[ Pobierz całość w formacie PDF ]

furgonetce i pokazywałam palcem samochód, który wyjeżdżał właśnie z
parkingu, więc tata wskoczył za kółko i ruszył w pościg. Powiedziała, że
tylko to mógł zrobić. Ale kilka przecznic dalej przejechał na światłach,
które zaraz potem zmieniły się na czerwone. Tata dodał gazu. Był
wypadek. Mama mówi, że nasz samochód był kompletnie rozbity, a ja
zostałam poważnie ranna. Byłam w śpiączce i pewnego dnia wcześnie
nad ranem, o godzinie 4.33 umarłam. Oczywiście lekarze sprowadzili
mnie z powrotem, ale mama myśli, że właśnie dlatego mój umysł resetuje
siÄ™ o tej godzinie.
Wygląda na to, że od tamtej pory utraciłam normalną pamięć. Nie
pamiętałam wypadku. Nie pamiętałam Jonasa.
Mama wykopała tatę z domu. Obwiniała go o to, że nie dopilnował
Jonasa i doprowadził do wypadku, w którym tak poważnie ucierpiałam.
Prawdopodobnie sam też się za to winił.
Zapytałam mamę o kartki z życzeniami urodzinowymi od taty w
szarej kopercie, która leży teraz w mojej szufladzie. Znalazłam je w jej
garderobie ostatniej jesieni. Była trochę zła, że potajemnie grzebałam w
jej rzeczach, ale powiedziała, że tata trzy razy próbował nawiązać z
nami kontakt, ale za każdym razem mówiła mu, żeby zostawił nas w
spokoju. Wyjaśniła, że była wtedy bardzo rozgoryczona. Teraz wydaje
się tylko smutna. Może mama i tata powinni porozmawiać? Może ja też
powinnam z nim porozmawiać.
Dwa lata po porwaniu policja znalazła kilka kości Jonasa i jego
ubranie w górach na zachód od miasta. Wtedy go pochowaliśmy. To ten
pogrzeb pamiętam.
Spisałam teraz to wszystko, żeby co wieczór dołączać tę kartkę do
nowych notatek. Wiem, że każdego ranka będę to czytać z ciężkim
sercem, ale to ważne. Jestem to winna Jonasowi.
Jestem winna bratu swoją pamięć.
36
Jest piękny kwietniowy ranek. Jutro będzie poniedziałek, więc
dzisiaj mamy weekend.
Siedzę na patio na krześle obrotowym przy stole ze szklanym
blatem i piję latte, które mama przyrządziła mi sama z siebie. Słońce
wschodzi po drugiej stronie domu, więc tutaj panuje cień, a lekka bryza
rozwiewa moje nieuczesane włosy.
Wciąż mam na sobie piżamę  mięciutką koszulkę i lekkie szorty
ze sznurkowym ściągaczem  a do tego puszyste polarowe kapcie
wyglądające na mocno wysłużone, choć nie pamiętam, kiedy je
dostałam.
Właśnie zjadłam pysznego odgrzewanego bajgla z serem topionym
i przeczytałam plik notatek o superwspaniałym chłopaku o imieniu
Luke. Wygląda na to, że chodzimy z sobą od prawie sześciu miesięcy.
Dzień jest zbyt ładny na to, żebym zadręczała się faktem, że w ogóle go
nie pamiętam  ani z przeszłości, ani z przyszłości.
Wzdycham jak Królewna Znieżka przed zjedzeniem jabłka i biorę
do ręki drugi list, który leżał dziś rano na mojej szafeczce nocnej. Papier
jest wyświechtany, a atrament miejscami trochę rozmyty i zastanawiam
się, ile już razy czytałam te słowa. Znów wzdycham, odgarniam włosy z
twarzy, biorÄ™ Å‚yk kawy i unoszÄ™ go do oczu.
Azy skapują na papier w linię, kiedy czytam o koszmarze, który
spełnił się na jawie. Szybko wycieram słonawą wodę, żeby nie zmazała
tekstu. Ponieważ nawet gdy ból ściska mi pierś tak dotkliwie, że
zaczynam nienawidzić ćwierkających ptaków i wszystkiego dookoła,
wiem, że musiałam to dziś przeczytać i że muszę przeczytać to jutro.
Dla mnie czytanie oznacza pamiętanie.
37
 Czy to kiedyś będzie łatwiejsze?  pytam mamę, zanim wysiądę
z priusa.
Stoimy przed szkołą. Moje oczy są zaczerwienione i spuchnięte.
 Nie wiem, London  odpowiada łagodnie, kładąc dłoń na mojej
ręce.  W moim przypadku czas leczy rany i ból jest mniejszy. Ale nie
wiem, jak będzie z tobą. Ty przeżywasz to codziennie od nowa.
Matka wygląda na udręczoną, a ponieważ milczę, waha się, jakby
chciała coś jeszcze powiedzieć. Wreszcie się decyduje.
 Uważam, kochanie, że powinnaś pomyśleć o pozbyciu się tego
listu  sugeruje.
 Nie.
 Zastanów się, London. Jonas nie chciałby, żebyś codziennie rano
tak cierpiała z jego powodu. Nie chciałby, żebyś codziennie od nowa go
opłakiwała.
 Skąd wiesz? Był tylko dzieckiem.
 Radosnym dzieckiem! Dzieckiem, które ciągle chichotało,
rozśmieszało cię i wprost cię ubóstwiało. Pokażę ci nagrania, jeśli
będziesz chciała.
 SÄ… jakieÅ› nagrania?
 Oczywiście, London  mówi mama.  W każdym razie jestem
przekonana, że nie chciałby, żeby jego starsza siostra tak bardzo
cierpiała.
 Czuję, że jestem mu to winna  wyjaśniam cicho.  %7łe
powinnam go pamiętać dzisiaj i każdego następnego dnia.  Prawie
cytuję własne słowa z notatki, którą przeczytałam dziś rano, ale tak to
właśnie odczuwam.
Mama wzdycha. Trąbi na nas samochód, który utknął z tyłu, więc
wiem, że muszę wysiadać. Wiem, że mam przed sobą zwyczajny dzień
w szkole.
Mama zerka na niecierpliwego rodzica za nami, a potem znowu na
mnie. Wciąż trzyma rękę na mojej dłoni.
 Czemu, London?  pyta.  Czemu jesteÅ› mu to winna?
Cofam rękę, odpinam pasy i otwieram drzwiczki. Z jedną nogą na
chodniku i plecakiem w dłoni mówię:
 Bo ja żyję, a on nie.
 Panno Lane? Ehm, panno Lane? London Lane, halo!
Podnoszę wzrok i widzę dwa rzędy gapiących się na mnie uczniów
i podenerwowanego pana Hoffmana, który patrzy na mnie wyczekująco.
Zupełnie nie słyszałam pytania, ale po szybkim zerknięciu na
tablicę domyślam się, o co chodzi.
 F prim  mamroczę, zadowolona, że zdołałam zapamiętać z
dzisiejszych notatek także to, co zwyczajne i łagodne, a nie tylko to, co
złe i zrakowaciałe i co zajęło mnie do tego stopnia, że przestałam
uważać na lekcji.
 Bardzo dobrze, panno Lane. Może się pani znowu wyłączyć 
rzuca pan Hoffman i puszcza do mnie oko, próbując zgrywać równego
gościa.
Biedny pan Hoffman. Nigdy mu siÄ™ to nie uda.
Dziewczyna z fryzurą jak u pudla, która siedzi przede mną, tak się
rozpiera na skrzypiącym krześle, że jej włosy zakrywają mi zeszyt. Ale
splątane loki niczego właściwie nie zasłaniają, bo niczego nie
zanotowałam. Mój otwarty zeszyt i ołówek są tylko rekwizytami,
podobnie jak plecak pod moim siedzeniem i  jeśli mam być szczera 
podręczniki, które w nim leżą. Mimo to odgarniam jej włosy, a ona
odwraca się zła. Przeczesuje palcami włosy, właśnie gdy rozlega się
dzwonek.
Pakuję swoje rzeczy i ruszam do drzwi, żeby wmieszać się w
rozgadany tłum uczniów na korytarzu.
Kiedy docieram do swojej szafki, po drugiej stronie dostrzegam
samotną Jamie. Ustawiam metalowe drzwiczki tak, żeby widzieć ją w
lusterku.
Jamie przekłada podręczniki, a potem stawia torbę na podłodze i
bierze z górnej szuflady błyszczyk. Starannie nakłada go na usta,
zarzuca torbÄ™ na ramiÄ™ i zamyka szafkÄ™. Odwraca siÄ™ do mnie i waha
przez moment. Właśnie gdy myślę, że podejdzie i zagada, obraca się na
pięcie i rusza w głąb korytarza. Kiedy się oddala, zatrzaskuję własną
szafkę i ruszam za nią  dwadzieścia kroków dalej  przez całą drogę
żałując, że nie idziemy ramię w ramię. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.xlx.pl