[ Pobierz całość w formacie PDF ]

lekarze sugerują obserwację psychiatryczną. Nie podoba mi się ten pomysł, ale boję się, że w domu
znowu może&  nie dokończyła, bo słowa o śmierci córki nie mogły przejść jej przez gardło.
 Naprawdę nie wiem, co ci doradzić  zasmuciła się Marzena.  Trudna sprawa. A wiesz już,
dlaczego chciała to zrobić?
 Właśnie nie wiem. Nic nie mówi, a ja nie pytam. Nie wiem jak  Tamara potarła dłońmi skronie. 
Była u niej psycholog, ale z nią też nie chciała rozmawiać.
 To sama się dowiedz  zaproponowała koleżanka.
 Niby jak mam to zrobić?
 Normalnie. Przejrzyj komputer, wiesz, pocztę, komunikatory, portale społecznościowe. Poczytaj
SMS-y. Zapytaj koleżanek, popatrz w szufladach. Może coś znajdziesz.
 Nigdy nie grzebałam w jej rzeczach. Tak się nie robi&
 Jak ktoś chce się zabić, to wszystko się robi. Masz coś do stracenia?  logika Marzeny była nie do
odrzucenia. I chociaż wszystko w Tamarze sprzeciwiało się ingerowaniu w prywatne sprawy
kogokolwiek, a tym bardziej córki, to sama czuła, że to jedyny sposób, żeby się czegoś dowiedzieć.
 Chyba masz rację. Tylko jakoś głupio&
 Głupio to nic nie wiedzieć. Tak myślę  wzruszyła ramionami Marzena.  Ale rób, jak uważasz.
Chcesz kawy? Bo idę robić&
Pielęgniarka miała rację. Czasu na myślenie miała aż za wiele. Co prawda już dawała radę dojść do
toalety, ale nawet tam chodziła z pielęgniarką, która jej pilnowała. Denerwowało ją to, chociaż z drugiej
strony czuła się pewniej z kimś przy boku, bo chociaż się do tego nie przyznawała, to ciągle jeszcze była
bardzo słaba i często kręciło jej się w głowie.
Nikt, oprócz matki, jej nie odwiedzał. Na początku było jej z tego powodu bardzo smutno,
szczególnie gdy widziała, jak wielu gości mają inni pacjenci. Dopóki leżała w izolatce i niewiele do niej
docierało, nie odczuwała tego, ale gdy przeniesiono ją na ogólną salę, zaczęła doskwierać jej samotność.
Doszła do smutnych wniosków, że nikt z licznego ostatnio grona znajomych nie odczuł jej
nieobecności, nikomu jej nie brakowało. %7ładna koleżanka, nawet Justyna, nie pofatygowała się do
szpitala. A Majka była pewna, że wiedzą, bo matka musiała przecież poinformować Wolską o powodach
jej nieobecności. Na początku jeszcze pocieszała się myślą, że nikt nic nie wie, ale nie potrafiła zbyt
długo sobie tego wmawiać. Prawda była okrutna  całe towarzystwo miało ją w nosie. Niczego nie
zmieniły jej starania, drogie ciuchy, imprezy. Niełatwo było się przyznać, nawet przed samą sobą, że dała
się oszukać.
O Oskarze starała się nie myśleć, ale wizje z samochodu powracały. Najczęściej w snach. Budziła się
wtedy z krzykiem, a pielęgniarki podawały jakąś tabletkę, po której zasypiała twardo i nie miała już
żadnych snów. W dzień, kiedy myślała o tym, co uważała za miłość, robiło jej się bardzo smutno. Płakała
dużo, ale chowała twarz w poduszkę, bo nie chciała pytań kobiet, które leżały z nią na sali. Nie chciała
też kolejnych wizyt psycholożki, bo nie wyobrażała sobie, jak mogłaby zwierzać się obcej osobie.
Lekarze nie pozwolili jej mieć telefonu. Protestowała, prosiła matkę o złamanie zakazu, ale ta była
nieugięta. Majka z początku czuła złość, że znowu utrudnia jej kontakt ze światem, ale im więcej myślała,
tym mniej jej na tym zależało. Bo z kim miałaby się kontaktować? Zresztą nie była gotowa na pytania o to,
co zrobiła. Nie chciała opowiadać o prawdziwym obliczu Oskara, bo to oznaczałoby przyznanie się do
własnej głupoty i naiwności. Pewnie wszyscy oprócz niej wiedzieli, czym chłopak się zajmuje.
Musiałaby więc wymyślać jakieś kłamstwa, a właśnie tu, leżąc w szpitalnym łóżku, obiecała sobie, że
kłamać już nie będzie.
Marzyła o wyjściu ze szpitala, ale bała się też, co będzie potem. Białe sale i status chorej stały się
ochroną, pozwalały nie mierzyć się ze światem. Po wyjściu straci ten przywilej. Będzie musiała coś
zrobić, o czymś zdecydować. Chwilami strach ją paraliżował. Zastanawiała się, jak przyjmą ją w szkole,
czy Oskar nie będzie chciał się mścić za jej ucieczkę. Wszystko, co było za murami szpitala wydawało
się jej przerażające i trudne.
Tamara zle się czuła w pustym mieszkaniu. %7łeby zająć się czymś w niekończące się i pełne smutnych
myśli wieczory, zaczęła generalne porządki. Posprzątała wszystko, każdy kąt, każdą półkę w szafie
i kuchni. Zaczęła od łazienki. Najdłużej szorowała podłogę, bo wciąż wydawało jej się, że widzi na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.xlx.pl