[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mniej zamożnych pań z sąsiedztwa.
- Wiem, jak się czujesz - powiedziała Frances. - Pamiętam swoje wrażenia z tamtej
nocy w Bath, gdy dziadek i siostra Luciusa zaprosili mnie na bal w Górnych Salach
Asamblowych. Byłam śmiertelnie przerażona i zarazem nieprzytomna z radości.
Przypominasz sobie?
- Claudia, Anne i ja w ostatniej chwili spostrzegłyśmy, że odpruł ci się obrąbek, no i
podszywałyśmy go akurat na tobie w szkolnym korytarzu, kiedy pan Keeble wprowadził tam
hrabiego Edgecombe'a z wicehrabiÄ… Sinclairem.
Obydwie zachichotały, a za nimi rozległ się dyskretny śmiech - znak, że hrabia docenił
anegdotÄ™.
Pokoje, gdzie miały się odbywać tańce, uznano by zapewne w Londynie za małe i
skromnie przystrojone. Z pewnością ustępowały Górnym Salom Asamblowym w Bath, gdzie
pewnego wieczoru musiała zaprowadzić uczennice na przyjęcie. Było w nich jednak pełno
ludzi, których Susanna znała i z którymi dobrze się czuła. Wszyscy z okazji balu przywdziali
najlepsze stroje. W salach panował hałas, bo wszyscy mówili i śmiali się równocześnie.
Orkiestra, strojąca instrumenty na małym podium, jeszcze zwiększała cały harmider.
Susannie wszystko wydało się zachwycające. W końcu była na swoim pierwszym
balu, choćby nawet i wiejskim. No i miała wkrótce tańczyć.
Hrabia zarezerwował sobie u niej co najmniej jeden taniec, chociaż nie powiedział
wyraznie który. Dannen, już pod koniec pikniku, zapragnął odtańczyć z nią ten
najważniejszy, na samym początku. Podeszła do nich pani Raycroft wraz z Rosamondą.
Dziewczyna aż krzyknęła z podziwu na widok sukni Frances i pochwaliła fryzurę Susanny,
ułożoną przez osobistą służącą hrabiny.
- Czy to ta wstążka, którą kupiłaś w wiejskim sklepiku? - spytała na widok
jasnozielonej sukni Susanny, dwukrotnie obszytej ciemniejszą w odcieniu taśmą. - Iskrzy się
cała w świetle i bardzo pięknie wygląda.
- Suknia powinna być strojniejsza z dzisiejszej okazji - wyjaśniła. - Nigdy jeszcze nie
nosiłam jej na balu.
Potem zaczęło się istne szaleństwo - wszyscy pozdrawiali sąsiadów, a mężczyzni
szukali gorączkowo partnerek do pierwszego tańca.
Susanna musiała przyznać, że Dannen trochę ją nudził. Spędzili w swoim
towarzystwie niemało czasu przez ostatnie dwa tygodnie, lecz wątpiła, czy wie o niej coś
poza tym, że naucza w Bath. Ona za to dowiedziała się wszystkiego, co tylko można, o jego
szkockich przodkach i dziedzictwie.
Brak romantycznego zaciekawienia jego osobą przestał się jednak liczyć, gdy Dannen
wyprowadził ją na parkiet i stanął naprzeciw w rzędzie mężczyzn. Pierwszym tańcem był
kontredans. Chyba nigdy nie przeżyła piękniejszej chwili! Najstarsza z sióstr Calvert stała po
jej lewej ręce, naprzeciw Raycrofta, a Rosamondą Raycroft tuż przy niej. Whitleaf
uśmiechnął się wyrozumiale i powiedział coś, co rozbawiło Rosamondę. Przelotnie spojrzał
na Susannę, ale był zbyt dobrze wychowany, by dłużej niż przez chwilę zwracać teraz uwagę
na jakÄ…kolwiek innÄ… damÄ™ poza partnerkÄ….
Już sama jego bliskość uradowała Susannę. Wkrótce jednak nie myślała o niczym
poza tańcem, bo orkiestra zaczęła grać i rząd panów skłonił się przed rzędem pań.
Muzyka wypełniła jej uszy, parkiet wibrował rytmem, a tancerze się okręcali,
zamieniali miejscami i zataczali kręgi wokół siebie. W sali zrobiło się gorąco i duszno od
zapachu perfum i kwiatów. %7łyrandole i kandelabry zdawały się poruszać w rytm melodii. A
w środku tego wszystkiego tkwiła ona.
Była trochę rozczarowana, kiedy taniec się skończył, ale Raycroft poprosił ją
wcześniej o drugi, a hrabia - o trzeci. Pod koniec trzeciego tańca poczuła, że na policzki
wystąpiły jej rumieńce. Była zadyszana. Pragnęła jednak, by ten wieczór trwał bez końca.
Finn poprosił ją wcześniej do czwartego tańca, lecz kiedy po nią przyszedł, Susanna siedziała
koło panny Honeydew, która się wachlowała. Wyglądała na osłabioną i - jak się zwierzyła
Susannie - nie jadła niczego od śniadania.
Panna Osbourne przeprosiła więc Finna i zabrała starszą panią do bufetu, gdzie
przyniosła jej filiżankę herbaty oraz talerz z jedzeniem. Siedziała przy pannie Honeydew
przez jakiÅ› czas, przytupujÄ…c nogÄ… w takt melodii, dobiegajÄ…cej z sÄ…siedniej sali.
Nie miała zamiaru całkowicie rezygnować z tańców. Crossley prosił ją już do
kolejnego, a następny miał być walc.
Whitleaf prezentował się wyjątkowo pięknie w brązowym fraku, spodniach koloru
kości słoniowej, brokatowej kamizelce i białej koszuli. Był też, jak zauważyła, zręcznym
tancerzem i najwyrazniej dobrze się bawił. Gdy spojrzała ku niemu, uśmiechał się, wpatrzony
w swoją partnerkę. A ona, rzecz jasna, była wniebowzięta.
Crossley odprowadził Susannę do pani Raycroft i zatrzymał się żeby z nimi
porozmawiać. Tymczasem Whitleaf i Frances zbliżyli się do nich. Susanna chłodziła twarz
wachlarzem. Jakże ich lubiła!
- Och, to był doprawdy pełen wigoru taniec - stwierdziła Frances. Dziękuję, lordzie
Whitleaf.
- Cała przyjemność po mojej stronie.
- Muszę jak najszybciej odzyskać oddech, bo zaraz zacznie się walc. Tęskniłam do
niego cały tydzień. Lucius również.
Hrabia właśnie do nich podchodził.
Whitleaf skłonił się przed Susanną.
- To chyba mój taniec, panno Osbourne.
- Tak, milordzie. - Dygnęła i uznała nagle, że ten wieczór okazał się jeszcze bardziej
przyjemny, niż przypuszczała.
- Czyżby tańczyła pani walca, panno Osbourne? - spytał Crossley tonem świadczącym
o zaskoczeniu, a nawet lekkim potępieniu.
- Nauczyłam się go w szkole od perfekcyjnego tancerza.
- Istotnie, Huckerby taki właśnie jest - zgodziła się z nią Frances.
- Pozwoliłam Rosamond zatańczyć walca z panem Mossem - wtrąciła pani Raycroft -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]