[ Pobierz całość w formacie PDF ]

scandalous
- Miło mi to słyszeć - skłonił się Jake. Dostrzegł żonę Randolfa
i uchylił stetsona. - Uszanowanie, Evie.
- Niech ciÄ™ szlag, Hondo. - Randolf odzyskaÅ‚ nagle dar wymo­
wy. - Daj jej spokój albo zrobię ci krzywdę. Masz własną żonę. Nie
potrzebujesz mojej.
Azy trysnęły z bÅ‚Ä™kitnych oczu Evie i Jake pożaÅ‚owaÅ‚, że wÅ›cie­
kłość kuzyna obróciła się przeciwko niej. Nie spodziewał się takiej
ostrej reakcji Randolfa. Musiał być doprowadzony do ostateczności.
- Po raz pierwszy w życiu powiedziałeś coś sensownego, Che-
sterfield. Mam żonÄ™. - ZerknÄ…Å‚ przez szybÄ™ na oddalajÄ…cÄ… siÄ™ z gra­
cją Wynne. - Ze mną możesz rozmawiać, z nią nie.
WyszedÅ‚ ze sklepu, goniÄ…c żonÄ™, która już pierwszego dnia wpa­
kowała go w kłopoty. Zastał ją przy furgonetce.
- Co tu robisz, Wynne? - spytał, pomagając jej włożyć zakupy
na skrzynię. - Mówiłem, że masz jechać do Two Forks.
- Mówiłeś.
Stała odwrócona tyłem, wiatr potargał jej włosy, odsłaniające
kark. Jake poczuÅ‚ przypÅ‚yw pożądania. Wynne wyglÄ…daÅ‚a tak bez­
bronnie i delikatnie. Była przy tym nieobliczalna.
- Więc czemu tego nie zrobiłaś? - nalegał.
Spojrzała na niego przez ramię. W zielonych oczach widział
zdziwienie jego tonem.
- Było za daleko i nie sądziłam, że mi się uda.
- Uda? O czym ty mówisz?
- To przez trzy pedały - wtrącił się Buster. - Próbowałem jej
pomóc, ale za dobrze sobie z tym nie radzi.
- Trzy... - Olśniło go nagle. - Nie umiesz prowadzić ze zwykłą
skrzynią biegów?
- Teoretycznie... tak. W praktyce wychodzi mi to znacznie go­
rzej - przyznała.
Jake chciał coś powiedzieć, ale ugryzł się w język.
- Wsiadaj, pojadÄ™ za wami.
Anula43&Irena
scandalous
Chick westchnął. Buster jęknął i wzniósł oczy do nieba.
- Co znowu? - zaniepokoił sie. Jake.
- Nie umiem wrzucić wstecznego biegu - wyjaśniła.
- Nie umiesz... Ale naprzód ci się udało?
- Na tyle, żeby tu dojechać. - Uśmiechnęła się.
- A na tyle, żeby wrócić do domu?
- Chyba nie.
- Zaczekajcie na chodniku. Zawrócę auto.
Buster trącił Wynne.
- Wujek Jake znów tak śmiesznie mówi. Zupełnie jak przed
chwilÄ… w sklepie - szepnÄ…Å‚.
- Widocznie jest znudzony - odszepnęła Wynne.
- Wcale nie jestem znudzony, tylko wÅ›ciekÅ‚y - sprostowaÅ‚ po­
nuro Jake. - A teraz jazda na chodnik.
Usłuchali go w milczeniu. Furgonetka ryknęła uruchamianym
silnikiem, Jake wycofał ją z parkingu i zostawił na środku ulicy.
- Wskakujcie i jazda do domu - powiedziaÅ‚ do Wynne. - Poja­
dę tuż za wami.
Wsiedli do auta. Z rozdzierajÄ…cym uszy zgrzytem Wynne wrzu­
ciła pierwszy bieg i ruszyła. Jake jęknął. Jego mechanik na pewno
ją pokocha. Wymieniając co miesiąc skrzynię biegów, Billy Dee
dorobi się wkrótce fortuny. Kręcąc z niesmakiem głową, Jake
wsiadÅ‚ do jeepa i ruszyÅ‚ za nimi. Od momentu, kiedy po raz pier­
wszy udało się jej zgasić silnik i omal na nich nie wpadł, starał się
zachować ostrożny dystans. Po dziesięciu minutach dotarli do Lost
Trail. Dopiero za trzecim razem udało się jej wrzucić odpowiedni
bieg i zjechać z szosy. Jake odetchnÄ…Å‚ z ulgÄ…. MiaÅ‚ ponure przeczu­
cia, że to dopiero początek kłopotów z uwielbianą żoną. Nie mógł
gniewać się na nią, zwłaszcza po tym, jak ogniście broniła go
w supermarkecie.
Dusty wyłonił się ze stodoły, żeby ich powitać. Z niepokojem
przyglądał się Wynne i dzieciom.
Anula43&Irena
scandalous
- To ona? - spytał, zaglądając do jeepa. - Skąd się wzięły te
chłopaki? Nic o nich nie wspominałeś.
- Mówiłem ci, że moja żona ma mnóstwo niespodzianek. To
jedna z nich. Chodz, przedstawiÄ™ was sobie.
Dusty podniósł ręce do góry i zaczął się wycofywać.
- Nie trzeba. Kiedy indziej. Za tydzień, może za miesiąc albo...
jak się będą pakować przed wyjazdem.
Jake pokręcił głową.
- Nic z tego. Poznasz ich zaraz. Przypilnujesz chłopców, kiedy
ja będę uczył Wynne zmieniać biegi.
- Nie jestem niańką - zaprotestował Dusty.
- Naprawdę? Nie jesteś też zarządcą, chociaż nie przeszkadza
ci to brać takiego uposażenia. A teraz zamknij się i chodz. - Coś
sobie przypomniał i odwrócił się gwałtownie. - Tylko nie pluj
przy niej.
Wynne oderwaÅ‚a wzrok od nie koÅ„czÄ…cych siÄ™ pastwisk i spoj­
rzała na Jake'a.
- Jestem ci wdziÄ™czna, że uczysz mnie prowadzić auto ze zwy­
kłą skrzynią biegów.
- Powinnaś mi powiedzieć, że nie umiesz.
- Zorientowałam się dopiero, kiedy wyjeżdżaliśmy.
- Trzeba było poczekać na mój powrót. Mogłaś spowodować
wypadek.
Znów zalegÅ‚a cisza. Wynne obracaÅ‚a na palcu obrÄ…czkÄ™ i zasta­
nawiała się nad zmianą tematu.
- Mieszkańcy Chesterfield są bardzo mili - zaczęła. - U Belle
było mnóstwo ludzi. Chyba dlatego chciałeś, żebym pojechała do
Two Forks. Tam jest luzniej, prawda?
- Nieprawda. U Belle było tłoczno, bo rozeszła się pogłoska, że
po zakupy przyjechaÅ‚a pani Hondo. Wszyscy chcieli zobaczyć ko­
bietę, która odważyła się wyjść za mnie. - Zacisnął zęby. - Wysła-
Anula43&Irena
scandalous
łem cię do Two Forks, żebyś uniknęła kontaktu z tymi miłymi
ludzmi. Zwłaszcza z Randolfem.
- Och! - Zamrugała. - Oprócz niego, Chesterfield jest bardzo
przyjaznym miejscem. Chyba poznałam już wszystkich. Ciekawe,
czemu Randolf tak mnie nie znosi.
- Sądzę, że już ci to wyjaśnił.
- Zatem nie kłamał w sprawie spadku?
- Nie.
Coś ją nagle zastanowiło.
- Pewnie stałeś tam dość długo, by wszystko słyszeć.
- Owszem.
- Jake...
Zacisnął ręce na kierownicy.
- Chociaż Randolf temu zaprzecza, jestem jego kuzynem. Czy
to chciałaś usłyszeć?
- Czemu miałby zaprzeczać?
- Ponieważ mój ojciec, Weston Chesterfield trzeci nie ożenił się
z mojÄ… matkÄ…. Jestem Chesterfieldem z krwi i koÅ›ci, lecz nieÅ›lub­
nym. Randolf mnie nie znosi.
- Ale to nie jest jedyny powód jego niechąci.
- Nie, jego nienawiść wzrosła, gdy dziadek zapisał mi ranczo,
ale pod jednym warunkiem...
- %7łe się ożenisz?
- Właśnie.
- A gdybyś się nie ożenił?
- Dostałby je Randolf.
- Czemu dziadek zrpbił takie zastrzeż enie?
- Ponieważ był starym głupcem, który chciał mieć dużo wnuków.
- Ale...
- Koniec dyskusji. - ZatrzymaÅ‚ siÄ™ pod wielkim krzewem ba­
wełny i wyłączył silnik. Wokół rozpościerały się pastwiska. - Teraz
twoja kolej.
Anula43&Irena
scandalous
- Gdzie jesteśmy? - spytała.
- Niedaleko północnego skraju mojej posiadłości. Nikt tędy nie
jezdzi, oprócz moich ludzi, a kawałek dalej na zachód zaczynają, się
tereny dziadka. Powinniśmy je połączyć.
- Nie wpadnę na nikogo? - zażartowała.
- Na pewno będzie bezpieczniej niż na tej cholernej drodze do
Chesterfield.
- Usiłujesz zminimalizować szkody?
- Mniej więcej. Moja polisa nie uwzględnia ciebie. Jesteś gotowa?
Ku zdziwieniu Wynne, Jake nie wysiadł z samochodu, tylko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.xlx.pl