[ Pobierz całość w formacie PDF ]
arogancja, jakby uważała, że mam pięć lat i stanę na uszach, żeby dostać lizaka.
BadeMojej matki tu nie ma. Moja matka nie żyje. Właśnie widziałam, jak skopano dzieciaka.
Chłopaka, który znał Ostrzeżono go, żeby się ze mną nie zadawał.lta. Więc nie mów mi, co może, a
co nie może poczekać. Bo teraz inni ludzie obrywają. Ten chłopak? Jack pomasował sobie nos u
nasady.
- Jest w szpitalu?
- KtoÅ› go pilnuje. Nie zmieniaj tematu.
- Jak byśmy mogli? - zapytała z goryczą Sarai. Chętnie złapałabym ją za te warkocze i zakręciła
nią dokoła.Nachodzisz nas. Nie mamy dokąd uciec.
- Kim jesteście?
Jack posłał Sarai przeciągłe spojrzenie.
- Przyjaciółmi twojej rodziny, moja droga. Zaufanymi przyjaciółmi.
- Zaufanie - podchwyciłam. - Zabawne słowo, co?
- Taka prawda. Musisz nam uwierzyć. Chciałam. Pragnęłam uwierzyć w mnóstwo rzeczy.
- Powiedzieć wam w co wierzę? Wierzę, że wiedzieliście, gdzie jestem. Zanim ja was wczoraj
odnalazłam, mogliście do mnie przyjść w dowolnej chwili i się przywitać. Ale tego nie zrobiliście.
Ze strachu. Tak się czegoś baliście, że Sarai wynajęła Badelta. To od niej usłyszał, jak się nazywam.
Poprosiła, żeby mnie znalazł. I dlatego zginął. Został zastrzelony. I po co to wszystko? - W gardle
rósł mi gniew, kumulowała się fala koszmarnej, dławiącej wściekłości. - Tamtej nocy zjawił się w
alejce. Rozmawiał z bezdomnymi. Prawdopodobnie liczył na to, że znajdzie kogoś, kto spędził
trochę czasu w schronisku. Kogoś, kto mnie zna. - Pokazałam palcem na Sarai. - A przecież ty
dobrze wiedziałaś, kim jestem i gdzie jestem. Po co więc nasłałaś Badelta?
Zapadła martwa cisza. Przeszywająca, niezdrowa cisza. Przerwał ją Jack.
- A nie mówiłem? Zupełnie jak Jeannie - stwierdził refleksyjnie.
- To sobie wytatuuj jej imię na klacie - warknęła Sarai. - A co do ciebie, Maxine... - Zacisnęła
dłonie w pięści, jakby chciała w coś uderzyć, może we mnie. Kostki drobnych dłoni zrobiły się
takie białe, że bałam się, że zaraz pękną. - Owszem, znaliśmy twój adres. Ale nie wiedzieliśmy, na
kogo wyrosłaś. Musieliśmy się tego dowiedzieć. To wniknąć w twoje kręgi i poznać prawdę o
tobie.istotne. Poleciłam Brianowi, żeby się rozpytał, zebrał plotki, na tyle dyskretnie, by nikt się
niczego nie domyślił. Miał
56
Patrzyłam na nią z niedowierzaniem.
- Mogliście po prostu sami do mnie przyjść i się przedstawić. Nie jestem znowu taka delikatna.
Jack napił się herbaty. Ręka mu się trzęsła i w efekcie rozlał ciemny płyn.
- Obiecaliśmy twojej matce, że nie będziemy się kontaktować. Chyba żliśmy zorganizować. A
śmierć Briana tylko... to przyśpieszyła. e sama nas znajdziesz. Co... zamierza-Sarai odwróciła
wzrok.
- Zmierć Briana to wiadomość dla mnie. %7łebym trzymała się od ciebie z daleka. Albo może, jak w
przypadku chłopaka, kara dla nas wszystkich.
Można by pomyśleć, że mówi o śmierci nieznajomego, a nie byłego męża.Wpatrywałam się w jej
twarz. Zniknęła z niej nawet ta odrobina emocji, jaką dostrzegłam wczoraj wieczorem.
- Zabił go demon - wyjaśniłam. - Demoniczny pasożyt w ludzkiej skórze. Na pewno. Co... wcale
was nie dziwi. Nic was nie dziwi.
- Znam metody Krwawej Mamuśki - mruknęła Sarai, totalnie mnie zaskakując. - Troszczy się
tylko o siebie. głowy.Jest gotowa poświęcić nawet własne dzieci. Zabicie jednego człowieka to dla
niej drobiazg. Nie zaprząta sobie tym zwieMusiałam usiąść. Mało brakowało, a strąciłabym stertę
książek. Niepewnie przysiadłam na krawędzi stołu i siłam głowę. Kamienny dysk w moich dłoniach
zrobił się ciepły. Spojrzałam na koncentryczne linie: jedna jedyna właściwa ścieżka. Wytrzymać do
końca. Krok po kroku. Zakręciło mi się w głowie. A może to przygotowywana na chwilę, gdy
rozpęta się prawdziwe piekło, a terprzeszywający na wylot, lodowaty, narastający, przerazliwy,
ogłuszający strach. Całe życie byłam teoretycznie jak mantrę: nie wiem, co zrobić". Nie miałam
zielonego pojęcia. az potrafiłam tylko załamać ręce i powtarzać
Skup siÄ™. Powoli. Krok po kroku. Dasz radÄ™. Skoncentruj siÄ™ na ostatecznym celu. Cokolwiek to
jest. Masz ogromny wybór.
Wszystko po kolei. Najpierw Krwawa Mamuśka. Stara królowa demonów nie robi nic bez
powodu. Skrajnie
wyrachowana istota. Uwielbia swoje machinacje. Znudzona, mała królowa. Chciała mi
przeszkodzić w spotkaniu z Jackiem i Sarai. Przyjaciółmi rodziny.
- Wiecie coś, czego ja nie powinnam się dowiedzieć? -zapytałam wolno.
Jack przesunął się odrobinę i kolanami prawie zrzucił książki.
się musiała dowiedzieć.Wiemy rzeczy, których twoja matka nie mogła ci powiedzieć. I o których,
miała nadzieję, nigdy nie będziesz Kostki dłoni Sarai nadal połyskiwały bielą.
Pomyślałam o brakujących stronach z jej dziennika.Bała się o ciebie. O to, co się może stać, jeśli
zasłona się rozsunie.
- Rozsunęła się wczoraj w nocy. Spotkałam to, co stamtąd wyszło. Demona. Mówiłam o nim. On
was zna.
Starszy pan zachwiał się do przodu na taborecie. Książki spadły mu z kolan.
- Opowiedz więcej.
Nie mogłam spojrzeć mu w twarz. To za bardzo bolało. Chciałam, by ten człowiek okazał się moim
dziadkiem. Wiedział, gdzie mieszkam. A jednak mnie nie odszukał. Miał przede mną tajemnice.
Moja matka miała tajemnice.
- Ona... to... wyglądało jak młodsza wersja mnie. Nawet było tak samo ubrane. Gdy próbowałam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]