[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Pomógł jej włożyć brudne garnki do maszyny, po czym
oparł się o lodówkę, przeszywając ją na wskroś wzrokiem.
 - Miałaś chyba dużo doświadczenia we wszystkich
tych dziedzinach.
 Przecież wiesz o tym, że nigdy nie odbierałam
porodu, Jon.
 A całowanie?  zapytał, jakby chciał wybadać, co
działo się w jej przeszłości.  Czy dużo nad tym pracowa-
łaś, czy rzeczywiście jesteś niewinną dziewczyną, za jaką
ciÄ™ wziÄ…Å‚em?
Zagotowało w niej. Tak więc znowu zaczyna się ta jego
obrzydliwa złośliwość. Ale zaraz potem przypomniała
sobie sÅ‚owa wuja:  miÅ‚ość jest dobra, miÅ‚ość jest cierp­
l i wa, i z uśmiechem obróciwszy się do niego-rzekła:
 Pozostawiam to twojej inteligencji do rozwiÄ…zania.
117
Ashley Chapel
Nie wiem, czy jesteś świadom, że zniszczyłeś przemiły
wieczór swoją złośliwością. Wiesz, że ten temat jest dla
mnie przykry.
Pomachała mu ostentacyjnie na pożegnanie i wyszła
z domu. Dlaczego zaczął o tym mówić? Dlaczego? Czy
chciaÅ‚, aby czuÅ‚a siÄ™ nieswojo? Nie potrafiÅ‚a sobie odpowie­
dzieć na to pytanie. Siedziała na schodach wiodących do
swojego domku. Jak długo już tam siedziała w zamyśleniu,
nie wiedziała. Miała wejść do środka, gdy usłyszała głos:
 Tara!  z ciemnoÅ›ci wyÅ‚oniÅ‚a siÄ™ muskularna po­
stać. To był on.
 Jon! Przepraszam, że wybuchnęłam. Nie powinnam
była  ciągle miała w uszach słowa wuja o miłości.
 Taro! To była moja wina.
Zapadła cisza. %7łądne z nich nie wiedziało, jak ją
przerwać. Zrobił to wreszcie Jon.
 Ciemna noc. Nie ma ani księżyca, ani gwiazd. To
oznacza, że prawdopodobnie będzie huragan. Możliwe, że
we mnie też się coś burzy.
 Mam nadzieję, że nie masz racji  . zawsze bała się
huraganów, a słyszała, że na Florydzie są one nagminne.
 Taro! Wyjdz ze mną w następną sobotę chciałbym
cię wziąć na obiad do jakiejś dobrej restauracji. Pozwól
mi się zrewanżować, mam ochotę spędzić z tobą kolejny
miły wieczór.
Wiedziała, że jedyne przyjemne chwile, jakie z nim
spędzała, były w klinice. Poza nią stawał się złośliwy
i nieprzyjemny. Nie potrafiła sobie wyobrazić z nim miłego
wieczoru.
 Nie... wiem  zaczęła z wahaniem.
 A więc nie chcesz iść ze mną na obiad?
 Nie... to nie to.
 W takim razie idziemy, słodka Taro. Dobranoc!
 Dobranoc!
118
SÅ‚odki dzikus
Niedziela minęła spokojnie i leniwie. Słońce świeciło
jak zawsze i nie było znaku na niebie ani ziemi, który
miałby zapowiadać wyimaginowany przez Jona huragan.
Po mszy uciekła z kościoła, nie chcąc spotkać się z wujem.
Nie czuła się na siłach odpowiadać na jego pytania. Obiad
jadła -z mamą, Bobem i Betsy. Betsy miała wyjechać
następnego dnia na trzytygodniowe wakacje z rodzicami.
 Cieszę się, że jedziesz, Betsy  powiedziała Irish. 
Trzy tygodnie miną szybko i nawet nie będziesz wiedziała,
kiedy znajdziesz siÄ™ tu z powrotem.
 A ja wcale się nie cieszę  powiedział Bob  co ja
tu zrobiÄ™ bez ciebie?
Po obiedzie Irish wypchnęła Boba i Betsy do salonu.
 Idzcie pogadać. Ja i Tara sprzątniemy kuchnię.
Kiedy weszły do kuchni, Irish zakomunikowała z dumą:
 Czy wiesz, że oni biorą ślub jeszcze przed świętami
Bożego Narodzenia?
 Ale sądziłam  powiedziała Tara ze zdziwieniem 
że Bob chciał najpierw zostać pastorem?
 Oni sÄ… bardzo w sobie zakochani i nie mogÄ™
patrzeć, jak się męczą. Niech lepiej najpierw wezmą ślub.
Robert zostawił mi małą działkę nad oceanem. Tu niedale-
ko. Zawsze chciał, aby Bob zbudował sobie tam swój dom.
Sądzę, że będzie lepiej, jeżeli sprzedam tę działkę i dam im
pieniądze na dobry start w życiu. Co o tym myślisz?
 Ależ to cudowne, mamo! Czy mówiłaś im już o tym?
 Nie Chcę poczekać, aż znajdę kupca i wtedy im
powiem. To dobra działka i nad brzegiem morza. Jest
dużo warta. Ludzi z takim kapitałem jest niewielu tutaj,
więc to może trochę potrwać.
Irish powiesiła ścierkę na drzwiach lodówki.
 Idz do nich. Ja skończę wkładanie talerzy do
szafek.
Tara przeszła przez korytarz wiodący do salonu i sta-
119
Ashley Chapel
nęła z zachwytu. Bob i Betsy caÅ‚owali siÄ™ dÅ‚ugo i namiÄ™t­
nie. Jak miło być tak bardzo kochanym, pomyślała Tara.
Wycofała się z powrotem do kuchni.
 Chyba pójdę już do domu. Wyjdę tylnymi drzwiami.
Irish domyślała się, dlaczego Tara wycofała się z salonu.
 Czy teraz wiesz, dlaczego muszę zrobić wszystko,
aby im pomóc? Oni tak bardzo się kochają!
W parę godzin pózniej Betsy przyszła do Tary z wizytą.
Bob poszedł popływać w morzu, a Betsy nie miała na to
dzisiaj ochoty.
Usiadły na tarasie.
 A wiÄ™c jutro wyjeżdżasz? To cudowne  powie­
działa Tara.
 Tak. Jadę, bo muszę portióc mamie i tacie. Mam
dwie młodsze siostry, którymi muszę się zająć. Ale nie
cieszÄ™ siÄ™, bo zostawiam Boba samego.
 Kto będzie pracował za ciebie w sklepie?
 Cecylia zatrudniła na moje miejsce dziewczynę
z college'u na wakacje. Mój tato poprosił ją o urlop dla
mnie jeszcze w zimie i zgodziła się, więc nie może mnie za
to wyrzucić.
 To wspaniale.
 Tak, ale to kwestia czasu. Jest cholernie zazdrosna
o moją miłość do Boba. Nienawidzi mnie, bo mam coś,
czego ona nigdy nie miała, kochającego mężczyznę!
 W sumie ją trochę rozumiem  powiedziała Tara
z uśmiechem  czasami też wam tego zazdroszczę.
 Boję się o Boba. Nie chcę go zostawiać na wakacje
samego  łzy pokazały się w jej oczach  czy mogłabyś
spędzić z nim trochę czasu? %7łeby nie czuł się samotny.
Może mogłabyś pójść z nim do kina od czasu do czasu,
albo na ryby...?
Tara była zaskoczona, jak bardzo Betsy Tcochała Boba.
To była prawdziwa miłość.
120
SÅ‚odki dzikus
 Prawdopodobnie zastanawiasz się  mówiła dalej
Betsy  jak mogę oddawać swojego chłopaka pod opiekę
innej i to piÄ™knej dziewczyny? Może to gÅ‚upie z mojej stro­
ny, ale wydaje mi się, że jesteście dla siebie jak brat i siostra
i wierzę ci całkowicie. Obserwowałam cię z nim, a kobieta
potrafi wyczuć, czy ma się czegoś obawiać, czy nie.
 Masz racjÄ™. Bob jest dla mnie jak brat i nie masz siÄ™
czego obawiać.
 Poza tym wiem, że jesteś zakochana w Jonie
Savage  nieśmiało powiedziała Betsy.
 Och! Czy to aż tak widoczne?  przestraszyła się
Tara.
 W takim razie to prawda  uśmiechnęła się  nie
byłam o tym do końca przekonana, ale po twojej reakcji
widać, że nie można mieć co do tego żadnych wątpliwości.
Nancy powiedziała mi to, ale nie sądziłam, że... będziesz...
na tyle gł... to znaczy, że tak się w nim zakochasz.
 Wiem, że to głupie. A na domiar złego zostaję
w Beachton, aby pracować dla niego i idę do szkoły
pielÄ™gniarskiej w St. Petersburgu. Prawdopodobnie za­
kopiÄ™ siÄ™ w tym po uszy.
 Wiesz chyba, jak bardzo siÄ™ cieszymy sie zostajesz
z nami, ale...-
 Ale boisz się o mnie  przerwała Tara  boisz się,
że zostanę skrzywdzona...
 Tak. Nie chciałabym być świadkiem tego!
Tarą również się tego bała. I to nawet bardzo. Ale
wiedziała, że musi to rozegrać do końca. Nieważne, ile ją [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.xlx.pl