[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Umie sobie radzić ten pan Iwaszkiewicz ciągnął dalej Złotopolski, ale dziś takie cza-
sy, że wszyscy muszą sobie sami radzić. Ja na przykład, nie tylko że zostałem przy tym, co
stanowi istotnie Złotopole, ale i mimo woli wyszedłem na kapitalistę.
A to jakim sposobem? spytała z żywym interesem pani Bujnicka.
W ten prosty sposób... A! otóż i pan Iwaszkiewicz. Bonjour monsieur Iwaszkiewicz!105
Rzeczywiście Iwaszkiewicz zbliżył się do pani Bujnickiej i powitawszy ją siadł przy Fani.
Na widok Złotopolskiego brwi jego zsunęły się na chwilę, ale wkrótce twarz wypogodziła
się na nowo. Owszem, tyle w niej było niezwykłego ożywienia i szczęścia, że to zwróciło
uwagę Fani.
Musiało pana coś pomyślnego spotkać spytała, patrząc mu w oczy.
Tak pani. Zdołałem urzeczywistnić dziś jeden z dawno upragnionych celów i przycho-
dzę właśnie podzielić się z panią radością.
Słucham! słucham!
Dziś oddaliłem ostatniego robotnika zagranicznego z mojej fabryki. Nie mamy już ani
jednego cudzoziemca wszyscy krajowcy.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Więc jakim sposobem pan zostałeś kapitalistą? pytała równocześnie pani Bujnicka
Złotopolskiego.
Sprzedałem część ziemi własnej zagranicznym kolonistom i spłaciwszy wszystkie długi
zostałem przy wcale sporej gotówce.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Czy pan zyskuje na oddaleniu obcych? spytała Fania Iwaszkiewicza.
Ja? nie! z początku tracę. Więc któż na tym zyskuje?
Ogół.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Więc pan istotnie zyskał na kolonizacji? pytała pani Bujnicka.
Ja zyskałem bardzo wiele.
Czyżby kto stracił?
Ogół powtórzył przechylając się ku Fani Iwaszkiewicz, zanim Złotopolski zdołał po-
wtórzyć, że jego zdaniem stracili koloniści.
Nastąpiła chwila milczenia. Po białym spokojnym czole Fani przelatywały różne myśli ni-
by chmurki, mieszające jego spokój. Oto rozbierała pobudki postępków dwóch młodzieńców i
usiłowała je ocenić. Istotnie, jeżeli ogół zyskiwał przez to, co uczynił Iwaszkiewicz, to tracił
przez postępek Złotopolskiego. Współzawodnicy stawali przed nią w dwóch odmiennych ro-
lach. Ale nie od razu zrozumiała, dlaczego jedna z tych ról jest dodatnią, druga ujemną. Dobro
ogólne. Pojęcie to legło przed jej myślą, jakby jakaś nieokreślona otchłań. Czuła jednak, że
potrzeba ją sercem i rozumem napełnić od wierzchu do dna. A zadanie takie nie było łatwe do
spełnienia, bo edukacja, jaką odebrała w latach dziecinnych, nie mogła tu być pomocą. Kto by
104
dewiza (z franc.) hasło, godło, prawidło, zasada.
105
(franc.) Dzień dobry panie Iwaszkiewicz.
64
tam w wychowaniu panien zwracał na takie rzeczy uwagę? Przecież można być panną i do-
brze wychowaną, i dobrze ułożoną nie wiedząc, co jest dobro ogółu. Ale Fania chciała teraz
wiedzieć i kwoli tej chęci udała się do Iwaszkiewicza. I dobrze się udała. Iwaszkiewicz był to
człowiek z sercem. Wicher postępu rzucał na ono serce niby na rolę różne ziarna, ale przyj-
mowały się tylko zdrowe. Gdy wicher wionął kosmopolityzmem, serce stawało wówczas na
kotwicy przeszłości, która to kotwica symbol nadziei była zarazem i wiarą w przyszłość.
Fania dobrze wybrała. Była teraz podwójnie wdzięczna Iwaszkiewiczowi, bo tłumacząc jej, co
jest dobro ogółu, tłumaczył zarazem, w czym jest jego własna wyższość nad współzawodni-
kiem. Tak jest! Czymże był przy nim ów piękny i modny panicz? Czyny ich były wprost od-
wrotne. Fania spojrzała na Złotopolskiego i uśmiech nieledwie pogardy okolił jej usteczka.
Czy pan słyszał naszą rozmowę? spytała go.
Jaką rozmowę?
Podczas gdy pan rozmawiał z mamą o Złotopolu, ja mówiłam z panem Iwaszkiewiczem.
Nie słyszałem nic.
A to szkoda! Odmiennymi szliście panowie drogami.
Tym lepiej dla nas, bo gdyby drogi nasze zeszły się...
Wówczas?
Wówczas musiałby jeden drugiemu ustąpić zabrzmiał poważny głos inżyniera.
Na honor! tak by musiało być odparł z dumą Złotopolski.
Dwaj młodzi ludzie spojrzeli sobie w oczy. We wzroku Iwaszkiewicza błysnął posępny
płomień nieugiętej woli, ale i oczy Złotopolskiego błyszczały jak stal polerowana, z prawdzi-
wie stalowym chłodem i uporem.
VIII
[ Pobierz całość w formacie PDF ]