[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Zamknij się! - ryknął w odpowiedzi. Uderzył ją otwartą dłonią w twarz, mając nadzieję
wybić z niej histerię, ona jednak, zamiast uspokoić się, otworzyła usta i wrzasnęła ogłuszająco.
Obawiając się skutków, Michael zacisnął dłoń na jej ustach. Ale to nie wystarczyło. Mura była
wysoką, silną kobietą i dalej krzycząc, wywinęła się z jego uścisku.
Nie bez trudu jeszcze raz zatkał jej usta dłonią, ale choć starał się ze wszystkich sił, nie
mógł jej uspokoić. Pod wpływem impulsu zaciągnął ją nad głęboki koniec basenu i wraz z nią
rzucił się do wody. Ale nawet to jej nie uciszyło, dopóki siłą nie wtłoczył jej głowy pod
powierzchnię wody. Nadal walczyła i kiedy pozwolił jej zaczerpnąć oddech, wrzasnęła równie
głośno, jak poprzednio. Jeszcze raz Michael wepchnął ją pod wodę, i tym razem trzymał tam tak
długo, aż jej rozpaczliwe wierzganie osłabło i ustało zupełnie.
Powoli rozluzniał uchwyt, w obawie, że znów się zerwie i podniesie krzyk. Jednak nic
takiego nie nastąpiło. Jej bezwładne ciało wypłynęło z wolna i kołysało się na wodzie, zwrócone
twarzą w dół.
Zaciągnął ją do brzegu i wywlókł na marmurowe obramowanie basenu. Z jej nosa i ust
sączyła się pienista mieszanka śluzu i śliny. Gdy spojrzał na nią i zrozumiał, że nie żyje, przeszedł
go dreszcz. Zaczai szczękać zębami. Zabił kogoś - kogoś, na kim mu zależało. Przez chwilę stał
zupełnie nieruchomo. Zastanawiał się, czy ktokolwiek mógł usły-
246
zeć wrzaski Mury. Na szczęście noc zdawała się spokojna. W panice zawlókł zwłoki do
pokoju, ułożył na łóżku i przyjął je narzutą. Potem odwrócił się i wybiegł w noc.
Bungalow Richarda znajdował się niespełna pięćdziesiąt metrów dalej i Michael pokonał
ten dystans w ciągu paru sekund. Załomotał w drzwi.
- Kimkolwiek jesteś, odejdz! - odezwał się ze środka głos Richarda.
- Richard, to ja! - krzyknÄ…Å‚ Michael.
- Nie obchodzi mnie, kto to jest! - ryknął w odpowiedzi Richard. - Jesteśmy zajęci.
- Nie mogę czekać, Richie - nalegał Michael. - Muszę się z tobą zobaczyć.
Ze środka popłynął strumień przekleństw, po czym nastała cisza. W końcu drzwi otworzyły
siÄ™.
- Lepiej, żeby to było coś dobrego - warknął Richard. Był całkiem nagi.
- Mamy problem - oświadczył Michael.
- Zaraz będziesz miał jeszcze jeden - ostrzegł go Richard. Potem spostrzegł, że kumpel
ocieka wodą. - Dlaczego pływałeś w ubraniu? - zapytał.
- Musisz przyjść ze mną do mojej chaty - wyjąkał Michael.
Richard zauważył jego wzburzenie. Obejrzał się przez ramię, by upewnić się, że żadna z
kobiet nie jest wystarczająco blisko, by go słyszeć.
- Czy to ma coś wspólnego z ciałem Sarta? - zapytał szeptem.
- Niestety tak - odparł Michael.
- Gdzie jest Mura?
- To właśnie jest ten problem. Zobaczyła ciało.
- O Chryste! -jęknął Richard. - Czy jest wściekła?
- Rzuciła się na mnie. Musisz przyjść!
- W porządku! Uspokój się. Więc naprawdę się wściekła?
- Mówię ci, zupełnie oszalała. Musisz ruszyć tyłek i przyjść.
- Już dobrze - uspokoił go Richard. - Nie krzycz! Będę za parę minut. Muszę się pozbyć
moich przyjaciółek.
Zamknął mu drzwi przed nosem. Michael popędził z powrotem do siebie. Rzuciwszy
okiem, czy ciało Mury wciąż
247
jeszcze jest tam, gdzie je zostawił, przebrał się w suche rzeczy, po czym zaczął krążyć w tę
i z powrotem po pokoju, czekajÄ…c na Richarda.
Richard dotrzymał słowa i zjawił się po niespełna pięciu minutach. Już na progu rozejrzał
się po pokoju. Wszystko wyglądało dość spokojnie. Spodziewał się zobaczyć Murę szlochającą
nieopanowanie na łóżku, ale dziewczyny nie było nigdzie widać.
- No więc gdzie ona jest? W łazience? zapytał.
Michael nie odpowiedział. Przywołał go do siebie gestem, po czym obszedł łóżko dookoła.
Drżącą dłonią uchwycił róg narzuty i odrzucił ją na bok, odsłaniając ciało. Przejrzysta niegdyś,
alabastrowa skóra Mury pokryła się sinymi plamami, a piana na jej ustach była zabarwiona
czerwieniÄ….
- Co, u diabła? - sapnął Richard. Ukląkł i dotknął jej szyi, szukając tętna. Wyprostował się,
wstrząśnięty. - Ona nie żyje!
- Otworzyła lodówkę i zobaczyła ciało Sarta - wyjaśnił Michael.
- W porządku, tyle rozumiem powiedział Richard. Wbił wzrok w swego kumpla. - Ale
dlaczego ją zabiłeś?
- Mówiłem ci już, że ona oszalała. Darła się jak wariatka. Bałem się, że obudzi całe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]