[ Pobierz całość w formacie PDF ]

smakować w hałaśliwych przyjemnościach stolicy świata, kiedy
się poznało przyjemności Zaufania i Przyjazni? Czyż na zimno
290
wykonywane naśladownictwa teatralne mogą się porównać do
rzeczywistych Cnót, które się podziwiało codziennie? A te świet-
ne kostiumy, dzieci mody i luksusu, czyż mogą zastąpić Piękno,
którego szczegółów nie potrafiłoby odmalować natchnienie
Poetów, a język mistyczny nie ma wcale wyrażeń dość czys-
tych, dość niebiańskich, by mówić mogły o niewinności
i czarze, który króluje wokoło Niej: Jej miłość do matki, do
dzieci jest tak prawdziwa, jej oczy są tak czułe i słodkie, że ich
spojrzenie przynosi pokój duszy, pozostawiając tam ślady, które
już się nie zatrą... Wybacz, tysiąckrotnie wybacz, że moje listy
tak mało przypominają listy podróżnego. Powierzam się ślepo
transportowi, który mnie unosi, myślą jestem zawsze tak bliski
Warn, że zapominam zdać Warn sprawę z tego wszystkiego, co
widzę w mojej podróży, by zajmować Was tematem, który Was
mało interesuje, a wymaga całej waszej cierpliwości.
Dziś opuszczamy Frankfurt i jego włoską operę, jego panią
Strinavagui, jego piękne promenady, powstałe na miejscu for-
tyfikacji, które niedawno zburzono, jego bankierów, którzy wy-
płacili wszystkie kontrybucje, a pozostali jeszcze tak bogaci
i jego oberże Cesarza Rzymskiego, gdzie Król Saski zapłacił
2000 dukatów za mieszkanie i 12.000 za inne koszty pobytu;
opuszczamy to wszystko, żeby się udać w ciągu trzech dni do
Strassburga, gdzie będę miał szczęście znalezć wiadomości od
Was.
Spotkałem tu panią Bourgoing (żona posła francuskiego przy
dworze saskim  M. B.), która mnie przyjęła z największą
poczciwością. Mówiła mi o pobycie w Warszawie prawie z takim
samym entuzjazmem, z jakim ja mówię o moich wieczorach na
Tłomackiem, byłem oczarowany, kiedy usłyszałem jej słowa, że
w Paryżu znajdę więcej przyjemności, ale mniej towarzystwa niż
w Warszawie. A propos przejazdu Króla (Fryderyk August,
król saski i książę warszawski, wracał wtedy z Paryża do Drezna
M. B.) zapomniałem ci powiedzieć, że podróżuje on z całą
rodziną i że ma w swym orszaku około 100 ekwipaży i 400 kord.
Spotkałem ich o milę za Fuldą. Zbliżyłem się do powozu księcia
291
Maksymiliana (brat Fryderyka Augusta  M. B.) w chwili,
kiedy wymieniał konie, i spotkałem go z prawdziwą przyjemno-
ścią. Ma on czarujące córki i jego powóz napełniony dziećmi,
które uwielbia, to prawdziwe gniazdko. Spędziliśmy wieczór
z pułkownikiem Pakoszem (dawny adiutant gen.Dąbrowskiego
M. B.), który otrzymał pozwolenie króla na to, by zawrócić
z drogi i rozmawiać ze mną całą noc... %7łegnaj, hrabino, żegnaj,
Mamo, żegnajcie, Mario, Aleksandrze, Antoni, Józefino.
%7łegnajcie wszyscy, których już może nie zobaczę".
Złe przeczucie, wyrażone w ostatnich słowach tego listu, miało
się częściowo sprawdzić. Swojej ulubienicy Maryni i Antosia
nie zobaczył już Kozietulski nigdy.
SPIS RZECZY
Zielone teczki
PROLOG
Zabawy paniczów . .
Pierwsi napoleończycy .
Napoleon w Warszawie
Narodziny szwoleżerów .
13
34
63
93
SZWOLE%7Å‚ERSKIE LATA
W Hiszpanii .
Kampania austriacka
Warszawski urlop .
135
221
260 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.xlx.pl