[ Pobierz całość w formacie PDF ]

najmniej o piętnaście lat starzej, niż w momencie zatrzymania. Mazurek przez dłuższą chwilę przyglądał mu
się uważnie, nim wskazał krzesło po drugiej stronic swego biurka.
 Namyśliłeś się?  zapytał krótko.
 O co chodzi?  aresztant nie zrozumiał albo udał, że nie rozumie.
 Chyba już najwyższy czas powiedzieć prawdę.
 Przecież ja nie skłamałem, nawet na tyle!  Papoń obrazowo pokazał czubek paznokcia.  Pan mi
nie wierzy?
 Co robiłeś po awanturze z Walenikicm?  spytał Mazurek.
 Przez dobrą godzinę włóczyłem się po %7łoliborzu.
 Nie lepiej było wrócić do domu?
 Wolałem nic ryzykować,
 Niby dlaczego?
 Miałem zdrowo w czubie i byłem poobijany przez Adama. Wyobraża pan sobie gadanie moich sta-
rych?
 Myślałby kto. że naprawdę boisz się rodziców  po twarzy oficera przemknął pełen niedowierza-
nia uśmieszek.  Gdzie nocowałeś?
 Na działce stryja. Tam jest altanka i latem bez problemu można się przekimać.
 Przypadkiem złożyłem wizytę w tej altance  Mazurek z udaną obojętnością otworzył szufladę i
rzucił na blat biurka znaleziony poprzedniego dnia nóż.  Korzystając z okazji oddaję zgubę.
Chłopak w pierwszym odruchu wyciągnął rękę. ale niemal natychmiast cofnął ją. Pobladł gwałtownie i
na czole pojawiły mu się kropelki potu.
 To nie moje  wykrztusił łamiącym się głosem.
 A niby czyje?
 Adama.
 Miał go przy sobie w poniedziałek? W odpowiedzi Papoń skinął tylko głową.
 Na ostrzu ujawniono ślady krwi tej samej grupy, co krew Walenika  twardo zaznaczył porucznik.
 Widziano was. jak się biliście tuż przed jego śmiercią, nóż został znaleziony tam. gdzie spędziłeś noc po
zabójstwie, a ty próbujesz wykpić się od odpowiedzialności opowiadając jakieś dyrdymałki?!
 To nie ja zabiłem Adama!!!
 Trzeba ci było majcher wyrzucić albo lepiej schować  nieubłaganie ciągnął dalej oficer.  Teraz
nie masz już żadnych szans.
 Kiedy ja naprawdÄ™...
 Czy ty. idioto, nie rozumiesz, że w ten sposób sam zakładasz sobie stryczek na szyję?!
Papoń skulił się i przez dłuższą chwilę nie był w stanie wydusić z siebie nawet słowa.
 No, dobrze  wyjąkał w końcu kapitulując przed Mazurkiem.  Powiem panu. jak to było.
 SÅ‚ucham.
 Walenik mi przylał, że całkiem mnie zamroczyło. Sam nie wiem, jakim cudem znalazłem się dwie
przecznice dalej, na Mieroshnyskiego. Nie mam pojęcia, ile trwało, zanim doszedłem do siebie, dość że w
końcu postanowiłem wrócić.
 Przed wejściem do chałupy Królewicza znalazłeś nóż Walenika  podpowiedział porucznik. 
Przyszło ci do głowy, że można z niego zrobić użytek...
 Adam już wtedy nie żył  cicho zaprzeczył przesłuchiwany.  Leżał w progu i się nie ruszał.
Wpadłem w; panikę. Wiedziałem, że wszystko pójdzie na moje konto. Wciągnąłem go do piwnicy, żeby
zyskać trochę na czasie i uciekłem.
 A co z nożem?
 Pomyślałem o nim dopiero na działce stryjka. Było już za pózno, żeby wracać.
 Nóg nie dostał i sam do altanki nie przyszedł.
 Ale mógł go podrzucić Krzywy Jasio!  aresztant nagle stuknął się w czoło.  Przecież był tam
ze mną, piliśmy wódkę...
 Kiedy?
 Zaraz następnego dnia.
 W jakich okolicznościach?
 Rano nie mogłem usiedzieć na działce. Cholernie się bałem, nie chciałem być sam. W końcu odwa-
żyłem się wyjść na miasto. Na placu Inwalidów całkiem przypadkiem spotkałem Jasia. Od słowa do słowa
okazało się, że ma przy sobie pół litra i szuka kompana do klina po libacji u Królewicza. Kupiliśmy jeszcze
trochę piwa i wróciliśmy na działkę.
 Rozmawialiście o Waleniku?
 Galicki nie wspominał o nim ani słowa, a i ja nie miałem na to najmniejszej ochoty.
 Kiedy się rozstaliście?
 Jasio biegał jeszcze po drugą połówkę, potem nocował w altance, a w środę odprowadził mnie na
dworzec PKS u.
 Do Dziekanowa już z tobą nie pojechał?
 Nawet mu tego nie proponowałem.
 Niby jedno z drugim trzyma się kupy  przyznał oficer  ale dlaczego o podrzucenie noża podej-
rzewasz właśnie Galickiego? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.xlx.pl