[ Pobierz całość w formacie PDF ]
koszmarna, ale Buenos Aires cudowne. Nie jak Tiffany, ale blisko. Mam u boku ooobłędnego
Seniora. Miłość? Chyba tak. W każdym razie, szukam jakiegoś lokum (Senior ma żonę i
siódemkę dzieci). Dostaniesz adres, jak tylko sama go poznam. Mille tendresses. Ale adres,
jeśli go nawet miała, nigdy do mnie nie dotarł. Zasmuciło mnie to, ponieważ chciałem jej
napisać o tylu rzeczach: że sprzedałem dwa opowiadania, wyczytałem, że oboje państwo
Trawlerowie złożyli pozwy rozwodowe, że wyprowadziłem się z kamienicy, bo jest
nawiedzona. Przede wszystkim jednak chciałem powiedzieć jej o kocie. Dotrzymałem słowa i
znalazłem go. Zajęło mi to dwa tygodnie tułaczki po ulicach hiszpańskiego Harlemu i wiele
razy przeżyłem fałszywy alarm: widziałem błysk cętkowanego rudego futra, ale to nie był on.
W końcu któregoś zimnego słonecznego, niedzielnego popołudnia, zobaczyłem go. Siedział
na parapecie okna przytulnego pokoju, otoczony doniczkami i czystÄ… koronkowÄ… firankÄ….
Zastanawiałem się, jakie nadano mu imię, bo teraz na pewno jakieś miał, teraz na pewno
znalazł miejsce dla siebie.
W afrykańskiej chacie, czy gdzieś indziej, mam nadzieję, że Holly też znalazła takie
miejsce.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]