[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dotąd. Każdego ranka budziła się obok Lewisa, który zgubił gdzieś
nachmurzoną minę i wreszcie zaczął się uśmiechać. Po powrocie do domu
całował Martę i bawił się z dziećmi. Wieczorem siadali na werandzie i
rozmawiali. Wystarczyło, żeby uśmiechnęła się do niego, a natychmiast brał
ją na kolana i mogli przytulać się do woli.
Nigdy nie rozmawiali o przyszłości. Starała się o tym nie myśleć. Lewis
wydawał się szczęśliwy, więc miała cichą nadzieję, że może podejmie się
roli ojca.
- Co sądzisz o tym, żeby urządzić kolację dla paru osób? - spytał
któregoś dnia.
- Kogo chciałbyś zaprosić?
- Naczelnego inżyniera z żoną, szefa biura i właścicieli kilku tutejszych
firm. Candace też mogłaby przyjść.
- Candace? Dlaczego właśnie ona?
- Zna sporo przydatnych osób. Kilka razy okazała się bardzo pomocna. -
Gdy Marta uwolniła się z jego objęć i zaczęła pilnie studiować przepisy
kulinarne, spytał z uśmiechem: - Chyba nie jesteś o nią zazdrosna?
- Nie... no, może trochę. Jest taka absolutnie doskonała. Lewis odwrócił
MartÄ™ do siebie.
- Dla mnie nie jest doskonała - zapewnił, patrząc jej głęboko w oczy.
Jednak te słowa nie sprawiły, że Marta zaczęła się cieszyć z wizyty
Candace.
Przygotowanie kolacji tym razem przebiegło bez żadnych problemów, a
gdy przybyli goście, Marta i Lewis starali się zachowywać jak dawniej,
unikając serdecznych gestów i starannie dobierając słowa.
Candace niewiele mówiła, ale przy pierwszej okazji spytała donośnie,
czy Marta znalazła już Rory'ego.
- To bardzo romantyczna historia - tłumaczyła sąsiadom. - Marta straciła
kontakt z ojcem swego dziecka i przyjechała tu specjalnie, żeby go
odnalezć.
RS
79
Jeśli natkniecie się na jakiegoś biologa morskiego, natychmiast ją
zawiadomcie.
W ten sposób dała do zrozumienia, że Marta sypia z przypadkowymi
facetami i równie przypadkowo zachodzi w ciążę, a potem ugania się za
pechowym ojcem po całym świecie. Candace była w tym naprawdę
doskonała.
Po chwili jak z rękawa wyciągnęła następny temat: dzieci. Najpierw
udała, że podziwia Martę za opiekuńczość i cierpliwość, potem
przypomniała, jak maluchy potrafią brudzić i być uciążliwe, a na koniec
spytała Lewisa, kiedy spodziewa się jakichś wiadomości od siostry.
- Savannah na pewno marzy, by znów mieć córkę przy sobie -
powiedziała. - Lewis, muszę przyznać, że cię podziwiam. Wziąłeś na siebie
dodatkowe obowiązki, mając na głowie tak poważną umowę.
- Marta zajmuje się Viola - przypomniał.
- Och, wiem, że jest wspaniałą nianią. - Tymi słowy po raz kolejny
wskazała Marcie jej miejsce w społeczności. - Jednak to duża niedogodność.
Pamiętam, jak mówiłeś, że chciałbyś mieć w domu porządek i spokój, a
przy dzieciach to niemożliwe, prawda?
Właściwie bez ogródek sugerowała Lewisowi, że powinien jak
najszybciej pozbyć się Violi, Noaha i jego matki. Marta zaczęła się obawiać,
że jeszcze chwila, a Candace osiągnie zamierzony efekt.
Gdy goście wyszli, zaczęła sprzątać ze stołu, czekając z niepokojem na
reakcjÄ™ Lewisa. Jednak on tylko westchnÄ…Å‚ z ulgÄ….
- Zostaw te naczynia - powiedział.- Chodzmy do łóżka. Pózniej, leżąc w
ciemnościach, zaczął zastanawiać się nad przyszłością. Nie kochał Marty -
uważał, że jest za stary na takie sprawy - jednak lubił ją, pożądał i było mu z
nią dobrze. To jeszcze nie znaczyło, że chciałby wziąć na siebie
odpowiedzialność za Noaha i spędzić z Martą resztę życia.
Nie było mowy o miłości, a jednak już nie wyobrażał sobie życia bez
nich i powrotów po pracy do pustego domu. Tak musiałoby się stać, gdyby
nagle Savannah zadzwoniła, że wybiera się po Viole. Wskoczyć do
samolotu i zjawić się po dziecko, to byłoby właśnie w jej stylu. Jeszcze
niedawno Lewis bardzo by się ucieszył z takiego obrotu sprawy. Teraz
rozwaliłoby się całe jego życie.
Nie zamierzał opiekować się Violą w nieskończoność, nie chciał też być
na zawsze z Martą. W końcu sam nie wiedział, czego tak naprawdę chce.
RS
80
Czuł się zagubiony i męczyło go to coraz bardziej. Candace przypomniała
mu, że Marta przyjechała tutaj, by znalezć ojca Noaha. Jeśli Rory nie
zdecyduje się pełnić tej roli, Marta po prostu wyjedzie za kilka miesięcy.
ObjÄ…Å‚ jÄ… mocno.
- Jesteś szczęśliwa? - spytał.
Odsunęła nieco głowę, żeby spojrzeć mu w oczy.
- Teraz? Tak. - Pocałowała go.
Naprawdę tak było. W miarę jak mijały kolejne dni, udawało im się nie
zastanawiać nad przyszłością.
Niespodziewanie któregoś popołudnia Candace zjawiła się na werandzie.
- Przejeżdżałam i pomyślałam, że wpadnę się przywitać.
- Lewis jeszcze jest w pracy - powiedziała Marta, nie kryjąc zaskoczenia.
Candace machnęła ręką.
- Chciałam zobaczyć się z tobą.
W tej sytuacji wypadało zaprosić ją na herbatę. Marta zabrała też dzieci
na werandę. Posadziła je na wysokich krzesłach i wręczyła po sucharku,
żeby nie przeszkadzały.
- Chciałam ci pogratulować. Na pewno jesteś bardzo przejęta - zaczęła
Candace.
Marta miała dziwne przeczucie, że dalszy ciąg na pewno jej się nie
spodoba.
- Pewnie bym była, gdybym wiedziała, o co chodzi.
- Jak to? Oczywiście mówię o odnalezieniu ojca Noaha. Co za zbieg
okoliczności, że akurat pracuje w zespole wynajętym przez Lewisa do
badań terenu portu.
Rzeczywiście, to zdumiewające, pomyślała Marta ponuro.
- Gdzie go poznałaś? - spytała
- Nie zetknęłam się z nim osobiście, ale w hotelu poznałam dwóch jego
kolegów z zespołu. - Spojrzała na Martę przebiegle.
Marta za wszelką cenę starała się zachować zimną krew. Najchętniej
zamordowałaby Lewisa. Właściwie najpierw Candace, a jego odrobinkę
pózniej. Zresztą kolejność była obojętna.
- Chciałam poprosić ich, żeby przekazali Rory'emu, by skontaktował się
z tobą, jednak skoro pracuje dla Lewisa, to musiał ci już o tym dawno
powiedzieć.
- Oczywiście - zapewniła Marta przez zaciśnięte zęby. Tyle tylko, że
RS
81
Lewis nawet słowem jej nie wspomniał o tak ważnej sprawie.
Gdy wrócił wieczorem, od razu zauważył, że coś się stało. Obrażona
Marta zapowiedziała, że odezwie się do niego, dopiero gdy dzieci pójdą
spać.
- Powiesz mi wreszcie, o co chodzi? - spytał, gdy drzwi do pokoju dzieci
były już zamknięte.
- Tak - powiedziała Marta, przechodząc do salonu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.xlx.pl