[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kochali się w sposób tak dojrzały.
Wokół panowała niczym niezmącona cisza. Jeśli nawet
Pandora nigdy nie pragnęła romansu, to znalazła go teraz
w ramionach Michaela. Znalazła spokój, ukojenie i rozkosz,
jakiej nie znała przedtem.
Nasyciwszy się sobą, leżeli w milczeniu, pragnąc, by ta
chwila trwała wiecznie. Ciszę przerwał nagły dzwonek tele
fonu. Michael zaklął pod nosem i podniósł słuchawkę.
- Halo.
- Mogę mówić z Michaelem Donahue? - usłyszał kobie
cy głos.
- Jestem przy telefonie.
- Michael, to ja, Penny.
Potarł dłonią oczy, jakby chciał skojarzyć imię z twarzą.
Penny... to ta mała blondyneczka, która była jego sąsiadką.
Chciała zostać modelką. Przypomniał sobie jak przez mgłę,
że zostawił jej numer do Folley na wypadek, gdyby otrzymał
178 SKAZANI NA SIEBIE
jakąś ważną przesyłkę albo gdyby działo się coś w mieszka
niu, co by wymagało jego obecności.
- Michael, musiałam zadzwonić. Zawiadomiłam już poli
cję, są w drodze - mówiła.
- Policję? - Michael natychmiast oprzytomniał. - Co się
stało?
- WÅ‚amano siÄ™ do twego mieszkania.
- Co? - Zerwał się na równe nogi. - Kiedy?
- Nie jestem pewna. Przyszłam do domu parę minut temu
i zauważyłam, że twoje drzwi nie są zamknięte. Myślałam, że
może wróciłeś i zapukałam. Uchyliłam drzwi. Mieszkanie
było przewrócone do góry nogami. Od razu zadzwoniłam po
gliniarzy. Powiedzieli, żebym się z tobą skontaktowała.
- Dzięki. - Do głowy cisnęły mu się dziesiątki pytań, ale
nikt i tak by mu na nie nie odpowiedział - Posłuchaj, posta
ram się przyjechać jeszcze dziś wieczorem.
- Okay, Michael, naprawdÄ™ bardzo mi przykro.
- Cóż, do zobaczenia.
- Michael? - Pandora chwyciła go za rękę.
- Ktoś włamał się do mieszkania.
- O, nie. - Wiedziała, że spokój nie może trwać długo.
-Myślisz, że to...
- Nie mam pojęcia. Może. A może ktoś, kto zauważył, że
mieszkanie od pewnego czasu stoi puste.
- Musisz jechać.
- Jedz ze mną - poprosił.
- Michael, jedno z nas powinno zostać ze Sweeney
i Charlesem.
- Nie możesz być tu sama.
- Musisz jechać - powtórzyła. - Jeśli to był ktoś z rodzi-
SKAZANI NA SIEBIE 179
ny, może znajdziesz coś, co pozwoli to udowodnić. Tak czy
inaczej musisz spróbować. Damy sobie radę.
- Tak jak ostatnim razem, kiedy wyjechałem.
- Poradzę sobie - upierała się.
- Ale będziesz sama.
- Mam Bruna. Nie patrz tak na mnie - żachnęła się. -
Może on nie jest srogi, ale na pewno umie szczekać. Będę
zamykać wszystkie drzwi i okna.
- To nie wystarczy - odparł, potrząsając głową.
- No dobrze, zadzwonimy na komisariat. MajÄ… raport
Fitzhugh o incydentach, jakie tu się wydarzyły. Wyjaśnimy,
że będę przez noc sama, i poprosimy, żeby mieli dom na oku.
- To już lepiej. Jeśli to było zaplanowane... - Podniósł
ostrzegawczo w górę palec.
- To tym razem nie damy się zaskoczyć - dokończyła.
Michael zawahał się chwilę, po czym skinął głową.
- Zadzwonię na komisariat - powiedział.
ROZDZIAA 10
Po wyjściu Michaela Pandora zasunęła ciężką zasuwę na
drzwiach do domu. Przedtem jeszcze przez ponad pół godzi
ny sprawdzali razem wszystkie drzwi i okna. Była mu za to
wdzięczna. Czuła się teraz bezpieczna mimo jego nieobecności.
W domu panowała cisza. Było aż za cicho.
Poszła do kuchni i zaczęła trzaskać garnkami i patelniami.
To, że jest sama, nie znaczy, że pozostanie bezczynna. Wola
łaby teraz być z Michaelem, dodać mu otuchy, gdy stanie na
progu mieszkania zdewastowanego przez włamywacza. Cie
kawe, czy on też chciałby, żeby mu towarzyszyła, zastana
wiała się. Oboje zdawali sobie jednak sprawę, że nie jest to
możliwe. W domu było dwoje starych ludzi, którzy nie mogli
zostać sami. I którym trzeba było przygotowywać posiłki.
Nie było to ich najmocniejszą stroną, ani jej, ani Michaela.
We dwoje jakoś sobie radzili, teraz musiała się uporać z goto
waniem sama. Zdecydowała się na kurczaka. A że brakowało
jej towarzystwa, włączyła radio i poszukała stacji nadającej
muzykę country. Z głośnika popłynął głos Dolly Parton.
Zdjęła z półki jedną z książek kucharskich Sweeney i zajrza
ła do spisu treści. Kurczak piknikowy, przeczytała. Ciekawe,
czy to bardzo pracochłonne, zastanawiała się.
Była bez reszty pochłonięta pracami kulinarnymi, gdy
SKAZANI NA SIEBIE 181
nagle zadzwonił telefon. Szybko wytarła ręce i podniosła
słuchawkę. Nogą wystukiwała rytm piosenki płynącej z ra
dia.
- Słucham - odezwała się.
- Czy to pani Pandora McVie? - usłyszała nieznany głos.
- Tak - odparła, przytrzymując brodą słuchawkę. Nie
przerwała swego zajęcia. Kroiła kurczaka na mniejsze porcje.
- Proszę uważnie słuchać - ciągnął rozmówca z drugiej
strony linii.
- Może pan mówić głośniej? - poprosiła. - Kiepsko pana
słyszę. - Wydawało jej się, że słyszy męski głos, choć nie
była tego na sto procent pewna.
- Muszę panią ostrzec, nie ma dużo czasu. Jest pani
w niebezpieczeństwie.
Pandora wypuściła z rąk nóż do drobiu.
- Co? Kto mówi? - dopytywała się.
- Proszę posłuchać. Jest pani sama, bo zostało to zaaran
żowane. Dziś w nocy ktoś ma się do pani włamać.
- Ktoś? - Wzięła słuchawkę do ręki. Wyczuwała, że oso
ba po drugiej stronie linii jest zdenerwowana. Co najmniej
tak samo jak ona. - Jeśli stara się pan mnie zastraszyć...
- zaczęła.
- Staram się panią ostrzec - zawahał się. - Nie powinna
pani posyłać tego szampana - dokończył. - Nie podoba mi
się to wszystko, ale nic już nie da się zrobić. Nikomu nie
miała stać się krzywda, rozumie pani? Ale boję się tego, co
teraz może nastąpić.
Pandora poczuła, jak żołądek kurczy się jej ze strachu. Na
dworze zrobiło się już całkiem ciemno. Była w domu sama
z dwójką starych służących.
182 SKAZANI NA SIEBIE
- Jeśli się pan boi, to niech mi pan powie, kim pan jest.
Niech mi pan pomoże.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]