[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przestało mieć znaczenie.
Pokiwała ze zrozumieniem głową. W pokoju zapanowała cisza.
Wreszcie Elena ją przerwała.
- Nie podpisuj - powiedziała. Popatrzył na nią zaskoczony.
- Jak to?
- Zwyczajnie. Nie podpisuj. Nie zostawaj królem. Zabrał rękę.
- Nadal uważasz, że nie zasługuję na to, by zasiąść na tronie
Niroli, tak, Eleno?
- Nie, Adamie, wprost przeciwnie. Odwróciła się do niego
twarzą, żałując, że nie potrafi się wysłowić, wytłumaczyć, o co jej tak
naprawdÄ™ chodzi.
- Uważam, że zasługujesz na lepszy los. Boże, musi być jakiś
inny sposób zdobycia pieniędzy. Pomyśl. Może nie wykorzystałeś
wszystkich możliwości...
- Wykorzystałem absolutnie wszystkie. Inaczej do głowy by mi
nie przyszło, żeby zgodzić się na szalony plan zostania władcą Niroli.
To moja ostatnia deska ratunku.
Przygryzła wargę. Przez chwilę siedziała zamyślona.
178
RS
Może więc zrezygnuj z firmy? - powiedziała wreszcie. - Może
nie warto jej trzymać?
- Czego? Ryder Productions? Potwierdziła skinieniem głowy.
- Nie żartuj! Ta firma to moje życie. To tak jakbyś mi radziła,
abym popełnił samobójstwo.
- Jesteś w sile wieku. Możesz zacząć wszystko od nowa.
Stworzyć nową firmę.
Roześmiał się, ale w jego śmiechu brzmiała gorycz.
- Chyba nigdy ci nie mówiłem o tych piętnastu miesiącach,
kiedy żyłem o suchym chlebie i wodzie? To było wtedy, gdy
zaczynałem z Ryder Productions. Przez dwa miesiące spałem w
samochodzie, bo nie miałem gdzie mieszkać. Opróżniłem konto,
zadłużyłem się na karcie kredytowej, zaciągnąłem pożyczki u
wszystkich przyjaciół i znajomych, którzy we mnie uwierzyli. %7łyłem
z duszą na ramieniu. Bałem się, że będę musiał przyznać się do
porażki, powiedzieć tym wspaniałym ludziom, że roztrwoniłem ich
pieniądze, a z moich planów nic nie wyszło.
Pokręcił smętnie głową.
- Nie, Eleno, nie dałbym rady zaczynać od nowa. %7łeby zrobić to,
co ja wtedy zrobiłem, trzeba mieć dwadzieścia jeden lat, mnóstwo
wiary w siebie, kochać ryzyko i być bardzo odważnym. Albo głupim,
jak kto woli. Jestem już za stary, żeby zaczynać od zera.
Wyciągnąwszy rękę, odszukała jego dłoń. Zcisnęła ją z całej
siły.
179
RS
- A może... może korona nie jest ci pisana? Zastanów się,
Adamie. Może kierujesz się niewłaściwymi pobudkami?
Nie próbował oswobodzić ręki.
- Niewłaściwymi? Co przez to rozumiesz? Elena wzięła głęboki
oddech.
- Przyszło mi na myśl, że może zgodziłeś się przyjechać tu i
zasiąść na nirolijskim tronie, bo chcesz się zemścić na królewskiej
rodzinie za to, jak potraktowała ciebie i twoją matkę. Nie twierdzę,
broń Boże, że podjąłeś taką decyzję na chłodno i z wyrachowania. Ale
może chęć zemsty kierowała tobą podświadomie. Jak myślisz? Czy to
możliwe?
- E tam! - prychnął pogardliwie. - Chęć zemsty? Niby co bym z
tego miał?
- Właśnie o to chodzi, że nic. Na podstawie tego, co mówisz,
wnioskuję, że bycie królem nie dawałoby ci żadnej satysfakcji, a
wprost przeciwnie, stanowiłoby gehennę. Członkowie rady
królewskiej decydowaliby o każdym twoim kroku. Nie miałbyś żadnej
swobody, nie mógłbyś żyć tak, jak byś chciał, ani robić tego, co byś
pragnÄ…Å‚.
Ani pokochać kobiety, którą chciałbyś pokochać, chciała dodać,
ale się nie odważyła.
- Adam, wbrew temu, co ci siÄ™ wydaje, ty i twoja firma nie
jesteście jednym bytem nierozerwalnie ze sobą złączonym. Firma to
firma, a ty... Ty niÄ… zarzÄ…dzasz, ale jesteÅ› nie tylko szefem, nie tylko
biznesmenem; jesteś również ojcem, przyjacielem i wspaniałym
180
RS
mądrym człowiekiem. Ktoś ci powinien uświadomić twoją wartość,
bo wierz mi, jesteś wart znacznie więcej niż dziesięć takich firm jak
twoja.
Słuchał jej w milczeniu. Kiedy skończyła mówić, znów
potrząsnął głową.
- To szaleństwo, Eleno - sprzeciwił się, lecz z mniejszą siłą i
mniejszym przekonaniem w głosie niż przed paroma minutami.
Musiał przyznać, że poruszyła kilka spraw, nad którymi się
wcześniej nie zastanawiał - nie zastanawiał się, bo był skupiony na
jednym: na ratowaniu firmy. Może jednak powinien skupić się nieco
bardziej na ratowaniu siebie.
Przez dobre dwie godziny siedzieli bez słowa, rozmyślając o
tym, co Elena powiedziała. Czas płynął. Na zmianę zapadali w
kilkuminutowe drzemki. Nawet gdy zasypiali, trzymali się za ręce.
Trzymali się, kiedy Jeremy wreszcie się obudził.
- Zobacz! - zawołał Adam, zapominając, że Elena nie widzi. -
Poruszył się.
Elena poderwała się na nogi. W trójkę, razem z Fabiem, otoczyli
łóżko.
- TatuÅ›!
To były pierwsze słowa, jakie chłopiec wypowiedział. Serce
Adama wezbrało miłością.
Jeremy zamrugał sennie oczami. Ojciec pochylił się i potargał go
czule po włosach.
- Cześć, zajączku. Jak się czujesz?
181
RS
- W porzÄ…dku.
Chłopiec powiódł wokół wzrokiem. Na jego twarzy odmalowało
siÄ™ zdziwienie.
- Elena? Fabio?
- Cześć, kochanie. - Elena pogładziła go delikatnie po policzku. -
Jak to dobrze, że się obudziłeś.
Chłopiec chwycił ją za rękę.
- Bałem się, że już wyjechałaś...
- Nie wyjechałabym bez pożegnania z tobą. Lecę dopiero w
poniedziałek.
Przycisnął jej dłoń do swojej chudej klatki piersiowej.
- Nie chcę, żebyś wyjeżdżała - powiedział płaczliwym tonem.
- Ależ kochanie, muszę. To dla mnie bardzo ważne. - Elena
uśmiechnęła się do chłopca. - Ale wiesz co? Najchętniej zabrałabym
ciÄ™ ze sobÄ….
Powieki chłopca powoli opadały.
Adam z Eleną cofnęli się od łóżka, pozwalając mu zasnąć.
Zanim Elena zorientowała się, co się dzieje, Adam zgarnął ją w
ramiona i pocałował lekko w usta.
- Dziękuję, że tu jesteś - szepnął jej do ucha. -Nie wiem, jak
sobie bez ciebie poradzÄ™.
Azy napłynęły jej do oczu. Kiedy Adam ją puścił, odwróciła się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]