[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i odjechać.
Może gdybym ruszył w tej samej sekundzie, w której zauważyłem, że Bright
kieruje się do wyjścia. . . Lecz prawdopodobnie nawet wówczas próba dogonie-
nia go byłaby skazana na niepowodzenie. To nie pojawienie się Lizy, ale chwila
nieuwagi, spowodowana zapatrzeniem się w niezwykłe oczy Donala Graeme a,
kosztowała mnie utratę szansy zdobycia na przepustce Dave a podpisu Brighta.
Powróciłem wzrokiem do Lizy. Dziwne, ale teraz, gdy istotnie udało jej się
mnie przyłapać i po raz wtóry stanęliśmy twarzą w twarz, byłem z tego zado-
wolony, choć w dalszym ciągu tkwiła we mnie ta sama, wspomniana wcześniej
obawa, że w jakiś sposób stracę skuteczność działania.
Skąd wiedziałaś, że znajdziesz mnie tutaj? dopytywałem.
Padma uprzedzał, że będziesz starał się trzymać ode mnie z daleka od-
rzekła. Co na sali bankietowej nie jest takie łatwe. Musiałeś więc zaszyć się
w jakimś ustronnym miejscu, a jedyne takie miejsca to te balkony. Właśnie przed
chwilą zauważyłam, że stoisz za balustradką i spoglądasz na dół. . .
Była nieco zdyszana biegiem po schodach i wypowiedziała te słowa jednym
tchem.
W porządku powiedziałem. Znalazłaś mnie. Czego chcesz jeszcze?
Odzyskała już oddech, lecz wciąż była zarumieniona od wysiłku związanego
z wbieganiem na schody. Z kolorami na buzi wyglądała prześlicznie i był to fakt,
którego nie sposób było zignorować. Lecz wciąż jeszcze czułem przed nią obawę.
Tam! wykrzyknęła. Mark Torre musi z tobą pomówić!
Strach, który przed nią czułem, odezwał się we mnie z mocą narastającego
ryku syreny alarmowej. W tym momencie odkryłem zródło niebezpieczeństwa,
48
jakie dla mnie stanowiła. Broń do ręki musiały dać jej wrodzona mądrość lub
instynkt. Ktoś inny na jej miejscu wolałby najpierw powoli i stopniowo przygoto-
wywać grunt pod to żądanie. Lecz instynktowna mądrość podpowiedziała jej, jak
niebezpiecznie jest dać mi dość czasu na zorientowanie się w sytuacji, tak bym
mógł ją obrócić na swoją korzyść.
Lecz ja także potrafiłem być bezceremonialny. Spróbowałem wyminąć ją bez
słowa. Stanęła mi na drodze i zmusiła do zatrzymania się.
A to niby o czym? zapytałem szorstko.
Tego mi nie powiedział.
Wówczas znalazłem sposób odparcia jej ataku. Zacząłem się z niej śmiać. Naj-
pierw przyglądała mi się przez dłuższą chwilę, wreszcie na jej policzki powrócił
rumieniec i zaczęła rzeczywiście sprawiać wrażenie osoby bardzo zagniewanej.
Przepraszam, nie chciałem cię urazić.
Zdławiłem w gardle śmiech, czując jednocześnie, że w głębi duszy wcale tego
nie chciałem. Choć sprowokowany do obrony, istotnie za bardzo ją lubiłem, by
tak się z niej naigrawać.
Ale jakie wspólne tematy moglibyśmy mieć jeszcze, oprócz tej samej starej
śpiewki, bym przejął Encyklopedię Finalną? Zapomniałaś? Sam Padma powie-
dział, że nie nadaję się dla was. Podobno jestem zorientowany bez reszty w kie-
runku ze smakiem obróciłem to słowo w ustach destrukcji.
Jeśli o to chodzi, to będziemy musieli zaryzykować. Wyglądała na upar-
tÄ…. Ponadto to nie Padma decyduje o sprawach Encyklopedii. Decyduje Mark
Torre, a on robi się coraz starszy. Lepiej niż ktokolwiek inny zdaje sobie sprawę
z niebezpieczeństwa, jakie groziłoby, gdyby nagle wypuścił ster z ręki i nie by-
łoby nikogo, kto mógłby go przejąć. Pół roku, może rok, i Projekt poszedłby na
dno. Albo zostałby celowo zatopiony przez osoby z zewnątrz. Myślisz, że twój
wuj był jedynym na Ziemi człowiekiem, który miał takie poglądy na temat swej
planety i ludzi z młodszych światów?
Zesztywniałem i w mym umyśle zagościł chłód. Zrobiła błąd, wspominając
o Mathiasie. Musiałem przy tym zmienić się na twarzy, gdyż ujrzałem, że i twarz
Lizy siÄ™ zmienia.
Co to ma znaczyć?! nagle wybuchnąłem wściekłością. Zbieracie
materiały obciążające na mój temat? Kazaliście mnie śledzić?
Postąpiłem krok w przód, a ona instynktownie się cofnęła. Schwyciłem ją za
ramię i przytrzymałem.
Skąd ta nagonka na mnie, teraz, po pięciu latach? Jak się w ogóle dowie-
działaś, że będę tutaj?
Zaniechała wszelkich prób wyrwania się i z godnością stała bez ruchu.
Puść mnie powiedziała spokojnie. Puściłem, a ona odsunęła się do ty-
łu. O tym, że tutaj będziesz, uprzedził mnie Padma. Powiedział, że to moja
49
ostatnia szansa dotarcia do ciebie dokonał odpowiednich obliczeń. Pamiętasz,
opowiadał ci o ontogenetyce.
Przypatrywałem jej się przez chwilę, po czym parsknąłem głośnym śmiechem.
Daj spokój, dobrze? rzekłem. Wiele mogę przełknąć na temat tych
twoich Exotików. Ale nie wmówisz mi, że potrafią z taką dokładnością wyliczyć,
gdzie w danej chwili w przyszłości znajdzie się każdy z mieszkańców wszystkich
[ Pobierz całość w formacie PDF ]