[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dawno.
Jane powstrzymaÅ‚a úsmiech. Najwyrazniej Chris
nie lubił rozmawiać o swoich wadach.
 Jeśli natomiast chodzi o zapłatę...
 Powiedz na ten temat jeszcze słowo, a się obrażę
 przerwała mu.  Nie chcę pieniędzy. Robię to, bo
chcę.  Po chwili dodała:  Fionie przecież nie chciał-
byś płacić, prawda?
 Ale z Fioną łączy mnie coś innego niż z tobą.
 Właśnie  powiedziała krótko i zaraz się zarumie-
niÅ‚a, widzÄ…c, że Chris patrzy na niÄ… z úsmiechem.
 Fiona to moja szwagierka  wyjaśnił łagodnie.
 I dobra ciocia dla Jamesa, takÄ… przynajmniej mam
DOSKONAAA PIELGNIARKA 57
nadzieję. Nigdy nie będzie dla mnie nikim innym. 
Zemienił ton.  Powinienem oprowadzić cię po domu,
żebyś wiedziała, gdzie co jest.
Pokazał jej sypialnię Jamesa, z rysunkami przedsta-
wiającymi Thomasa uśmiechniętą lokomotywę na po-
ścieli i na tapecie. Obok znajdowała się łazienka pełna
kolorowych ręczników i żółtych, gumowych kaczu-
szek. Kiedy poszli dalej, przez uchylone drzwi zerknÄ™-
ła do sypialni Chrisa. Umeblowanie wydało jej się pro-
ste, bardzo męskie. Na dużym łóżku, przykrytym ciem-
noniebieską narzutą, leżało starannie rozłożone ubra-
nie przygotowane na dzisiejsze wyjście.
Kiedy zeszli na dół, zdała sobie sprawę, co jej się
tutaj nie podoba. Wszystkie wnętrza były bardzo ładne,
ale brakowało w nich ciepła. Oprócz pokoju Jamesa
i gabinetu Chrisa, w żadnym nie było widać osobistego
piętna gospodarzy.
 Od dawna tu mieszkasz?  zapytała.
 Od kilku lat. Ten dom ma jednÄ… podstawowÄ… za-
letę: jest wygodny. Mam jeszcze większy, starszy dom
z wielkim ogrodem, ale sam nie dałbym rady go utrzy-
mać. Musiałem go wynająć, ale kiedyś chciałbym tam
wrócić.  Umilkł na chwilę.  Słyszałaś pewnie, że jes-
teśmy z żoną w separacji?
 Staram się nie słuchać plotek, ale tak, coś słysza-
łam. Rozstaliście się definitywnie?
 Na początku jeszcze miałem nadzieję... ale teraz
już wiem, że nic z tego.
Przez minutę panowała cisza.
 Zwietnie sobie dajesz radę z Jamesem  odezwała
się w końcu Jane.  Widać, że to zrównoważone,
szczęśliwe dziecko.
58 GILL SANDERSON
 Robię, co mogę. Ale uważam, że dziecko po-
trzebuje dwojga rodziców. A teraz przepraszam cię, ale
muszę się przebrać.
James był już gotowy do kolacji, więc oboje poszli
sprawdzić, co Chris dla nich przygotował. Widok stołu
mile Jane zaskoczył. Zobaczyła tam sałatkę, szynkę,
kurczaka na zimno i talerz owoców. Były też świeże
bułeczki.
Zaparzyła sobie herbatę i razem z chłopcem zjad-
Å‚a kolacjÄ™. Bardzo dobrze siÄ™ czuli w swoim towa-
rzystwie, rozmawiali i śmiali się wesoło. Zastana-
wiała się, czy nie spędza za dużo czasu z chorymi
dziećmi. Dobrze było przypomnieć sobie, jakie miłe
może być towarzystwo zdrowego, radosnego malu-
cha.
W pewnej chwili podniosła głowę i w progu kuchni
zobaczyła Chrisa. Wyglądał bardzo elegancko. Wie-
działa, że wybiera się na spotkanie z lekarzami na
uniwersytecie w York. Miał na sobie ciemny garnitur,
śnieżnobiałą koszulę i krawat w uniwersyteckich bar-
wach. Prezentował się doskonale, ale Jane wolała go
w krótkich spodniach i podkoszulku.
 Cieszę się, że jesteście w dobrych humorach
 powiedział i odgryzł kawałek kanapki syna. Potem
uściskał go i pocałował.  Zobaczymy się rano, James.
Wiem, że będziesz grzecznym chłopcem i zaopieku-
jesz siÄ™ Jane.
Potem wziął Jane na bok i powiedział cicho:
 Masz numer mojego telefonu komórkowego. Na
wszelki wypadek nie będę go wyłączał, choć wiem, że
na pewno dasz sobie radę. Nie znam osoby, której
DOSKONAAA PIELGNIARKA 59
chętniej oddałbym Jamesa pod opiekę.  Uśmiechnął
się i wyszedł.
Jane uznałatesłowa za komplement. Zauważyła, że
Chris zawsze mówi prawdę, w przeciwieństwie do in-
nych lekarzy, którzy często starają się ukrywać bruta-
lne fakty przed rodzicami dzieci.
Po kolacji James poczuł się zmęczony. Wykąpała
go, dopilnowała, by umył zęby i przebrała w piżamkę
w lokomotywy. Ku radości Jane malec chętnie poszedł
do łóżka. Rozmawiali jeszcze przez kilka minut o kow-
bojach i jej podróży do Ameryki. Potem przeczytała
mu bajeczkę, a chłopiec niemal natychmiast zasnął.
Cicho zamknęła drzwi i opuściła jego pokój. Drzwi
do sypialni Chrisa nadal były otwarte. Wnętrze wy-
glądało równie schludnie i czysto jak przedtem. Przy-
wodziło na myśl salę operacyjną. Trudno było się
domyślić, że ktoś tu sypia, czyta książki, być może pija
herbatÄ™.
Przyniosła ze sobą książkę i kilka czasopism. Przej-
rzała je pobieżnie i zaraz odłożyła. W salonie stał tele-
wizor, ale żaden program jej nie zainteresował. Czuła,
że jest dziwnie zdenerwowana. Poszła do kuchni i zro-
biła sobie herbatę, lecz uznała, że właściwie nie ma na
niÄ… ochoty.
Nagle zauważyła kosz prawie suchego już prania.
Zamyśliła się. Czy wolno jej to zrobić? A może Chris
albo pani Mansell wcale nie będą zadowoleni?
Lubiła prasować. To zajęcie uspokajało ją, a nie
było zbyt męczące. Znalazła żelazko, deskę i przy-
stąpiła do dzieła. Dziwnie się jednak czuła, prasując
ubrania niemal obcego człowieka.
Gdy skończyła, było jej gorąco. Obmyła twarz w ła-
60 GILL SANDERSON
zience na parterze, znów zrobiła sobie herbatę i tym
razem ją wypiła. Przez chwilę czytała, a potem ot-
worzyła butelkę czerwonego wina i napełniła kieli-
szek. Smakowało jej, lecz nadal była lekko zdener-
wowana.
Zamyśliła się nad wyglądem domu Chrisa. Wygod-
ny, Å‚adny, ale anonimowy. Ciekawe, czy ten drugi dom
więcej mówi o osobowości właściciela? A może o oso-
bowości jego żony?
Potem zapadła w drzemkę. Obudziły ją dopiero
wpadające przez okno światła samochodu. Zerknęłana
zegarek  wpół do pierwszej. Chris zapowiedział, że
wróci o tej porze. Poszła do kuchni i nastawiła wodę na
herbatę. Na pewno chętnie się napije.
 Udało się spotkanie?  zapytała, wychodząc na
korytarz.
Chris był zmęczony, uśmiechnął się jednak i powie-
dział:
 Bardzo. Pewna mała firma opracowała nowe
urzÄ…dzenie do monitorowania bezdechu. Wydaje mi
się lepsze od innych. Próby nadal trwają, ale myślę, że
powinniśmy kilka zamówić.
Takie urzÄ…dzenie ostrzega personel, kiedy oddech
dziecka staje się zbyt płytki lub wolny.
 Z Jamesem wszystko w porządku  oznajmiła
Jane.  Zpi jak suseł. Zrobię ci herbatę. A może masz
ochotę na kanapkę? Zostawiłeś nam bardzo dużo je-
dzenia.
 Herbaty napiję się chętnie, ale za kanapkę dzię-
kujÄ™.
Poszedł za nią do kuchni i patrzył, jak przygotowuje
herbatę. Zdjął marynarkę i krawat, podwinął rękawy
DOSKONAAA PIELGNIARKA 61
koszuli. Usiedli naprzeciw siebie w małej niszy jadal-
nej. Nagle w drugim końcu kuchni spostrzegł starannie
ułożone ubrania.
 Jane, wyprasowałaś moje rzeczy?
Zaczerwieniła się.
 Lubię prasować. To mnie odpręża.
 Ale przecież miałaś tylko zajmować się Jame-
sem...
 To była dla mnie przyjemność  zapewniła. 
NaprawdÄ™.
 Prawdziwy z ciebie skarb. A nie czułaś się dziw-
nie, prasując rzeczy obcego człowieka?
 Jesteśmy sobie obcy? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.xlx.pl