[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wypadek pożarów przebito wprawdzie otwory w piwnicach, którymi można było
ujść z palących się domów, ale cóż to pomagało, skoro po sforsowaniu kilku takich
podziemnych przejść uciekinierzy osiągali ostatni dom, a przed ich oczyma
wyrastały palące się frontony sąsiednich domów. Sytuację pogarszały jeszcze
grupy ogarniętych paniką uchodzców, którzy w życiu nie słyszeli syreny
alarmowej ani wybuchu bomby, a teraz znalezli się w środku największego pożaru
XX wieku.
72
 %7Å‚ÓATY TYGRYS 1967/23 R. SZUBACSKI
Tragiczny w skutkach błąd popełnił zawiadowca dworca głównego. Sądząc, że
pierwszy nalot jest zarazem i ostatnim, nakazał pociągom ewakuacyjnym powrót w
celu ich rozładowania. Drugi nalot zastał na dworcu tysiące ludzi, dla których
jedynym schronem były ciasne przejścia pod peronami Tylko w tym miejscu
odnaleziono pózniej zwłoki prawie tysiąca ludzi, w tym bardzo wielu dzieci.
Zgodnie z przewidywaniami Harrisa w drugim nalocie wyginęły niemal
doszczętnie wszystkie drużyny, próbujące walczyć z kataklizmem i nieść pomoc
ludności. Tak na przykład z ekipy wysianej z Bad Schandau nie ocalał dosłownie
nikt. Nie gaszone przez nikogo pożary miały szaleć nad miastem jeszcze przez
czternaście pełnych godzin.
Tej nocy spadło na Drezno prawie 650 000 bomb zapalających i około 3000
burzących, wśród których było wiele  blockbusters  dwu- i czterotonowych.
Wszystkie alianckie załogi zaskoczone były brakiem obrony przeciwlotniczej; atak
prowadzono przeciwko prawie całkowicie bezbronnemu obiektowi. W raportach
powtarzały się słowa: Nil defences, no Flak18. Potwierdził to nakręcony podczas
nalotu film: nie widać na nim ani śladu reflektorów, ani też ognia artylerii. Podczas
całej akcji straty wyniosły zaledwie sześć samolotów: trzy zestrzelone przez
obronę przeciwlotniczą miast, nad którymi przelatywały, i trzy zmuszone do
lądowań wskutek defektów i uszkodzeń.
Auna płonącego miasta widoczna była na odległość przeszło 200 kilometrów.
Nawigator bombowca, który jako ostatni pojawił się nad celem, opowiadał: To
było po prostu morze płomieni, pokrywające chyba ze sto kilometrów
kwadratowych. Gorąco, buchające z tego gigantycznego pieca, wyczuwało się
wyraznie w kabinie na wysokości czterech tysięcy metrów. Niebo pełne było
migających iskier, a w samolocie było całkowicie widno. Aunę widzieliśmy
jeszcze w trzydzieści minut po odlocie.
Zwitu środy popielcowej 14 lutego nie można było w Dreznie dostrzec; niebo
przesłaniała wznosząca się na pięć kilometrów chmura żółtobrunatnego dymu.
Gnana zachodnim wiatrem, kładła się ona na polach, lasach i miastach, zostawiając
na nich grubą warstwę popiołu. W odległości kilkudziesięciu jeszcze kilometrów
opadały. papiery, porwane w górę przez wzniecony pożarem wir powietrzny.
Rankiem 14 lutego zaczęły się z płonącego wciąż miasta wysypywać dziesiątki
tysięcy ludzi, pchanych obawą przed jeszcze jednym nalotem. Nastąpił on istotnie
w samo południe. Bez żadnego ostrzeżenia pojawiło się nad Dreznem, słabo
widocznym pod zasłoną dymów, 311 amerykańskich bombowców i zrzuciło na
Nowe Miasto 740 ton bomb. Inne bombardowały w tym samym czasie Kamienicę
oraz  omyłkowo  wiele innych miast w Saksonii, niektóre zapędziły się nawet
aż nad Pragę.
18
Nie ma obrony, nie ma artylerii przeciwlotniczej.
73
 %7Å‚ÓATY TYGRYS 1967/23  FIASKO PLANU ZAGAADY
Ale tym razem nie bomby były najstraszniejszą bronią. W pamięci tych, co
przeżyli, pozostały przede wszystkim myśliwce, skrupulatnie wykonujące
postawione im zadanie przekształcenia panującego na drogach wylotowych z
miasta zamieszania w panikę. Przeszło 100 spośród eskortujących  fortece
dalekodystansowych myśliwców Mustang zaatakowało z broni pokładowej
prowadzące z miasta ulice i szosy, przepełnione teraz uciekinierami. Inne
myśliwce ostrzelały również rojące się od pogorzelców łąki i bulwary nad rzeką.
Pospiesznie zmontowane ekipy ratownicze  złożone w dużej mierze ze
ściągniętych pod przymusem jeńców i zagranicznych robotników  zaczęły pracę
jeszcze przed amerykańskim nalotem. Wysiłek ich skoncentrowano najpierw na
naprawie ważnej strategicznej linii kolejowej. Już następnego dnia przejechał przez
nią pierwszy pociąg, a po trzech dniach ruch odbywał się normalnie.
Miasto przedstawiało przerażający widok. W wielu miejscach ulice były
dosłownie zasłane tysiącami trupów. Wiele ofiar uwięzionych zostało przez
topniejący asfalt. Setki ludzi znajdowano w zbiornikach przeciwpożarowych, gdzie
próbowali ugasić swą płonącą odzież. Prawie każda piwnica czy schron na Starym
Mieście były masowym grobem. Po kilku dniach akcji porządkowej można było
ulicami przechodzić tylko w maskach, tak silny był odór rozkładających się ciał.
Początkowo próbowano identyfikować zwłoki i do 6 maja naliczono ich 39
773. Wkrótce jednak nie można było nadążyć z ich grzebaniem. Wiosenne
ocieplenie niosło ze sobą realne niebezpieczeństwo wybuchu epidemii. Hitlerowcy
uciekali się więc do metody wypróbowanej przez nich już gdzie indziej i w innych
okolicznościach: cały rejon wokół Starego Rynku otoczono barykadami i
kordonem wojska. Do tego rejonu kierowano wozy i samochody z ciałami i
wyładowywano je na bruku. %7łołnierze układali trupy na podkładach z drzewa i
następnie podpalali te stosy. Po kilkunastu godzinach usuwano popiół, który
wywożono do wielkiego dołu, wykopanego na cmentarzu Heide-Friedhof.
Oczyszczanie miasta z trupów przeciągnęło się na długo po zakończeniu działań
wojennych.
74
 %7Å‚ÓATY TYGRYS 1967/23 R. SZUBACSKI
FIASKO POWIETRZNEJ OFENSYWY
Nad rzeką Themse  nie wielką Tamizą, ale maleńką Themse w hrabstwie
Oxfordshire  w zacisznym domku, który kiedyś należał do Oskara Wilde'a, żyje
dziś samotnie Arthur Harris. Nie może się już poruszać tak energicznie, jak kiedyś,
gdy nosił szarobłękitny elegancki mundur. Cierpi na reumatyzm i ręka jego często
bezwiednie kieruje się ku plecom  siedlisku bólu.
Wchodząc do jego biblioteki trzeba się schylić  domek jest nieco [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.xlx.pl