[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Chcesz majstrować przy jego sztuczkach?
, - Hm... - rzekł w zamyśleniu. - Efekty mogłyby być naprawdę interesujące.
- Przecież żeby to zrobić, musiałbyś dostać się na teren jego posiadłości, a potem wejść do tej
mrocznej sali.
- Właśnie. - Spojrzał na nią, a widząc wyraz niedowierzania w jej oczach, dodał z uśmiechem: - Nie
sądzę, żeby było to bardziej skomplikowane niż podrzucenie róży do twojego biura.
- Mówisz poważnie? - Z wrażenia zaschło jej w gardle.
Przypomniała sobie masywne mury otaczające posiadłość i zakapturzonych ochroniarzy.
- Myślę, że warto spróbować. Co ty na to, żebyśmy jutro po południu pojechali w góry? Powinniśmy
dotrzeć na miejsce tuż przed północą.
- Nie chcę, żebyś się narażał! Uśmiechnął się przekornie.
- Największym niebezpieczeństwem, na jakie się ostatnio naraziłem, były bliskie kontakty z rudą
wiedzmą, przez którą o mało nie sfiksowałem. Pomieszanie szyków Galenowi to w porównaniu z tym
dziecinna igraszka. - Ze śmiechem wstał z miejsca, złapał Arianę za rękę i przyciągnąwszy do siebie,
posadził ją sobie na kolanach. -
Powiedz, dlaczego nie wyrzuciłaś moich róż?
Niedbale machnęła ręką.
- Już ci mówiłam, że szkoda mi było wyrzucić takie piękne kwiaty.
- Nie wierzÄ™. Powiedz mi prawdÄ™!
Co mam ci powiedzieć? %7łe jestem zakochana po uszy?
Niedoczekanie! - pomyślała rezolutnie.
Nie miała zamiaru kolejny raz się poddawać. Wcześniej czy pózniej Lucian będzie musiał zrozumieć,
że do miłości, jak do tanga, trzeba dwojga. I że obie strony ponoszą ryzyko.
- Powiedziałam ci prawdę. Skoro się jednak upierasz, to przyznaję, że w miarę jak pojawiały się
kolejne róże, godziłam się z myślą, że przed tobą nie ucieknę. - Nie kłamała. Przeczesała palcami
potargane włosy i zapytała słodko: - Niby jak kobieta miałaby obronić się przed magikiem?
- Rzeczywiście nie dałbym ci żadnych szans - przyznał. - Za bardzo cię pragnąłem, żeby pozwolić ci
się wymknąć.
- Mówisz poważnie?
Połknął ostatnie ciastko, a potem wziął ją za podbródek i przyciągnął jej usta do swoich ust.
- Jeszcze jak poważnie - mruknął, wstając i biorąc ją na ręce.
- Co ty robisz?
- Wracam z tobą do łóżka, gdzie pokażę ci parę sprytnych sztuczek.
Ariana przytuliła się do niego, gotowa poddać się magii tych paru nocnych godzin, które im jeszcze
zostały. O przyszłości pomyśli rano. Bo noc należy wyłącznie do magika.
Lucian przyjechał po nią póznym popołudniem. Kiedy zobaczyła, jak wysiada z zielonego jaguara
ubrany w sprane dżinsy i brązową sztruksową koszulę, pomyślała sobie, że wybrał idealny strój na
nocny rajd po terytorium wroga. W miarę jak zbliżała się godzina wyjazdu, jej zdenerwowanie rosło.
Nie uspokoiła jej nawet szczera rozmowa z Drake'em, który nie podzielał jej obaw. Lucian od razu
odgadł, co się z nią dzieje. Spojrzał na jej zatroskaną minę i zauważył
z przekÄ…sem:
- Nie ma jak promienny uśmiech na ustach kobiety, z którą spędziło się noc! - Pochylił się i
pocałował ją na powitanie. - Głowa do góry, skarbie! Wszystko będzie dobrze.
- Dobrze ci mówić... Posłuchaj, sporo o tym myślałam i...
- Boże, miej nas w swojej opiece!
- Przestań błaznować! Jeżeli faktycznie masz zamiar tam wejść, ja zostanę w samochodzie. Musimy
tylko zsynchronizować zegarki.
Ustalimy, ile minut mam czekać, i jeśli nie wrócisz, wezwę pomoc.
- Trochę przesadziłaś z tym synchronizowaniem. Oboje mamy zegarki kwarcowe, a te są niezawodne.
Co innego, gdyby to były zegarki mechaniczne...
- Przestań się wygłupiać, Lucianie! I nie śmiej się ze mnie!
- W porządku. Jeśli wolisz zostać w samochodzie i w razie czego przypuścić szturm na twierdzę
wroga, nie mam nic przeciwko. Tylko obiecaj mi, że nie będziesz strzelać!
- Wiesz, ile czasu ci to zajmie?
- Półtorej godziny, nie więcej. Ty się naprawdę boisz? - Właśnie zatrzymali się przed światłami,
więc spojrzał na nią. Był wyraznie rozbawiony.
- A ty, jak widzę, świetnie się bawisz! - natarła na niego.
- Oczywiście. To o wiele ciekawsze niż nieruchomości.
- Lucian?
- Hm?
- Powiedz, jak dostałeś się do mojego biura?
- Opowiem ci o tym, gdy będziemy świętowali naszą pierwszą rocznicę.
- Nie zamierzamy brać ślubu, więc raczej się nie doczekam... -
odparła, gasząc w zarodku iskierkę nadziei, która zapłonęła w jej sercu.
- Przecież chciałaś wyjść za mąż - przypomniał.
- Zmieniłam zdanie - odparła z udawaną beztroską. -
Małżeństwo to przeżytek - oznajmiła, po czym szybko zmieniła temat:
- Zatrzymamy się gdzieś na kolację czy będziesz przenikał przez mury na czczo?
- Rozumiem, że jesteś głodna?
- Jasnowidz!
- Nie jestem jasnowidzem. Szczerze mówiąc, nigdy się w to nie bawiłem. Jasnowidz nie może obyć
się bez asystentki, a ja zdecydowanie wolę pracować sam.
- Powiedz, na czym polega ten numer, kiedy asystentka wchodzi między widzów, a magik z
zawiÄ…zanymi oczami zostaje na scenie i zgaduje, co ona robi?
- To proste. Porozumiewają się za pomocą szyfru. Właśnie dlatego potrzeba dwóch osób. Asystentka
daje magikowi subtelne wskazówki. Na przykład bierze od widza złoty zegarek i mówi:
Powiedz mi, tylko szybko, co teraz trzymam w ręce?" Magik wie, że
tylko szybko" oznacza złoty zegarek. Kod, którym się posługują, może być bardzo rozbudowany,
wszystko zależy od tego, ile są w stanie spamiętać. Czasami porozumiewają się za pomocą znaków
albo używają elektronicznych gadżetów.
- A co z innymi popularnymi sztuczkami? Na przykład jest taka znana sztuczka z przecinaniem kobiety
na pół. Na czym ona polega? -
zapytała, wykorzystując jego nastrój do rozmowy.
- Istnieją różne metody. Najczęściej wykorzystywana polega na tym, że skrzynia, w której zamyka się
kobietę, składa się z dwóch na tyle dużych części, że może się tam zmieścić cały człowiek. Kobieta
wchodzi do skrzyni, w której już siedzi druga kobieta. To jej nogi oglądają widzowie, gdy po
przepiłowaniu skrzynię rozdziela się na dwie części.
- Jasne. A co z popisowym numerem Houdiniego, który potrafił
uwalniać się z łańcuchów, lin i zamykanych na klucz skrzyń?
- Trzeba zacząć od tego, że Houdini był specem od zamków.
Poza tym potrafił sprytnie ukryć wytrychy, którymi je potem otwierał.
Zresztą im bardziej skomplikowana skrzynia, im więcej lin i łańcuchów, tym lepiej, bo łatwiej ukryć
mechanizm, który pozwala wydostać się na zewnątrz.
- A dlaczego ludzie, kiedy ich zapytać o słynnego magika, od razu wymieniają Houdiniego? Czy jego
przedstawienia naprawdę były takie niezwykłe?
- Trudno powiedzieć. Na pewno był doskonałym showmanem i miał niesamowitą smykałkę do
kaskaderskich wyczynów, od których włos się jeży na głowie. Napisano nawet książkę, której autor
stara się wyjaśnić fenomen Houdiniego, jednak jego sztuka wymyka się słowom. On był prawdziwym
magikiem - stwierdził Lucian.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]