[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ju\ Rosji oddany Siemaszko. On to wpłynął i na prezesa kolegium
rzymsko-katolickiego w Petersburgu, bojazliwego i uległego rządo-
wi biskupa koadiutora \mudzkiego Szymona Michała Giedroycia, by
ten wydał równie\ odezwę przeciwpowstańczą. Rzecz ciekawa, o ile
biskup Skórkowski na przykład czy Kozmian uwa\ają udział w po-
wstaniu za rzecz zbo\ną i chwalebną, o tyle Szymon Giedroyć uwa\a
go za sprzeniewierzenie się woli bo\ej. Ale czy mo\na się dziwić -
pisze - gdzie panuje zagnie\d\ona wolnomyślność i bezbo\ność, \e
tam powstajÄ… zgubne zaburzenia i rokosze? Nie mogÄ… przecie szano-
wać monarchy ci, co się wyxzekają Boga. Biskup ubolewa nad tym,
\e zawiódł się na swych diecezjanach, gdy\ podnieśli oni haniebny
rokosz, poszli za przewrotnymi, bezbo\nymi i podłymi oszustami,
nawołuje zatem do powrotu do domów i zaprzysię\enia na nowo
wierności cesarzowi. Niezale\nie od odezwy biskup Giedroyć udał
się z rozkazu cesarza na śmudz, aby łagodzić umysły i skłaniać je do
wierności rządowi rosyjskiemu. śejednak nie było to zbyt bezpiecz-
ne, biskup przebywał podczas powstania w obozie wojskowym ro-
45
syjskim, przy generale Pahlenie, pózniej zaś zachorował i wyjechał
na kurację pod Rygę. Spłynęła nań za to pózniej łaska cesarska,
zdobiącjego pierś krzy\em św. Anny I stopnia.
Zupełnie inaczej ustosunkował się do powstania biskup ordyna-
riusz \mudzki Józef ksią\ę Giedroyć. Gdy powstańcy zajęli pod ko-
niec marca 1831 r. Telsze na śmudzi i prosili, zdaje się, biskupa do
wezwania duchowieństwa, by poparło powstanie, ten znajdując się
wówczas w swej rezydencji w Olsiadach (paw. telszewski) gorącą
wydał odezwę powstańczą, przekreślając tym samym wydane ledwie
parę tygodni temu pasterskie wezwanie swego koadiutora. "Niezgłę-
biona mądrość Boga - pisał biskup Józef do wiernych - natchnęła
duchem o\ywiającym naród polski... Naród poprzysiągł ratunek
i obronę ojczyzny na całej ziemi polskiej". Jako naczelnik i pasterz
wzywał duchowieństwo, by czyniło to, co z powołania swego czynić
powinno, by zagrzewało do miłości ojczyzny, do wszystkich zaś
wołał: "Bóg wskazał chwilę do stargania kajdan, wstawajcie wszyscy
na głos ojczyzny polskiej". Ale skoro tylko powstaniu na śmudzi
powodzić się przestało, pod naciskiem rosyjskim, pisał w miesiąc
pózniej coś zgoła przeciwnego: "najjaśniejszy monarcha, pan nasz
najmiłościwszyjako ojciec ludu zesłał siły na poskromienie i powró-
cenie do uległości buntowników". Duchowni winni wzywać lud, by
porzucił "rokoszu hańbiący orę\" i wracał spokojnie do domów.
W ten sposób wedle opinii biskupa \mudzkiego udział w powstaniu
był w kwietniu zasługą i obowiązkiem, w maju zaś buntem i to hań-
biącym. Wprawdzie tylko pierwszy z tych poglądów był wyrazem
przekonań biskupa, bo drugi na nim, zdaje się, wymuszono, obydwa
jednak są znamienne w dziejach sądów o powstaniu. Jeden z nich
znajdzie swój wyraz w encyklice papieskiej Cum primom, drugi
w ideologii emigracji polistopadowej. ZnajdÄ… siÄ™, co prawda, w opi-
nii polskiej i próby pogodzenia tych dwóch przeciwnych sobie są-
dów, wszak\e nie owe próby będą triumfowały bezpośrednio po
r. 1831; dojdą one do głosu dopiero znacznie pózniej.
Inni biskupi cesarstwa nie tak wyraznie zaznaczali swe stanowi-
sko wobec powstania jak Szymon i w maju 1831 r. Józef Giedroyć.
Innym od nich człowiekiem był ich sąsiad, od kwietnia 1828 r. admi-
nistrator diecezji wileńskiej i biskup nominat, od r. 1830 biskup su-
fragan, od r. 1839 biskup ordynariusz wileński Benedykt Kłągiewicz;
jako administrator diecezji osoba miła rządowi, zawsze wysoce lo-
jalny, biskup pobo\ny, miłosierny i gorliwy, charakter słaby. Ponie-
' wa\ ujął się za pobitymi podczas powstania przez kozaków obywa-
telami Oszmiany w czerwcu 1831 r., został za to na wygnanie cało-
roczne do Jarosławia zesłany. Po powrocie krok swój zdwojoną gor-
` liwością państwową wynagrodził. Mohylowską archidiecezją zarzą-
dzał osiemdziesięciokilkuletni arcybiskup Kacper Kazimierz Cieci-
szowski, człowiek popularny, gorliwy i pobo\ny, w spełnianiu roz-
kazów z Petersburga ogromnie dokładny, za to te\ orderami honoro-
wany. I on, na rozkaz rządu, potępił powstanie, za co ze strony
społeczeństwa polskiego sporo odczuł przykrości. Na starość głuchy
i niewidomy, umarł nagle w kwietniu 1831 r. Po nim archidiecezją
zarządzał energiczny administrator Jan Chrzciciel Feliks Szczyt,
' a w diecezji łuckiej zręczny, chciwy, bojazliwy, rządowi całkowicie
uległy biskup Michał Piwnicki. Od niego \adnych sympatii dla po-
wstania spodziewać się nie nale\ało. Nie okazał ich te\ - zdaje się -
i
biskup kamieniecki Franciszek Borgiasz Machwicz Mackiewicz ani
uległy rządowi biskup miński Mateusz Lipski.
Gorliwszy pod względem rewolucyjnym był - jak zawsze - kler
ni\szy. W Królestwie rząd powstańczy starał się od początku wcią-
gać do współpracy ze sprawą insurekcji duchowieństwo. Powstanie
zastało szereg biskupów w senacie Królestwa, ale choć zapalało się
przez ludzi o poglądach liberalnych i radykalnych, nie było wymie-
; rzone przeciwko klerowi, aczkolwiek i sztandaru religijnego poczÄ…t-
kowo nie wywieszało. W ogóle, o ile sądzić wolno, polityka kościel-
na rządów powstańczych nie miałajasnej, zdecydowanej linii postę-
' powania. Uwa\ano Kościół za walny środek pomocniczy w wojnie
! z RosjÄ… i w podniesieniu energii narodowej; nie dra\niono kleru na
ogół \adnymi środkami, jakie jeszcze niedawno, za czasów Króle-
stwa, stosowano, dawne sprawy sporne i zaognione poszły chwilowo
w niepamięć, ale za to wymagano wiele ofiar, choć nie dawano nic
w zamian. Domagano się od duchowieństwa urządzania modlitw
i nabo\eństw na intencję powstania, zalecano kazania pro-insure-
kcyjne, co więcej, domagano się ofiary z pensji, wstrzymywano za-
pomogi na zrujnowane kościoły lub na instytucje kościelne, \ądano
[ Pobierz całość w formacie PDF ]