[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kilka dni przed wzięciem tabletek Hannah na powrót stała
się sobą. Pozdrawiała ludzi na korytarzach. Patrzyła nam w oczy.
Zmiana wydawała się wręcz drastyczna, bo minęły miesiące,
odkąd się tak zachowywała. Jak prawdziwa Hannah.
Ale nie zrobiłeś nic, Zach. Nawet kiedy pani Bradley
poruszyła ten temat, nie kiwnąłeś palcem, by mi pomóc.
Wydawała się drastyczna, bo była.
Czego się zatem spodziewałam po tej dyskusji? Chciałam
przede wszystkim usłyszeć, co ma do powiedzenia reszta klasy. Co
inni o tym myślą. Jakie mają odczucia. I, rany, nasłuchałam się.
Jedna osoba powiedziała, że trudno jest pomóc, nie znając
powodów, dla których gość chce się zabić.
Owszem, powstrzymałam się od powiedzenia: Albo
gościówa. To może być dziewczyna .
Potem inni zaczęli dorzucać swoje trzy grosze.
Jeśli ten ktoś czuje się samotny, możemy zaprosić go, by
usiadł z nami przy lunchu.
Jeśli to przez stopnie, moglibyśmy spróbować pomóc mu w
nauce.
Jeśli to przez sytuację w domu, zawsze możemy& nie
wiem& załatwić pomoc psychologa czy coś.
Ale wszystko, co mówili wszystko było podszyte irytacją.
I wtedy jedna z dziewcząt, nie ma znaczenia która,
powiedziała to, co myśleli wszyscy.
Ktokolwiek napisał ten liścik, chce po prostu zwrócić na
siebie uwagę, znalezć się w centrum zainteresowania, i tyle. Gdyby
mówił poważnie, podałby swoje nazwisko.
Boże. Nie było szansy, by Hannah otworzyła się na tej lekcji.
Nie mieściło mi się to w głowie. Wcześniej do torby pani
Bradley trafiały propozycje zbiorowego omówienia takich
problemów, jak aborcja, przemoc w rodzinie, kwestia
nieuczciwości zdrady czy ściągania. Nikt się nie domagał
ujawnienia autora tematu. Ale z jakiegoś powodu, nie wiedzieć
czemu, nie chcieli rozmawiać o samobójstwie, nie znając
konkretów.
Przez jakieś dziesięć minut pani Bradley odczytywała lokalne
dane statystyczne, które zdumiały nas wszystkich. Ponieważ
jesteśmy nieletni, powiedziała, jeśli tylko do samobójstwa nie
dochodzi w miejscu publicznym i w obecności świadków, incydent
z reguły nie trafia do mediów. Rodzice nie chcą, by znajomi i
sąsiedzi wiedzieli, że ich ukochane dziecko, dziecko, które
wychowywali, odebrało sobie życie. Zwykle zatem otoczenie słyszy,
że to był wypadek. Minus jest taki, że ludzie tak naprawdę nie
wiedzą, co się dzieje w społeczności, w której żyją.
To jednak nie zainicjowało poważnej dyskusji w klasie.
Czy byli po prostu wścibscy, czy też może naprawdę myśleli,
że poznanie szczegółów jest najlepszym sposobem, żeby pomóc?
Nie jestem pewna. Chyba wszystko po trochu.
Na pierwszej lekcji, na angielskim z panem Porterem, często
na nią patrzyłem. Gdyby pojawił się temat samobójstwa, może
nasze oczy by się spotkały i może bym się domyślił.
Ale, szczerze mówiąc, nie bardzo sobie wyobrażam, co tak
czy inaczej mogliby powiedzieć, aby mnie od tego odwieść. Bo
może istotnie zachowywałam się samolubnie. Może chciałam się
znalezć w centrum zainteresowania. Usłyszeć, jak ludzie omawiają
mnie i moje problemy.
Zważywszy na to, co powiedziała mi na tym przyjęciu,
chciałaby, żebym zgadł. Patrzyłaby prosto na mnie, modląc się,
abym się domyślił.
A może pragnęłam, by ktoś wskazał mnie palcem i
powiedział: Hannah. Chcesz się zabić? Błagam, nie rób tego,
Hannah. Dobrze? Ale prawda wyglądała tak, że byłam jedyną
osobą, która to mówiła. %7łe to były wyłącznie moje słowa.
Przy końcu lekcji pani Bradley rozdała ulotkę zatytułowaną
Samobójstwo: sygnały ostrzegawcze. Zgadnijcie, co się znalazło w
pierwszych pięciu punktach?
Nagła zmiana wyglądu .
Pociągnęłam za końce niedawno obciętych włosów. Aeee.
Kto by pomyślał, że tak łatwo mnie rozgryzć?
€%
Pocierając podbródkiem o ramię, widzę kątem oka, że Tony
nadal siedzi w swoim boksie. Po hamburgerze nie ma śladu,
większość frytek też już zniknęła. Tkwi tam całkowicie
nieświadomy, co przeżywam.
Otwieram walkmana, wyjmujÄ™ kasetÄ™ z numerem cztery i
odwracam na drugÄ… stronÄ™.
4Snicker (ang.) nabijać się, podśmiewać (przyp. tłum.).
Kaseta 4: Strona B
º%
Czy chcielibyście słyszeć myśli innych ludzi?
Oczywiście, że tak. W pierwszym odruchu każdy tak
odpowiada, dopóki nie przemyśli sprawy gruntownie.
No bo co, jeśli inni też by słyszeli wasze myśli? Co, jeśli
słyszeliby je& właśnie teraz?
Usłyszeliby zagubienie. Frustrację. Trochę gniewu. Słowa
nieżyjącej dziewczyny przebiegające przez moją głowę.
Dziewczyny, która z jakiegoś powodu obwinia mnie za swoje
samobójstwo.
Czasami nachodzą nas myśli, których sami nie rozumiemy.
Myśli, które nie są nawet rzeczywiste nie oddają tego, co
czujemy ale i tak krążą nam po głowie, bo budzą naszą
ciekawość.
Ustawiam stojÄ…cy naprzeciw mnie serwetnik tak, by w
wypolerowanym metalu odbijał się boks Tony ego. Opiera się do
tyłu i wyciera ręce w serwetkę.
Gdybyście mieli wgląd w myśli innych ludzi, słyszelibyście te,
które są prawdziwe, oraz te zupełnie przypadkowe. I nie
potrafilibyście odróżnić jednych od drugich. To doprowadziłoby
was do szaleństwa. Co jest prawdą? A co nie? Milion opinii i
refleksji, ale co każda z nich oznacza?
Nie mam bladego pojęcia, o czym myśli Tony. On nie wie, co
myślę ja. Nawet nie podejrzewa, że głos w mojej głowie, głos
dochodzący z jego walkmana, należy do Hannah Baker.
To właśnie uwielbiam w poezji. Im bardziej jest abstrakcyjna,
tym lepiej. Najfajniejsze są wiersze, w których nie wie się, co poeta
miał na myśli. Można snuć przypuszczenia, ale nigdy nie ma
pewności. Nie na sto procent. Każde słowo, specjalnie dobrane,
może mieć milion różnych znaczeń. Czy jest znakiem, symbolem
innego pojęcia? Częścią większej, ukrytej metafory?
To już ósma opowieść, Hannah. Jeśli jest o wierszach, to nie
o mnie. A zostało jeszcze tylko pięć osób.
Nie cierpiałam poezji, dopóki ktoś nie nauczył mnie jej cenić.
Powiedział, żebym patrzyła na wiersz jak na zagadkę. Rolą
czytelnika jest odszyfrowanie kodu, czyli słów, na podstawie całej
posiadanej wiedzy o życiu i emocjach. Czy poeta używa czerwieni
jako symbolu krwi? Gniewu? Pożądania? A może taczka z wiersza
jest czerwona po prostu dlatego, że czerwony brzmi lepiej niż
czarny?5
Przypominam sobie coś takiego. Z angielskiego. Była wielka
dyskusja o znaczeniu czerwieni. Nie mam pojęcia, na co się w
końcu zdecydowaliśmy.
Ta sama osoba, która nauczyła mnie lubić poezję, pokazała
mi także pożytki płynące z jej pisania. I, z ręką na sercu, nadal
twierdzę, że nie ma lepszego narzędzia analizy własnych stanów
emocjonalnych niż pisanie wierszy.
Albo nagrywanie taśm magnetofonowych.
Jeśli jesteście wściekli, nie musicie pisać o przyczynach tej
wściekłości. Ale sam wiersz musi nią aż kipieć. Zmiało&
skrobnijcie jeden. Wiem, że jesteście przynajmniej trochę zli na
mnie. A kiedy już napiszecie, spróbujcie go zinterpretować, tak
jakbyście właśnie natknęli się na niego w podręczniku i nie
wiedzieli nic o jego autorze. Efekt może być niesamowity& i
trochę przerażający. Ale zawsze to taniej niż sesja u terapeuty.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]