³am, ¿e spowoduje to
komplikacje miêdzy tob¹ a twoj¹ rodzin¹.
Tak odpar³ rzeczowo posz³o o nas. I wyjaSniliSmy to sobie. Sybill. Od
zawsze bijemy siê ze sob¹. To rodzinna tradycja Quinnów. Tak jak przepis ojca na
wafle.
Nie uspokoi³ jej tym. Dodatkowo zamiesza³ jej w g³owie. PiêSci i & wafle?
Bijesz siê z nimi?
Jasne.
Dlaczego?
Zastanowi³ siê.
Bo s¹ pod rêk¹.
I twoi rodzice pozwalali wam na tego rodzaju przemoc?
Moja matka by³a pediatr¹. Zawsze zak³ada³a nam szwy. Pochyli³ siê do
przodu, by dolaæ sobie wina. S¹dzê, ¿e bêdzie lepiej, jeSli przedstawiê ca³y &
obrazek. Wiesz, ¿e Cam, Ethan i ja jesteSmy adoptowani.
Tak. Przeprowadzi³am pewne badania, zanim przyjecha³am & Zamilk³a,
zerknê³a w stronê laptopa. No w³aSnie, przecie¿ wiesz o tym.
Tak. I znasz pewne fakty, ale nie istotê sprawy. Pyta³aS o moje blizny. To
nie zaczê³o siê tutaj zaduma³ siê. Naprawdê nie. Pierwszy by³ Cam. Ray przy-
³apa³ go, kiedy pewnego ranka próbowa³ ukraSæ samochód Stelli.
Jej samochód? UkraSæ jej samochód?
Prosto z podjazdu. Mia³ dwanaScie lat. Uciek³ z domu i zamierza³ dostaæ
siê do Meksyku.
W wieku dwunastu lat ukrad³ samochód, ¿eby dostaæ siê do Meksyku?
W³aSnie. Pierwszy ze z³ych ch³opców Quinna. Wzniós³ toast za nie-
obecnego brata. Bijano go w domu i postanowi³ tym razem uciec albo umrzeæ.
¯eby nie osun¹æ siê z sofy, chwyci³a siê kurczowo oparcia.
Straci³ przytomnoSæ, a mój ojciec wniós³ go do Srodka. Dziêki mojej matce
wróci³ do zdrowia.
Nie wezwali policji?
137
Nie. Cam by³ przera¿ony, a moja matka stwierdzi³a Slady fizycznego znê-
cania siê nad nim. Zebrali informacje, za³atwili formalnoSci, poradzili sobie z sys-
temem i przechytrzyli go. A jemu dali dom.
Tak po prostu & uczynili go swoim synem?
Pewnego razu moja matka powiedzia³a, ¿e ju¿ wszyscy nale¿ymy do niej.
Przedtem jakoS nie udawa³o nam siê do siebie zbli¿yæ. A potem przyby³ Ethan.
Jego matka by³a uliczn¹ kurw¹ w Baltimorte, narkomank¹. Kiedy nudzi³o jej siê,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]