[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Synergistyczne nie potrafiły znalezć dla pani odpowiedniego partnera. Pani Lanc korzystała
nawet z banku danych wszystkich trzech miasto-stanów, ale bez skutku.
Dziewczyna uśmiechnęła się gorzko do Nicka.
- Oblałam również w Nowym Portlandzie i Nowym Vancouverze - wyjaśniła.
- Chyba powinna nam pani pozwolić na kolejną próbę - stwierdził Hobart,
przybierając charakterystyczny, pełny optymizmu ton doradcy matrymonialnego. - Kto wie?
Lista kandydatów wciąż się zmienia. Tym razem będzie lepiej.
- Dziękuję. - Gardenia popatrzyła na Batta z heroiczno-tragicznym uśmiechem. -
Przyzwyczaiłam się już jednak do swego statusu. Chyba nie wytrzymałabym po raz drugi
takiego napięcia.
Bohatersko-męczeńska postawa Gardenii doprowadzała Chastaina do szału.
- Z pewnością cieszy panią taki stan rzeczy.
Dziewczyna nie zwróciła na niego uwagi.
- Ależ nie - wtrącił się Hobart. - Przecież nic nie może zastąpić udanego związku. Nasi
dalekowzroczni ojcowie założyciele rozumieli, że tylko instytucja małżeństwa
gwarantuje stabilizację synergistyczną, bez której szczęśliwe społeczeństwo nie może istnieć.
Historia potwierdziła ich racje. Małżeństwo to kamień węgielny naszej cywilizacji.
- Prawdziwy z pana profesjonalista - mruknęła.
Hobart uśmiechnął się radośnie.
- Pani dane sprzed czterech lat są nadal w naszej kartotece. Moglibyśmy znowu
je przeanalizować, gdyby pani sobie tego życzyła.
- Oczywiście za odpowiednią opłatą - uśmiechnęła się Gardenia. - Proszę sobie
nie zawracać głowy. I niech się pan nie pozwoli zastraszyć panu Chastainowi. Krowo-koza,
co dużo ryczy, mało mleka daje.
Hobart zamrugał nerwowo powiekami. Popatrzył na Gardenię tak, jakby dziewczyna
powiedziała mu właśnie, że Kurtyna znowu się otworzyła.
OdkaszlnÄ…Å‚ dyskretnie.
- Cóż, muszę już iść. Mam przed sobą parę spotkań. - Aypnął na Chastaina. -
Nie wypełnił pan jeszcze ankiety, prawda?
- Jest prawie gotowa. - Nick wyciągnął obszerny kwestionariusz i rzucił go na
biurko. - Proszę to sobie zabrać.
Hobart chwycił niezręcznie ankietę.
- Zatelefonuję, kiedy będziemy gotowi do następnego etapu rejestracji. - Zciskając w
ręku papiery, odwrócił się na pięcie i wy maszerował z pokoju.
Gdy za Battem zamknęły się drzwi, Gardenia zerknęła na Nicka z powątpiewaniem.
- Mówiłeś, że nigdy nie testowałeś swego talentu.
- Zgadza siÄ™.
- Możesz mi w takim razie wytłumaczyć, jakim cudem korzystasz z usług
najbardziej prestiżowej agencji matrymonialnej w mieście? Przecież oni wymagają badań.
Nie chcą się zajmować nie testowanymi pryzmatami czy talentami.
- Zawarłem z Battem umowę prywatną. Poprosiłem go, żeby mnie traktował jak
matrycowca klasy dziesiÄ…tej.
- Przecież wykraczasz poza skalę. - Dziewczyna rozszerzyła oczy z przerażenia.
- Zaczekaj chwilę. Chyba rozumiem. Nie zarejestrowałeś się u nich oficjalnie, prawda?
Chcesz znalezć partnerkę poza systemem.
- Otrzymałaś moją wiadomość? - Szybko zmienił temat.
- Tak. - Gardenia miała taką minę, jakby zamierzała go wypytać o dalsze
szczegóły, ale w końcu zmieniła zdanie.
- Godzinę temu telefonował Feather. Znalazł Polly Fenwick i Omara Bookera w
Nowym Vancouverze. Opowiem ci wszystko przy lunchu.
- Lunchu?
- Dlaczego nie? Zbliża się południe.
Wiadomości o Polly i Marze nadeszły z samego rana, ale Nick poprosił Feathera, żeby
zadzwonił do Gardenii dopiero około dwunastej. Wolał się jednak z tym nie zdradzać, bo
dziewczyna znowu dostałaby szału.
UjÄ…Å‚ jÄ… pod ramiÄ™.
- Zjemy przy basenie.
- Przecież pada.
- Nie tam, dokÄ…d ja ciÄ™ zapraszam.
Rozdział osiemnasty
Wkrótce potem Gardenia znalazła się na dachu Pałacu Chastaina i zrozumiała, że Nick
mówił prawdę. Wsłuchiwała się bowiem z lubością w bębnienie kropel o szklaną konstrukcję
osłaniającą uroczy basenik i zielone ogrody.
- Zadziwiające. Nie wiedziałam, że coś takiego tu jest.
- To moja prywatna siedziba.
Nie użył słowa  dom". Dom stanowił dla niego najwyrazniej nie zrealizowany
element we wzorze matrycy starannie zaplanowanej przyszłości.
Czekał na pojawienie się kelnera, a potem popatrzył przez stół na Gardenię.
- Przykro mi, że podsłuchałaś rozmowę pomiędzy mną i Battem.
- Twoja decyzja, żeby się wżenić w elitę, wchodzi pewnie w skład planu, dzięki
któremu masz zdobyć powszechny szacunek.  Patrząc na znakomity wybór sałatek i serów,
dziewczyna z trudem pokonywała ból.
Próbowała sobie jakoś poradzić z ciosem, jaki nieświadomie zadał jej Bart.
- Jak mogę znalezć panu żonę z dobrej rodziny, skoro w  Synsacjach" ukazują się
pańskie kompromitujące zdjęcia w towarzystwie panny Spring - powiedział agent.
Gardenia zaczęła sobie wmawiać, że znowu reaguje niewspółmiernie do sytuacji.
Przecież wiedziała, że Nick zamierza się ożenić. Musiał przedstawić jakieś konkretne
wymagania w stosunku do przyszłej żony. W końcu był matrycowcem. Jego wybranka miała
stać się częścią świetlanej przyszłości Chastaina.
- Wolałbym nie rozmawiać o swoich planach matrymonialnych. Na razie sprawa
utknęła w fazie przygotowawczej.
- W porządku. - Ona również nie zamierzała drążyć tego tematu. Zanurzając
krakersa w pomidorowo-oliwkowej paście, z trudem zmusiła się do uśmiechu.
- Przejdzmy do interesów. Czego się dowiedziałeś o Polly i Omarze?
- Za chwilę. Jesteś pewna, że postępujesz słusznie?
- Nie rozumiem, o czym mówisz.
- Powiedziałaś Battowi, że nie odnowisz rejestracji w Koneksjach
Synergistycznych.
- Mam teraz inne problemy. Poza tym nie chcę się znów poddawać tym
okropnym procedurom. Kiedy agencja stwierdziła, że jestem nieskojarzalna, czułam się
naprawdÄ™ odrzucona.
- Ale pózniej szybko doszłaś do siebie.
- Można się do wszystkiego przyzwyczaić - ucięła.
Zacisnął szczęki, jakby chciał usłyszeć zupełnie inną odpowiedz.
- Czuję, że Hobart sklasyfikuje mnie w końcu tak samo jak ciebie. Szuka tylko
pretekstu.
- Niewykluczone. - Gardenia nadgryzła krakersa. - Sprawę komplikują
dodatkowo twoje wymagania. A właściwie w jaki sposób go zmusiłeś, żeby dla ciebie
pracował? Nick popatrzył na Gardenię z miną obrażonego niewiniątka.
- Dlaczego sądzisz, że wywieram na niego presję? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.xlx.pl