[ Pobierz całość w formacie PDF ]

naczyń.
- Niestety, mama nie widziała potrzeby kupienia zmywarki -
stwierdził Conor, kierując Olivię w drugą stronę. - Po prostu nie patrz na
to. Pózniej pozmywam.
- Wyręczę cię - oświadczyła stanowczo, zadowolona, że może zrobić
coÅ› nie budzÄ…cego sprzeciwu.
- Czy mam też usmażyć omlety?
- Nie. - Conor spojrzał na nią wzrokiem nie docenionego malca. -
Nie należę do tych mężczyzn, którzy nie potrafią nawet jajka ugotować.
Bardzo długo musiałem sam dbać o siebie, a jak widzisz nie umarłem z
głodu.
- To prawda - wymamrotała Olivia cichym głosem, ale on ją
usłyszał.
- No więc? - nie dawał za wygraną. - Czy z moim wyglądem jest coś
nie tak?
- Ależ oczywiście, że nie.
Olivia cieszyła się, że może się zająć zmywaniem. Wyobraziła sobie,
jak bardzo Conor byłby zaskoczony, gdyby dowiedział się, co ona myślała,
patrząc na jego szczupłą, muskularną postać. Być może on, dotykając jej,
miał jak najbardziej niewinne zamiary, ale myśli Olivii z pewnością nie
były wówczas niewinne. I to ją niepokoiło.
- A co byś powiedziała na pizzę na omlecie? - zaproponował,
otwierając zamrażarkę.
- Pizza na omlecie? - powtórzyła, kierując wzrok na odbicie Conora
w ciemnej szybie okiennej. - A jest coÅ› takiego?
80
R S
- Na studiach jadłem wszystko, co mi wpadło w ręce - uśmiechnął
się. - Chociaż rzeczywiście pizza na omlecie to nie najlepszy pomysł.
Może więc pizza i omlet, i jeszcze odrobina zielonej sałaty, żeby było też
coÅ› dla zdrowia.
Olivia wybuchnęła śmiechem. Nie mogła się powstrzymać.
Uświadomiła sobie, ile czasu minęło, kiedy ostatni raz odczuwała taką
radość. Nawet z rękami w zlewie bawiła się jak nigdy. Być z Conorem
oznaczało dla niej być znowu młodą, potrafić się znowu beztrosko
wygłupiać.
- Dobrze. - Conor stał teraz za nią, jego odbicie majaczyło w
zarosiałej szybie ponad głową Olivii. Położył dłonie na jej ramionach, by
po chwili przesunąć je wzdłuż rąk. - Lubię, jak się śmiejesz. Powinnaś
częściej to robić.
Sama nie wiedziała, jak udało jej się pozmywać i wysuszyć resztę
naczyń. Nim się z tym uporała, pizza posykiwała już w kuchence
mikrofalowej, a omlety skwierczały na patelni.
Jedli tak, jak to pamiętała z przeszłości, przy tym samym dębowym
stole. Conor wprawdzie zaproponował, że nakryje do stołu w jadalni, ale
Olivia była nieugięta.
- Tu jest milej - powiedziała. - Przytulniej.
Z przerażeniem odwróciła się od jego leniwego spojrzenia. Za
bardzo mi się to wszystko podoba, pomyślała niepewnie. To, że nie ma tu
Sharon, nie oznacza wcale, że ona nie istnieje.
Olivia jadła przyrządzone przez Conora potrawy z większym
apetytem niż kiedykolwiek w ciągu ostatnich kilku lat. Pizza z dużą ilością
żółtego sera stanowiła doskonały dodatek do omletów, a krucha sałata
podana z jogurtem smakowała cierpko i świeżo. Było nawet ciepłe
81
R S
francuskie pieczywo z masłem, gdyby zechciała, ale nie była w stanie już
nic więcej w siebie wcisnąć. Napawała się widokiem Conora,
wgryzającego się w złocistą skórkę chlebka.
- Smakowało? - zapytał, kiedy skończywszy jeść, sączyli łagodne
wino reńskie.
- Bardzo. - Olivia skinęła głową. - Czuję się tak przyjemnie
najedzona i...
- Podchmielona - dodał miękko Conor, wstając z miejsca. - Chodz,
dokończymy wino w salonie.
- Poczekaj. Trzeba posprzątać.
- Nie teraz. - Conor obszedł stół, żeby odsunąć jej krzesło. - Dzisiaj
mamy wychodne.
ZaciÄ…gnÄ…Å‚ story w salonie, zmniejszajÄ…c tym samym jego rozmiary
do oświetlonej lampą przestrzeni przed kominkiem. A kiedy Olivia usiadła
na kanapie, dorzucił nowe polana na palenisko i usiadł obok niej.
- No więc powiesz mi, dlaczego sądziłaś, że mieszkam z Sharon? -
zapytał cicho. - I proszę, oprzyj się. Chciałbym patrzeć na twoją twarz, a
nie na plecy.
Olivia mogła mu powiedzieć, dlaczego siedziała na samym brzeżku
kanapy, ale nie zrobiła tego. Przesunęła się tylko troszkę w głąb siedzenia i
wzruszyła ramionami.
- Wydaje mi się, że już to zrobiłam. To znaczy powiedziałam ci,
dlaczego myślałam, że mieszkasz z Sharon.
- Nie. - Ku jej przerażeniu dłoń Conora znowu dotknęła jej ramienia,
ale tym razem tylko po to, by zmusić ją do oparcia się o leżące z tyłu
poduchy. - Powiedziałaś, że się pomyliłaś. Jestem ciekaw, dlaczego.
82
R S
- Daj spokój. - Olivia była wdzięczna, że Conor puścił ją; kiedy tylko
osiągnął swój cel. Postanowiła zaatakować. - Nie powiesz mi, że tego
ranka, kiedy tu przyszłam... że Sharon nie spędziła wtedy nocy u ciebie...
- A dlaczego nie? - Conor uniósł brew.
- Dlaczego nie? - Olivia nie wzięła pod uwagę, że on zaprzeczy. -
Dlatego że... dlatego...
- Prawdę mówiąc wpadła wtedy tylko na chwilę w drodze do pracy -
wyjaśnił beznamiętnym tonem, a dostrzegłszy niedowierzanie w oczach
Olivii, dodał: - Nie mówię, że nigdy tu nie spała. Owszem. Nie jestem
święty. Tak samo potrzebuję seksu jak każdy. - Jego oczy pociemniały. -
Tak samo jak ty.
Olivia spuściła głowę.
- A jednak...
- Jednak co? - Conor pochylił się do przodu tak, by móc widzieć jej
twarz. - Sharon zachowywała się tak, jakbym był jej własnością, to
chciałaś powiedzieć?
- To nie moja sprawa - zaprotestowała ściśniętym z przerażenia
głosem.
- Czyżby? - Głos Conora był natomiast niewiarygodnie miękki. - Nic
ciÄ™ nie obchodzi, co mnie Å‚Ä…czy z Sharon, czy tak?
- Posłuchaj. - Olivia zwilżyła wargi i chociaż nie było to łatwe,
wytrzymała badawcze spojrzenie Conora.
- Nie sądzisz, że ta rozmowa donikąd nie prowadzi? Ty masz swoje
życie, a ja mam swoje. Czy już ci mówiłam, że... Halliday zaproponował
mi partnerstwo? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.xlx.pl