[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chwilę na pewno sobie przypomni, o czym to miała z nim
porozmawiać.
Jednak jej były mą\ najwyrazniej zaplanował sobie zupełnie inną
kolejność zdarzeń.
- Mo\emy tu zostać najwy\ej dwadzieścia minut. - Craig usiadł na
pudle z ksią\kami i pociągnął Karen za sobą. - Coś ci przyniosłem. Po
to właśnie przyszedłem. Ale najpierw kawa. - Rozpiął suwak
skórzanej kurtki i wyciągnął niedu\y termos. Jest tylko jedna
fili\anka. Musimy się podzielić. A potem prezencik...
- Jaki znowu prezent? Nie, Craig, poczekaj...
- Nie denerwuj siÄ™. To nie jest du\e.
Poło\ył jej na kolanach prostokątny przedmiot opakowany w
papier. Wpatrywała się w Craiga i nawet nie rzuciła okiem na paczkę.
- No, otwórz. Bo sam otworzę...
Przyglądał się, jak Karen odwija \ółty papier, pod którym ukrył
specjalnie dla niej wybranÄ… ksiÄ…\kÄ™.
Wprawdzie tylko raz wspomniała, \e chodzi na wykłady z historii
Chin, ale kupił jej klasyczne dzieło o historii Chin, elegancko wydane,
w skórzanej, tłoczonej złotem, oprawie.
- Miałem nadzieję, \e ci się spodoba.
- Podoba mi siÄ™.
- Mam nadzieję, \e ci się przyda, bo mówiłaś, \e interesują cię
Chiny...
- Ale\ to wspaniały prezent. To biały kruk - powiedziała. -
Stosujesz chwyty poni\ej pasa, Reardon. i robisz to celowo.
- Chwyty poni\ej pasa? O czym ty mówisz?
- Umówiliśmy się, \e nie będziemy się spieszyć, \e zobaczymy,
jak nam się uło\y. Nie powinieneś postępować w ten sposób, to nie w
porzÄ…dku. Jestem za\enowana...
- Naprawdę? - Jej zakłopotanie sprawiło mu wyrazną
przyjemność.
- Craig, to nieuczciwe - powiedziała stanowczo.
- Co jest nieuczciwe?
- I kwiaty, i ksiÄ…\ka sÄ… nieuczciwe. Nie potrzebujÄ™ \adnego
zadośćuczynienia i nie powinieneś tego robić. - Przypomniała sobie
wreszcie to, co przez cały tydzień chciała mu powiedzieć. - Du\o
myślałam o tym, co powiedziałeś. O twoim poczuciu winy za to, \e
wcią\ mnie pakowałeś w jakieś kłopoty. Otó\, zupełnie nie masz racji
i nie potrzebujesz mnie za nic przepraszać. Przecie\ nie namawiałeś
mnie, \ebym poszła z tobą do łó\ka, sama tego chciałam. I do tego,
\ebym z tobą uciekła, te\ mnie nie zmuszałeś. Nie jesteś i nigdy nie
byłeś w najmniejszym nawet stopniu odpowiedzialny za \aden z
moich błędów.
- W porzÄ…dku.
- Nie, to nie jest w porządku. Miałabym ochotę cię udusić,
gdybym wiedziała, \e \yjesz z takim strasznym poczuciem winy w
sercu. Wszyscy dobrze wiedzą, \e oboje jesteśmy wyjątkowymi
głupkami, ale ta głupota jest w takim samym stopniu moją chorobą,
jak i twoją. Naprawdę nie musisz siebie o nic obwiniać ani pokutować
za \aden grzech, którego i ja nie miałabym na sumieniu. Jednakowo
odpowiadamy za wszystkie kłopoty, w jakie przez całe \ycie razem
się pakowaliśmy. Zrozumiałeś to wreszcie?
- Karo!
- Tak? - Cały czas myślała o tym, \e powinna mu pomóc pozbyć
siÄ™ tego bezsensownego poczucia winy. Rodzice Craiga prowadzili
raczej beztroskie \ycie i w końcu rozwiedli się z powodu jakiegoś
idiotycznego wolnego związku". Craig nigdy o tym nie mówił, nawet
wtedy, kiedy jeszcze chodzili do szkoły, ale Karen uwa\ała, \e to
właśnie rodzice wzbudzili w nim to nadmiernie rozwinięte poczucie
winy. Wprawdzie cieszył się opinią zimnego brutala, ale była to tylko
poza. W głębi serca był zawsze gotów do poświęceń i ogromnie du\o
od siebie wymagał.
Craig pogłaskał ją po policzku. Wybrała sobie nie najlepszy
moment na roztrząsanie przeszłości. Miała przed sobą mę\czyznę
próbującego zwrócić jej uwagę na terazniejszość.
- Nie chmurz się - polecił.
A poniewa\ polecenie było zupełnie idiotyczne, więc się
uśmiechnęła.
- To, \e dałem ci ksią\kę, nie ma nic wspólnego z poczuciem
winy, kochanie. To tylko taki kaprys.
Bez podtekstów. I niech mnie diabli porwą, jeśli wiem, dlaczego
Tex przysłał ci ró\e, ale moja męska intuicja podpowiada mi, \e te
kwiaty te\ nie miały nic wspólnego z poczuciem winy.
Oboje dobrze wiedzieli, \e \aden Tex nie istnieje.
- A więc? - Karen dała się wciągnąć do gry. Co ci podpowiada
twoja męska intuicja? Dlaczego dostałam tyle kwiatów od Texa i jego
kumpli?
- To oczywiste. - Craig nagle przypomniał sobie o termosie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]