[ Pobierz całość w formacie PDF ]

męża!". - Nic mi nie mówiłeś, że ty i twoja żona zamierzacie się ponownie zejść.
Cholera jasna! Wszystko wskazywało na to, że jego była zamierzała namie-
szać mu na do widzenia w życiu. Nie wiedziała tylko, że rozpowiadając te swoje
kłamstwa, w rzeczywistości mu pomagała. Zakładając oczywiście, że on dokończy
to, co sobie zaplanował. Co się ze mną, u diabła, dzieje?
- Więc nie zaprzeczasz? - naciskała.
S
R
- Jeśli tak piszą w tym szmatławcu, to pewnie prawda. - Wzruszył ramionami.
Sophie wypuściła gazetę z rąk. Jej kartki rozsypały się w locie i opadły na
dywan. Jeżeli nawet była wściekła, to nie zamierzała tego okazywać. Nie zamie-
rzała dać mu satysfakcji.
- Byłeś dla mnie zabawką. Miłą rozrywką. Tak jak dziesięć lat temu. Z tym,
że wtedy służyło to jeszcze pewnemu celowi - oświadczyła beznamiętnie.
Już to wcześniej słyszał.
- Byłem twoim biletem do wolności? - chciał się upewnić.
- Moją przepustką do szkoły kucharskiej. Prosty układ: ja cię zostawię, rodzi-
ce pozwolą mi wyjechać.
Nie powinno go to było zaboleć, ale zabolało. Może dlatego, że w głębi duszy
chciał jej wierzyć, kiedy mu mówiła, że go kocha. I że zerwała z nim wtedy dla je-
go dobra. Z drugiej strony, przez cały czas zmuszał się, by myśleć o niej jako o ze-
psutej do cna egoistce. I teraz, kiedy udowadniała mu, że taka właśnie jest, odkrył,
że czuje się z tym zwyczajnie zle. To nie była Sophie, jaką znał. Ta arogancka,
utytułowana osóbka chyba się po prostu broni, doszedł do wniosku.
- O co chodzi, Aleks? Wyglądasz, jakbyś miał jakiś problem. - W jej lodowa-
tym głosie słychać było pogardę. - Co, nie takiej reakcji się spodziewałeś? Mówi-
łam ci przecież, że chodzi tylko o seks. Trudno się zemścić na kimś, kto się tym
wcale nie przejmuje, co? - Spojrzała nań z litością w oczach. - Aleks, proszę cię.
Nie myślałeś chyba, że się w tobie znów zakocham? A może ty się zakochałeś i te-
raz...?
Aleks nie uznawał ciosów poniżej pasa, ale słowa, które miały za chwilę paść,
wymknęły mu się z ust nieświadomie. Były jak silne, piekielnie silne uderzenie w
najbardziej wrażliwe miejsce. W serce.
- Wspominałaś kiedyś, że wasi rodzice byli wobec was tak oziębli, że uwie-
rzyłaś, że ciebie nie da się kochać.
- I co z tego?
S
R
- Cóż, księżniczko, to prawda.
Krew odpłynęła jej z twarzy. Stała tak jeszcze przez kilka sekund, patrząc na
niego, po czym bez słowa odwróciła się i wyszła. Aleks wiedział, że wygrał.
Jego problem leżał jednak w tym, że nie rozumiał już, o co właściwie walczył.
Zbiegła ze schodów, nie wiedząc, co robi. Azy zalewały jej twarz. Gdyby
Aleks wyrwał jej na żywca serce, nie bolałoby tak bardzo jak to, co jej przed chwilą
powiedział. Odsłoniła się, zaufała mu, a on to wykorzystał. Boże, jaka głupia była,
wierząc, że on też może coś do niej czuć. Tych jedenaście dni było takich pięknych.
Czuła się spełniona. A to była tylko gra... Udawanie. Ale nie. Prędzej umrze, niż
pozwoli mu zobaczyć, jak bardzo ją zranił.
Kiedy już była na dole, usłyszała, że ktoś za nią idzie. Obróciła się i zobaczy-
Å‚a Filipa.
- Brawo. - Klasnął kilka razy. - Brawo. Fantastyczny występ, naprawdę.
Najwyrazniej podsłuchiwał. Miała wcześniej nadzieję, że uda jej się ukryć
przed bratem ten romans, ale w obecnej sytuacji nie było sensu zaprzeczać.
- Pilnuj lepiej swojego interesu - odburknęła.
- Ty jesteÅ› moim interesem, Sophie.
To prawda. Filip był głową rodziny, więc jej sprawy zawsze będą i jego
sprawami. Może czas, bym to wreszcie przyjęła do wiadomości, pomyślała sobie.
- ZÅ‚y jesteÅ›?
- Chyba powinienem. Kręcisz się wte i wewte po pałacu po nocach. I jeszcze
ta szopka ze zwichniętą kostką...
Filip wiedział! A jej się wydawało, że wszystkich nabrała. Tak, stanowczo go
nie doceniała.
- A z drugiej strony, czemu miałbym być zły, skoro sam się w końcu napra-
cowałem jak wół, żebyście się znów zeszli?
%7łebyśmy się znów zeszli? Zastygła z otwartymi ustami.
- Wiedziałeś o nas?
S
R
- Musiałbym być ślepy, żeby nie zauważyć. Jak go pierwszy raz do nas zapro-
siłem, jeszcze na studiach, to nie mogliście oderwać od siebie wzroku. Te uśmie-
chy, to przemykanie się do pokojów...
- Myślałam, że nikt nie wie.
- A jak wrócił do Ameryki, to byłaś niepocieszona. I szczerze, Sophie, ale się
zmieniłaś. Jakby coś w tobie umarło. Byłaś taka zrezygnowana.
Miał rację. Poddała się wtedy. Coś w niej pękło. I do tej pory nigdy już nie
była tak naprawdę zadowolona z życia, cokolwiek by się działo. Cały czas czegoś
poszukiwała. Wynajdywała sobie nowe obowiązki, szukała nowych wyzwań, lecz
bez efektu. Bo chyba tym, za czym, a raczej za kim wciąż tęskniła, był Aleks. Je-
dyny mężczyzna, jakiego kiedykolwiek kochała. Jakiego była w stanie pokochać.
Nawet jeśli miałaby to być miłość nieodwzajemniona.
- A te twoje wszystkie gadki, że to biznes, że powinnam się zachowywać ite-
de, itepe, to co?
- Najlepszym sposobem, by cię zmusić, żebyś o coś zawalczyła, to powie-
dzieć ci, że to coś jest poza twoim zasięgiem, nieprawdaż?
Znowu miał rację. To, że Filip czegoś nie aprobował, czyniło to tym bardziej
atrakcyjnym. Gdyby otwarcie swatał ją z Aleksem, pewnie by się opierała, choćby
dla zasady.
- Więc cały czas mnie podpuszczałeś?
Uśmiechnął się, ale nie odpowiedział.
- A Hannah? Ona też? - dopytywała się Sophie.
- Oczywiście.
Pięknie. Pięknie ją załatwili. A jej się wydawało, że ma wszystko pod kontro-
lą. Złudzenie. To oni pociągali za sznurki. Powinna być wściekła, ale czuła się
najzwyczajniej w świecie zmęczona.
- Nie mogę uwierzyć, że wszystko wiedziałeś i nic mi nie powiedziałeś.
- Wiesz, jaka jesteś uparta, więc...
S
R
- I co dalej?
- Dalej to pomogę ci nie zrobić drugiego arcygłupiego błędu w życiu. - Wziął
ją za ręce i uścisnął. - Ja sam nie tak dawno prawie pozwoliłem odejść miłości mo-
jego życia i pamiętam, że to ty mi otworzyłaś oczy. Powiedziałaś wtedy, zdaje się: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.xlx.pl