[ Pobierz całość w formacie PDF ]

większością tych dzieł, ale znajdę, co trzeba, jeśli mi trochę pomożecie.
Nolar stała jak sparaliżowana, z rozpaczą wpatrując się w rzędy półek. Lata miną,
zanim uda im się ściągnąć na dół każdy zwój i sprawdzić, czego dotyczy. Przypomniała
sobie, jak Ostbor uskarżał się na bałagan, panujący w Lormt.
 Ależ musi być przecież jakiś system  wybuchnęła  jakiś sposób
segregowania tych ksiąg. Ostbor powiadał...
Morfew, który kiwał się podejrzanie, jak gdyby za chwilę miał znowu zapaść w sen,
nagle wyprostował grzbiet i wykrzyknął:
 Ostbor! Jakże się miewa mój stary druh? Lata minęły, odkąd widziałem go po raz
ostatni.
 Zmarł pózną wiosną  powiedziała cicho Nolar, znów czując ukłucie w sercu 
jeden z waszych uczonych przybył do mnie, aby zabrać jego archiwa. Mieszkałam razem z
Ostborem w domu pośród gór i pomagałam mu w pracy. Naprawdę był dla mnie jak ojciec.
Morfew był autentycznie przejęty tymi wiadomościami.
 Drogie dziecko... Szanuję twój ból. Ostbor miał znakomitą pamięć, bardzo
przydatną w badaniach genealogicznych. Jestem pewien, że jego zapiski bardzo nam się tu
przydadzą. Będę musiał zapytać, gdzie je zmagazynowano. Zauważyliście, że jedna wieża
wraz z częścią muru zostały całkiem zniszczone podczas ostatnich wstrząsów. Na szczęście,
w porę ostrzeżeni, przenieśliśmy niemal wszystkie zbiory w inne miejsce. Natomiast po
odkryciu nieznanych dotąd, a odsłoniętych w czasie kataklizmu piwnic, znalezliśmy
niezliczone ilości zwojów, których istnienia nikt nawet nie podejrzewał. Byliśmy
zaskoczeni i zdezorientowani  los wystawił nas na ciężką próbę, aby tuż potem zesłać
taką obfitość bogactw. Mieliśmy zresztą szczęście... gdyby nie nasze zabezpieczenia...
Głos uczonego ścielił. Morfew zapadł w drzemkę. Derren
kaszlnął dyskretnie, a kiedy mimo to nie doczekał się żadnej reakcji, zapytał głośno:
 Zabezpieczenia?
Morfew drgnął, gwałtownie wyrwany ze snu.
 Tak, tak. Nasze kręgi z quanstali, oczywiście. Bez nich wszyscy bylibyśmy
zgubieni. Spójrzcie na to.
Ułożył na swym pulpicie cztery zwoje, mające symbolizować zewnętrzne
fortyfikacje Lormt.
 Gdy budowano tę warownię, a nikt nie wie, kiedy to było  u podstawy każdej z
narożnych wież budowniczowie umieścili kręgi z quanstali. Zapewne z racji swych
magicznych właściwości, miały chronić to miejsce przed złymi siłami, ale jesteśmy tu
prawie odcięci od świata i za ludzkiej pamięci nie zdarzył się żaden atak wrogich potęg.
Kiedy Ouena i Duratana uprzedzono niedawno, aby trwali w gotowości, gdyż Rada
zamierza użyć potężnych czarów, zabrali oni całą okoliczną ludność w obrębie murów i
zabezpieczyli, jak się tylko dało, nasze bezcenne archiwa.
Morfew przerwał i Nolar podejrzewała, że znowu zamierza zapaść w sen, ale on
najwyrazniej przypominał sobie tylko kolejność wydarzeń.
 Cały ten dzień miał w sobie coś osobliwego  zwierzył się  żadnego wiatru,
wokoło nienaturalna cisza, i tylko nasze zwierzęta były niespokojne. Duratan i Ouen
nalegali, aby stada bydła wypędzono na dziedziniec, i rozumiecie, zrobił się tam straszny
harmider. Nawet siedząc tutaj, słyszałem hałas. O zmroku kilku naszych pomocników nagle
krzyknęło. Quanstal, dotychczas martwa, zaczęła świecić. Sam, pózniej, również to
zobaczyłem  niebo, a na nim przedziwną, błękitną iluminację. Zwiatłość utworzyła coś na
kształt ogromnej bańki, wewnątrz której znalazło się całe Lormt. W samą porę, gdyż po
chwili przerażająca burza rozszalała się nad naszymi głowami, ziemia zaś uniosła się i
zadrżała niczym szczur potrząsany przez gigantycznego psa. To właśnie było najgorsze.
Wszystkie zwoje pospadały na ziemię. Bałem się, że runą też najwyższe półki i
rzeczywiście kilka przewróciło się, większość jednak pozostała na swoich miejscach.
Duratan, który jak wiecie, był wojownikiem i odbywał dalekie podróże, mówił
pózniej, że Lormt musiało unosić się na falującej powierzchni ziemi jak kawałek drzewa w
wodzie, pod kołem młyńskim  bezpiecznie w swej ochronnej bańce z quanstali. Kiedy
drgania ustały, pod naszym zewnętrznym wałem obsunęła się ziemia, pociągając za sobą
mur, jedną narożną wieżę i część drugiej. Dzięki podjętym wcześniej środkom ostrożności,
nikt nie zginął. Mieliśmy sporo rannych, ale ich obrażenia zazwyczaj nie były grozne. Tak
więc ogólnie biorąc, nasza społeczność wyszła z tego kataklizmu bez szwanku. Tylko
zwierzęta, jak mi mówiono, ogarnęło przerażenie. Nie mogę zaprzeczyć  dodał jeszcze z
rozbrajającą szczerością  że i ja na początku nie byłem w stanie uczynić kroku. Po prostu
trzymałem się kurczowo tego biurka i dopiero po dłuższym czasie, zebrawszy się w sobie,
wypełzłem na zewnątrz, żeby sprawdzić, czy nikt nie potrzebuje pomocy. Od tego czasu
pracujemy bez przerwy, naprawiając szkody. Wydaje mi się, że jesteście pierwszymi
wędrowcami z dalekich stron, którzy dotarli do nas po tej katastrofie.
 Przekonaliśmy się, że droga prowadząca tutaj jest bardzo zniszczona 
powiedział Derren  rzeka zmieniła swój bieg, a wzdłuż jej dawnego koryta wytworzyły
się liczne błotniste bajora i skalne osuwiska, które zagrodziły stary szlak, gdzieniegdzie po
prostu zmiatajÄ…c go z powierzchni ziemi.
 Prosty lud nazywa to  Wielkim Poruszeniem"  odezwała się Nolar.  W ten
sposób Rada wyraziła swą wolę,
zmuszając tę krainę do przeciwstawienia się napaści. Jedynym celem było
zawrócenie z drogi Pagarowych wojsk.
Morfew z poważnym wyrazem twarzy kiwnął głową.
 Nie po raz pierwszy uczyniono taki wysiłek.  Wydawał się rozkoszować ich
oczywistym zdziwieniem.  Oczywiście my sami nie mieliśmy o tym pojęcia  dodał
pośpiesznie  ale kilka miesięcy przed tym... Wielkim Poruszeniem, Kemoc z Domu
Tregarthów przybył do Lormt, aby szukać w naszych archiwach wiedzy o odległej
przeszłości. To była najciekawsza informacja, na jaką natrafił.  Morfew przerwał na
chwilę, po czym podjął opowieść.  Po kolorze moich oczu możecie poznać, że pochodzę
z Alizonu, nie zaś z Estcarpu. Jeszcze jako młody człowiek postanowiłem zostać
poszukiwaczem wiedzy. Rodzina była temu przeciwna, musiałem więc ją ku wielkiemu
żalowi opuścić. W końcu przybyłem do Lormt, które stało się mym schronieniem, a z
czasem również prawdziwym domem. Wspomniałem teraz o tym, gdyż Kemoc odkrył, że
na umysły ludzi ze Starej Rasy nałożono blokadę, nie pozwalającą im nawet myśleć o
kierunku wschodnim  bardzo osobliwa rzecz. Widziałem, jak Tregarth próbował
dyskutować o krainach na wschodzie z naszymi estcarpiańskimi uczonymi. Nie mogli nawet
patrzeć na mapy, które rysował, ani w ogóle skupić myśli na tej sprawie.
Mnie te ograniczenia nie dotyczyły, mogłem więc pomagać Kemocowi w jego
poszukiwaniach, aczkolwiek bardzo zależało mu na utrzymaniu ich w tajemnicy. Badając
nasze najstarsze zwoje, odnalazł fragmentaryczne relacje o poprzednim Wielkim
Poruszeniu, które najwyrazniej wypiętrzyło ogromne góry na wschodzie. Z kilku uwag,
które wygłosił w mojej obecności, a także z lektury samych zwojów, wywnioskowałem, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.xlx.pl