[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i wyszedł na korytarz, by sprawdzić, czy wszystko w porządku, a gdy ujrzał Harriet, wystraszył
się nie na żarty. Czyżby w porywie desperacji zamierzała rzucić się do morza? W nocnym mroku
nikt by jej nie uratował, byłaby skazana na śmierć. Uspokoił się, dopiero gdy powiedziała, że
chodzi o latarnię.
Zwykle miał zdrowy i mocny sen, jednak tej nocy trawił go niepokój. Tłumaczył sobie, że
nie ma to nic wspólnego z kupionymi kobietami. Przecież nie one jedne przeżywają trudne
chwile po pojmaniu przez handlarzy niewolników. Cóż, znalazły się w niewłaściwym miejscu
w niewłaściwym czasie i muszą dostosować się do nowej rzeczywistości. Po prostu, mówiąc
najogólniej, w tej części świata panowały takie, a nie inne zwyczaje. I wbrew pozorom wcale nie
zasługiwały na potępienie, chyba żeby potępić wszystkie państwa i wszystkie cywilizacje. Bo
wszędzie są władcy, panowie, bogacze, a na samym dole drabiny społecznej nędzarze,
wyrobnicy, niewolnicy. Owszem, również w krajach Orientu byli okrutni właściciele, którzy
traktowali niewolników gorzej niż zwierzęta pociągowe, jednak nie było to normą. Zazwyczaj
panowie nie byli bardziej surowi niż właściciele majątków ziemskich w Anglii i na kontynencie
europejskim. Tam robotników nie nazywano niewolnikami, ale przecież często traktowano ich
tak, jakby nimi byli. Niby wszystkich prawo otaczało opieką, ale to tylko pozory. Warstwa
uprzywilejowana naginało prawo do swoich celów, a wobec maluczkich sądy działały
powierzchownie i brutalnie, kierując się przesądami klasowymi. Ludzie gnili w lochach korony,
a wielu z nich poddawano torturom.
Natomiast pod władzą kalifa niewolnicy byli traktowani sprawiedliwie. Zresztą wielu
ludzi wolało sprzedać się w niewolę, niż umrzeć z głodu na ulicy. W zamian za pracę i lojalność
wobec pana zyskiwali godziwe warunki życia, a z czasem mogli znacznie poprawić swój los,
odzyskać wolność i stanąć na własnych nogach.
Kasim miał okazję dobitnie się przekonać, jak uczciwie i sprawnie działał ten system. Był
na samym dnie, a jednak zdołał się z tego wyrwać, teraz był człowiekiem wolnym i bogatym.
Majątek zdobył przede wszystkim na handlu morskim, a kapitanowi swojego okrętu ufał bez
zastrzeżeń i jak dotąd się na nim nie zawiódł. To było normą. Kasim szanował i dbał o swoich
ludzi, a oni odpłacali mu dobrą pracą i oddaniem.
Mimo to czasami zastanawiał się, czy nie opuścić Terytoriów Północnych. Był to
ewentualny plan na bliżej nieokreśloną przyszłość, bo przecież był zadowolony ze swojego losu.
Był domownikiem i dygnitarzem kalifa, lojalnie mu służył i pomnażał swoje dobra. Wobec
kalifa, który nazywał go synem, miał ogromny dług wdzięczności, do tego szanował go ogromnie
i darzył uczuciem zarezerwowanym tylko dla sprawdzonych przyjaciół. Z kolei syn kalifa,
Hassan, był dla niego jak prawdziwy brat, choć nie łączyły ich więzy krwi.
Po raz kolejny Kasim odsunął od siebie pokusę, by ulec żądaniom Harriet. Przecież
postępując wbrew życzeniu przyjaciela i pana, dopuściłby się zdrady. Zaufanie między nimi,
z takim trudem budowane, ległoby w gruzach, a on postąpiłby głupio, w jednej chwili niszcząc to
wszystko, na co przez tyle lat pracował.
A jednak gdy przebierał się w szaty, które wydawały mu się znacznie wygodniejsze od
stroju angielskiego dżentelmena, gdy sznurował nogawice pod białą tuniką i obwiązywał się
w pasie czerwoną szarfą, nie mógł zapomnieć o błagalnym wyrazie tych oczu…
– Jak się czujesz, kochanie? – spytała Harriet, gdy kuzynka zbudziła się i spojrzała na nią
ze zmierzwionej pościeli. – Druga porcja lekarstwa podziałała, bo potem już spałaś spokojnie.
– Myślałam, że śnię jakiś koszmar, ale to nie sen, to jawa, prawda? – Marguerite wsparła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]