[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Louisem do kina - poinformował Joel.
- O Boże! Em! - zawołał Cory z taką dezaprobatą, na jaką
stać było tylko dziesięcioletniego chłopca.
Mike patrzył na nią rozczarowany. Poczuła, że wzbiera w
niej złość na Joela. Przecież nie poszłaby, gdyby w tak
 taktowny" sposób nie wplątał jej w tę sprawę.
- Wolałabym pójść z wami na lody, ale ojciec Mike'a
uważa, że powinnam się udzielać towarzysko.
Mike rzucił swemu ojcu pełne wyrzutu spojrzenie.
- O rany! Tato! Louis?
- Lepiej siadajcie już do stołu. - Joel zlekceważył uwagę
syna. - Ja tymczasem muszę zadzwonić do serwisu i
dowiedzieć się, czy naprawili silnik.
Wyszedł z kuchni. Emma popatrzyła za nim i oparła ręką
czoło. Chłopcy usiedli za stołem i zaczęli szeptać między
sobÄ….
Wszystko układało się świetnie aż do tego pocałunku.
Właśnie od tego momentu Joel zaczął jej unikać. Nie była
zachwycona tÄ… wymuszonÄ… randkÄ… z Louisem Richterem,
który, jeśli wierzyć Cory'emu i Mike'owi, był strasznym
narwańcem.
Gdy dwadzieścia minut pózniej Emma nakrywała do stołu,
Joela nadal nie było. Chłopcy zachwalali każde danie, które
im serwowała, jednak nie mogli się doczekać opiekanych w
cieście jabłek, których zapach wypełniał kuchnię. Emma
spojrzała na kotlety wieprzowe, na frytki, zielony groszek,
sałatę, suchary, i doszła do wniosku, że pod względem
kulinarnym spisała się na medal.
- Obiad gotowy! - zawołała i zasiadła do stołu. Powłócząc
nogą, Joel wszedł do kuchni.
- Niezle.
- Przepraszam cię najmocniej, ale nie dosłyszałam -
odezwała się sarkastycznie.
- Powiedziałem, że niezle. - Wpatrywał się w swój talerz.
- Cieszę się niezmiernie, że ci się podoba - odparła z
fałszywą słodyczą.
Chłopcy spojrzeli po sobie zdziwieni.
- Hej! Tato! Czy nie smakują ci jabłka w cieście?
- Owszem - odrzekł bez entuzjazmu i zaczął smarować
suchara masłem orzechowym.
- Może po powrocie pani Kendrick poszlibyśmy na lody?
- zaproponował Mike.
- Mów mi Emma - wtrąciła się. - Niestety, wrócę dość
pózno. Przepraszam, Mike. Może jutro?
- Super! - ucieszyli się chłopcy.
- Tata jeszcze nigdy nie miał takiej znajomej - stwierdził
Mike. - To znaczy, nie miał kobiety, która potrafiłaby tak
świetnie gotować. Czasami wychodził na randki, ale to było
dawno.
- Mike! Nie sądzę, żeby Emmę to interesowało - burknął
Joel.
Zauważyła, że Rivers zarumienił się.
- Daj spokój, tato - zaprotestował Mike. - Przecież to
prawda. Jeżeli Emma nas opuści, to zostaniemy sami jak
palec. Tylko z paniÄ… Gamble.
- Pani Gamble jest miłą i zaradną kobietą - oświadczył
Joel.
Cory przywrócił oczami.
- Zgadza się, ale ona nas zupełnie nie rozumie! Każdego
ranka zmusza nas do jedzenia tych obrzydliwych bułek z
otrębami i każe co wieczór myć włosy. A przede wszystkim
nie chce z nami chodzić na lody.
Emma nie mogła powstrzymać śmiechu.
- Chłopcy czasami gorzej plotkują od dziewczyn -
mruknął Rivers. - A teraz jeszcze próbują zabawić się w  The
Phil Donahue Show".
Spojrzała na zegarek i wstała. Joel wstał także.
- Siadaj. To ja muszę wyjść. - Ruszyła w stronę drzwi.
Joel podążył za nią aż na werandę. Przy wyjściu siedział
kot. Czyścił sobie futerko.
- Cześć, Charles! - Pochyliła się, żeby go pogłaskać.
Pod dotykiem jej dłoni kot naprężył się, wygiął w łuk
grzbiet i zamruczał przeciągle.
- Wciąż się dziwię, co ty z nim zrobiłaś - powiedział Joel.
- Przy tobie zachowuje siÄ™ jak potulny baranek. Do mnie
nigdy tak się nie łasił.
- Najprawdopodobniej czuje do ciebie to samo, co ja w tej
chwili - skomentowała złośliwie.
- Ależ, Emmo...
Zeszła po schodach do swego samochodu. Odwróciła się
na moment, by zobaczyć, jak znudzony Charles
przemaszerował przed nogami Joela i nie zwrócił na niego
najmniejszej uwagi. Z niechęcią pomyślała o czekającej ją
randce. Była pewna, że to spotkanie nie sprawi jej żadnej
przyjemności.
Nie myliła się. Louis było rzeczywiście nieprzyjemnym
facetem, w dodatku nie umiał się zachować. W kinie gadał
przez cały czas. Sam film nie byłby wcale zły, gdyby nie
gwałtowne sceny, które Louis naturalnie głośno komentował.
Wkrótce miała dosyć jego towarzystwa, toteż gdy
zaproponował coś do picia z kinowego baru; zgodziła się bez
wahania.
Po wyjściu z kina Louis zabrał ją do małej restauracji,
która bardzo przypominała bar mleczny. Kiedy wchodzili do
środka, objął ją ramieniem. Czuła się wyjątkowo niezręcznie.
- Hej! Arnie! - zawołał nagle do mężczyzny siedzącego
przy stoliku po przeciwnej stronie lokalu i pchnÄ…Å‚ EmmÄ™ w
jego kierunku. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.xlx.pl