[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mam dokumentacjÄ™ z pobytu w szpitalu, kartÄ™ choroby?
- Nie. To znaczy nie pamiętam.
- A więc musiał pan szukać tej dokumentacji, aby ją
skserować. Był pan zmuszony grzebać w prywatnych rze-
czach pani Fumai. Czy tak?
- Nie grzebałem. Martwiłem się o nią i wziąłem tę do-
kumentację, aby pokazać ją lekarzowi.
Scianatico nie wydawał się już pewny siebie. Zaczął tra-
cić zimną krew i przestał być uosobieniem spokojnej mę-
skiej siły. Tego właśnie chciałem.
- Tak, to już wiemy. Może nam pan wskazać psychia-
trę, któremu pokazał papiery, kiedy skserował je pan w
tajemnicy?
183
- Sprzeciw, sprzeciw. Oskarżyciel prywatny musi uni-
kać komentarzy, a zwrot  w tajemnicy jest komentarzem.
Znów Dellisanti. Doskonale rozumiał, że nie jest do-
brze. Dla nich. Odezwałem się, zanim Caldarola zdążył
interweniować.
- Wysoki sądzie, uważam, że zwrot  w tajemnicy
określa precyzyjnie sposób, w jaki oskarżony wszedł w
posiadanie dokumentacji. Mimo to sformułuję pytanie
inaczej, ponieważ nie zamierzam wdawać się w spory. - I
ponieważ osiągnąłem już to, co chciałem - dodałem w my-
śli. -A więc, może nam pan wskazać psychiatrę?
- ...w końcu nie uczyniłem z tej dokumentacji żadnego
użytku. Nasze stosunki uległy gwałtownemu pogorszeniu, a
potem ona wyprowadziła się z domu. Jednym słowem nic z
tymi papierami nie zrobiłem.
- Zachował je pan jednak.
- Zostawiłem kartę choroby tam, gdzie leżała. Zapo-
mniałem o niej, aż zaczęła się... cała ta historia.
Nastąpiła długa przerwa. Otworzyłem paczkę, którą
wręczyła mi Martina, i wyjąłem z niej wideokasetę i kilka
kartek. Niemal przez minutę udawałem, że je czytam.
Kartki były jedynie elementem odgrywanej sceny i nie mia-
ły nic wspólnego z procesem. Były to kserokopie starych
rachunków, lecz Scianatìco o tym nie wiedziaÅ‚. Kiedy uzna-
łem, że napięcie wystarczająco wzrosło, podniosłem głowę i
wróciłem do przesłuchiwania oskarżonego.
- Czy kiedykolwiek zmuszał pan panią Fumai do reje-
strowania na wideo waszych stosunków seksualnych?
Stało się dokładnie to, czego się spodziewałem. Delli-
santi zerwał się na równe nogi i zaczął wrzeszczeć. To nie-
dopuszczalne, obrazliwe, niesłychane, żeby zadawać tego
rodzaju pytania. Co ma wspólnego z procesem karnym to,
co się dzieje w sypialni między dwojgiem dorosłych ludzi,
184
których nikt do niczego nie zmusza. I tak dalej, i tak dalej.
- Wysoki sądzie, czy mogę wyjaśnić powód zadania py-
tania i jego wagÄ™?
Caldarola przytaknÄ…Å‚. Po raz pierwszy od poczÄ…tku pro-
cesu wydało mi się, że Dellisanti go zirytował. Nie wahał się
wyciągnąć na światło dzienne najbardziej prywatnych i
bolesnych spraw dotyczących Martiny. Aby ocenić wiary-
godność domniemanej poszkodowanej, jak oświadczył. A
teraz nagle przypomniał sobie o nietykalności prywatnego
życia dwojga ludzi.
Wyjaśniłem, że skoro konieczna jest ocena osobowości
osoby pokrzywdzonej, aby orzec, czy jest ona wiarygodna,
to samo odnosi się do oskarżonego, jeśli już zgodził się na
przesłuchanie i w dodatku zdążył się wielokrotnie wypo-
wiedzieć na temat mojej klientki w sposób szkalujący i
obrazliwy.
Caldarola dopuścił moje pytanie i polecił Scianaticowi,
aby na nie odpowiedział. Ten w poszukiwaniu pomocy
spojrzał na swojego adwokata. Nie znalazł jej. Poruszył się
na krześle, jakby nagle zrobiło się niewygodne. Rozpaczli-
wie próbował dociec, jak mogłem wejść w posiadanie kase-
ty. Która, był o tym przekonany, zawierała kompromitującą
dokumentację jego nader intymnych obyczajów. W końcu
o to spytał.
- Kto... kto panu dał tę kasetę?
- Czy może pan uprzejmie odpowiedzieć na moje pyta-
nie? Jeśli nie jest jasne albo go pan nie usłyszał, mogę po-
wtórzyć.
- To była zabawa, rzecz całkowicie prywatna. Co to ma
wspólnego z procesem?
- Czy to jest odpowiedz twierdząca? Czy nagrywał pan
na wideo stosunki seksualne z...
- Tak.
185
- Tylko raz czy wielokrotnie?
- To była zabawa. Zgodziliśmy się na nią oboje.
- Raz czy wielokrotnie?
- Kilka razy.
Wziąłem do ręki kasetę i przyglądałem się jej przez kil-
ka sekund, jakbym czytał coś na etykietce.
- Czy kiedykolwiek nagrywał pan sadomasochistyczne
praktyki seksualne?
W sali zapanowała cisza. Minęło trochę czasu, zanim
Scianatico odpowiedział.
- Nie... nie pamiętam.
- Sformułuję pytanie inaczej. Czy kiedykolwiek upra-
wiał pan sadomasochizm albo przynajmniej domagał się
go?
- Ja... myśmy się tylko bawili. To była tylko zabawa.
- Czy domagał się pan kiedykolwiek, aby pani Fumai
dała się związać albo zgodziła się na inne formy unieru-
chomienia?
- Nie domagałem się. Byliśmy zgodni.
- A zatem można powiedzieć, że wspomniane praktyki
miały miejsce, a pan nie pamięta, czy je nagrał, czy też nie.
- Tak.
- Wysoki sądzie, nie mam więcej pytań. Ale chcę sfor-
mułować wniosek...
Dellisanti podskoczył na tyle, na ile pozwalała mu tusza.
- Z góry zapowiadam stanowczy sprzeciw wobec do-
puszczenia wideokaset odnoszÄ…cych siÄ™ do praktyk seksu-
alnych oskarżonego i powódki. Kwestionuję zasadność
pytań zadanych przez oskarżyciela prywatnego, chociaż
faktem jest, że praktyki te miały miejsce. Nie ma więc naj-
mniejszej potrzeby, aby dołączać materiał pornograficzny
do akt procesu.
186
To właśnie chciałem od niego usłyszeć. Faktem jest, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.xlx.pl