[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie ma sprawy, co się ma nie udać?
Chłostani lodowatym deszczem zanurkowali w bagażniku i jak najszybciej
wygrzebali wszystkie potrzebne rzeczy. Po jakimś czasie, używając dwóch widelców
i łyżeczki od herbaty, skonsumowali makaron i pulpety z fasolą. Najedzeni,
rozgrzani i zadowoleni - czym prędzej wyparzyli się pod prysznicem i poszli spać.
Magda padła ze zmęczenia. Nawet nie uporządkowała rzeczy, zostawiając wszystkie
obowiązki na jutro. Już prawie na granicy snu zapytała:
- A śniadanie mamy?
- Mamy. Wzięłam cztery.
- O której? -Do jedenastej.
- A, to dobrze. WstanÄ™ za trzy jedenasta.
Magda zasnęła szybko, a Damroka wciąż myślała o czymś słodkim, co przełamałoby
smak pulpetów. Czegoś bardzo słodkiego.  Zaraz, chyba w skrzynce...".
Damroka po cichu, nie zapalając światła, wzięła pełną zużytych opakowań i
torebek foliowych skrzynkę i czym prędzej wyszła na korytarz. Wyrzuciła
wszystkie śmieci, odnalazła mocno
128
spleśniały z jednej strony ser. Powąchała go. Pachniał mało przyjemnie, w
związku z czym odgryzła ostrożnie podejrzany kawałek i wypluła do kosza. Resztę
podstawiła pod strumień zimnej wody w łazience, wyszorowała i jeszcze mokry
wsadziła do ust. Potem dojadła jakieś trzy rozkruszone kawałki gorzkiej
czekolady. Wypłukała zęby, umyła ręce i weszła z powrotem do pokoju.
Było całkiem ciemno. Postawiła skrzynkę na podłodze. Nagle pokój rozświetlił się
zimnym, jarzeniowym światłem. Magda siedziała na swoim łóżku, trzymając rękę na
przycisku do światła. Popatrzyła na Damrokę i powiedziała:
- Nic nie mów. Wszystko wiem. Byłaś w toalecie - i wymownie spojrzała na żółtą
skrzynkÄ™.
Rano w hotelu dobrze się najedli. Z powodu turystów z najróżniejszych stron
świata na śniadanie było wszystko, czego dusza zapragnie. Wielkie tace z owocami,
chleb w kilkunastu rodzajach. Samego białego twarożku były trzy miski, z czego
każda przybrana inaczej. Potem wędliny - od salami do surowej wołowiny. Nie
oglądając się na innych, szczególnie na Francuzów, którzy rano jedzą wyłącznie
małą bułeczkę i piją kawę, nie żałowali sobie.
- Tylko nie mówić po polsku, bo pomyślą, że z nas jakiś strasznie żarty naród -
powiedziała Magda do Kuby.
Ale Damroka poczuła się urażona.
- Pijesz do mnie?
- Nie, pijÄ™ kakao. A co? -Nic.
Damroka wzięła talerz i przesiadła się do stolika obok.
- Co się dzieje? - szeptem zapytał Kuba. - Pokłóciłyście się?
129
- Pokłóciłyśmy, pogodziłyśmy, pokłóciłyśmy. Sytuacja zmienia się jak w
kalejdoskopie, ale nie martw siÄ™, proszÄ™. Nic siÄ™ nie dzieje. Absolutnie nic.
Może chce po prostu mieć widok na ogród.
Istotnie, Damroka usiadła twarzą do przepięknego ogrodu i ruszając szczękami,
patrzyła na najdziwniejsze rośliny. Po chwili dosiadł się do niej Wiktor.
61
Wrzucili bagaże byle jak. Damroka oznajmiła, że zapłaci.
- W jakim języku załatwiasz sprawy?
- W międzynarodowym. Pokazuję kartę kredytową i koniec.
I rzeczywiście, Damroka z przyklejonym uśmiechem podeszła do recepcji. Oddała
klucze i położyła kartę kredytową. To załatwiło wszystko. Czym prędzej zgarnęła
kwitki i wróciła do samochodu.
-Jak śniadanko? - niewinnie zagadnęła Magda.
- Bardzo dobrze, dziękuję - równie niewinnie odparła Damroka i ruszyli do
Hiszpanii. Mieli przed sobą ponad pięćset kilometrów.
la
Obie dziewczyny od rana udawały, że nic nie zaszło. Podśpiewywały nawet pod
nosem i cały czas były bardzo miłe dla chłopców. Tak miłe, że w końcu Kuba
zaczął się zastanawiać, co się dzieje. To, że między dziewczynami jest zle,
okazało się zaraz po tym, jak ruszyli z hotelu. Konflikt zaczął zataczać
niebezpieczne kręgi.
- Czy możesz jechać trochę ostrożniej? - poprosiła Magda, bo akurat za
kierownicą siedziała Damroka.
- Ja prowadzÄ™ czy ty?
130
- ?? ale ja siÄ™ bojÄ™. Jest mokro. Za ostro jedziesz. -Ja o tym decydujÄ™. ZresztÄ…
miałam pierwszeństwo.
- Mała z tego będzie satysfakcja, kiedy nasz pozabijasz. Znasz taki dowcip
rysunkowy? Jednemu facetowi na nagrobku wyryli napis:  Tu leży ten, który miał
pierwszeństwo".
- Madziuchno kochana! JesteÅ› bardzo mÄ…drÄ… dziewczynkÄ…, ale o prowadzeniu pojazdu
nie masz pojęcia. Czy może coś przeoczyłam i masz prawo jazdy?
- Nie mam. Ale mam za to zdrowy rozsądek. Aha, i mam prawo być wożona
bezpiecznie i zgodnie z przepisami.
Na to Damroka gwałtownie szarpnęła przy zmianie biegów, potem dodała gazu,
jednocześnie trąbiąc na jakichś  powolnych" Francuzów.
- Barany - dodała jako komentarz. -Ja wysiadam - jęknęła Magda.
- Może tutaj sobie życzysz?
- Gdziekolwiek... - Magda nie zdążyła skończyć, bo Damroka spokojnie
przyhamowała i zjechała do najbliższej zatoczki. Magda zimno na nią spojrzała. -
Co chcesz osiągnąć?
- Chcę spełnić każde twoje życzenie. Wysiadaj albo przestań mnie pouczać.
Pouczaj KubÄ™, ale nie mnie!
Kuba lekko mrugnął do Wiktora, przypominając o zakładzie.
- Zaraz, przecież... -Jacek przemawiał tonem, jakim przemawia się do wariata w
stanie wzburzenia.
- Nie wtrÄ…caj siÄ™.
Obie nawet na niego nie spojrzały, tylko nagle zaczęły wyciągać, jak to jedna w
nocy zostawiła suwak otwarty, kiedy druga prosiła o zamknięcie. Albo że jedna
miała zmyć po wszystkich, a połowę zostawiła, bo niby nie zauważyła. Albo...
Wyciągnęły tak wiele podobnych spraw, że chłopcy nawet nie przypuszczali, iż
131
przez te kilkanaście dni tyle się mogło zdarzyć. W końcu w męczącej, ciężkiej
atmosferze ruszyli. Jechali w kompletnym milczeniu. Wiktor włączył radio, które
zaczęło z dużym przejęciem mówić po francusku.
- Wiecie, pierwszy raz poczułem, że tęsknię. Posłuchałbym sobie czegoś po polsku.
62
- To nie macie ze sobą polskich kaset? - zdziwił się Jacek i sięgnął do kieszeni
bluzy. - Niespodzianka. Wrzuć na dowolnej stronie.
- Sorry.
Magda klepnęła Damrokę w ramię.
- Nie wiem, o co ci chodzi, ale ja też przepraszam.
Dobry wieczór Wam wszystkim, dobry wieczór Państwu. Koncert dzisiejszy będzie
się składał z dwóch części. W pierwszej... - z kasety popłynęły kochane polskie
słowa.
- O, jak wspaniale. JacuÅ›, jesteÅ› boski.
- Wiem. W nagrodÄ™ podrap mnie po lewej Å‚opatce. Tylko nie za mocno.
-Już lepiej ja ciebie podrapię - powiedział Kuba i dał mu kuksańca w ramię.
Rozdział 7
Zapiski Wiktora:
Dlaczego na miejscu zawsze okazuje się, że to, co opisują przewodniki, jest
zupełnie inne? Tego nie wiem. Ale mamo: to, co czytałem o Hiszpanii, jest
absolutna bzdurą. Mamy wspaniały kemping, stanowisko 67. Wysuszyliśmy się.
Toalety nie mają dachu! To genialne. Kąpiesz się i widzisz gałęzie drzew ponad
głową. Tu nigdy nie pada, wyobrażasz sobie? Byliśmy w Barcelonie. Damra tak
leciała, że buty jej z nóg pospadały, ale muszę przyznać, że w albumach jednak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.xlx.pl