[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jak już doszłam, ona szuka po całym pokoju czegoś na ząb. W końcu znajduje. Popija
drogo przeze mnie opłacony sekt i chrupie krakersową rybkę. Jest zdumiona tym, jak szybko
doszłam, i pyta, czy miałam już kiedyś stosunek analny.
Nie rozumiem, co to ma znaczyć. Ale potakuję zgodnie z prawdą.
No i jak to jest? To nie boli?
%7łe jak? Kto tu jest kurwą? Dochodzę do wniosku, że nie jest moją rzeczą jako klientki, do
tego młodszej, uświadamianie kurew w sprawach stosunku analnego. I wychodzę. Ale płacę.
W końcu udało mi się całkiem niezle dojść, nawet jeśli Sernikowa nie miała z tym nic
wspólnego. Czysta mechanika.
Kurwy są zawsze starsze ode mnie, nawet te młodsze. Dlatego uważam, że wszystkie
muszą być bardziej ode mnie doświadczone w dziedzinie świństw. Ale nic z tych rzeczy. One po
prostu wyciągają wnioski w ramach swego pola działalności. Mówią na przykład bez całowania,
bez stosunków analnych. I niczego się w tej dziedzinie nie uczą. Być może mają swoje powody.
Być może jest też wielu klientów, którzy nie dbają o porządne przygotowanie dziury
w dupie kurwy, zanim zaczną się z nią pieprzyć. A to naprawdę może boleć. A one
prawdopodobnie nie dają poznać po sobie, że je boli, a wtedy boli jeszcze bardziej.
W zależności od tego, jak długi i gruby jest chuj, który ma we mnie wejść od tyłu, chcę
najpierw długich ćwiczeń rozciągających albo przynajmniej dużo alkoholu czy jakiegoś
znieczulacza.
Ale i tak jest to rajcujące. Często dopiero na drugi dzień zauważasz, że nieco przesadziłaś
z szacunkową oceną własnej rozciągliwości.
Historia z rudą była w sumie niedobrym doświadczeniem. Teraz, gdy tylko widzę
jasnoskórą z rudymi włosami, śmieję się w duchu i myślę sobie, ta to jest leniwa w łóżku, nie ma
włosów nigdzie, jak kosmitka, je chętnie rybki z krakersów i jeszcze nigdy nie miała niczego
w dupie. A sutki ma sterczÄ…ce inaczej.
Mój ojciec powiedział raz pijany na imprezie do rudowłosej koleżanki mamy: Dach
miedziany, wiecznie wilgotno w piwnicy .
Akurat!
Helen, a teraz? Co teraz zrobisz? Masz już jakiś plan?
Mogłabym trochę popatrzeć przez okno i spróbować jak najdłużej skupić myśli na
przyrodzie. Jest lato. W szpitalnym parku kwitnÄ… kasztanowce. JakiÅ› ktoÅ›, pewnie tutejszy
architekt krajobrazu, poprzecinał na pół duże, zielone pojemniki z plastiku i obsadził je
roślinami. O ile mogę zobaczyć z tej odległości, fuksjami i serduszkami okazałymi. To jedne
z moich ulubionych kwiatów. Nazwa brzmi tak romantycznie. Serduszka. Ojciec mnie tego
nauczył. Zwietnie pamiętam wszystko, czego mnie ojciec nauczył. Właściwie na zawsze.
Wszystkiego, czego mnie mama nauczyła, już nie. No ale ojciec rzadziej mnie czegoś uczy, może
dlatego uczenie się od niego lepiej mi idzie. Matka cały dzień mówi tylko o rzeczach, które
powinnam sobie zapamiętać. O których ona myśli, że są dla mnie ważne. Połowę z nich od razu
zapominam, a w wypadku drugiej połowy specjalnie postępuję na odwrót. Ojciec uczy mnie
tylko takich rzeczy, które są ważne w jego życiu. Wszystkiego o roślinach. Nagle mówi: A
wiedziałaś, że dalie trzeba jesienią wykopać z ziemi i przezimować w piwnicy? %7łeby je potem na
wiosnę znowu posadzić w ogrodzie? .
Naturalnie, że tego nie wiedziałam. Bum. Zapamiętane na zawsze. Tatę cieszy jego
wiedza przyrodnicza. Mamę przyroda i wiedza o niej napawają strachem. Sprawia wrażenie,
jakby stale toczyła z przyrodą walkę. Walkę z brudem w domu. Walkę z najróżniejszymi
insektami. Także w ogrodzie. Z bakteriami wszelkiego gatunku. Z seksem. Z mężczyznami,
a także z kobietami. Właściwie nie ma czegoś takiego, z czym matka nie miałaby problemu.
Opowiadała mi kiedyś, że seks z moim ojcem sprawiał jej ból. %7łe ma penis zbyt duży na jej
wnętrze. Ta informacja należy do wiedzy, której nie chcę mieć. I raczej wolę się skoncentrować
na przyrodzie za oknem. Dzięki temu będę miała lepszy humor niż po rozważaniach na temat
życia seksualnego moich rodziców. Niestety, wszystko zawsze wyobrażam sobie bardzo
dokładnie. I to dokładne wyobrażenie bywa dla mnie często bardzo nieprzyjemne.
Helen, zduś w sobie te myśli.
Wraca nuda.
Mama zawsze mówi: Komu się nudzi, ten sam jest nudny .
No, tak. Mówi także: Nie jesteśmy na ziemi po to, by być szczęśliwi .
A w każdym razie nie twoje dzieci, mamo.
Helen, kolejna próba. Jeśli ci nudno, mogłabyś przynajmniej umówić się raz jeszcze
z samą sobą na wyglądanie przez okno. Niezły pomysł. I ponownie zająć się środowiskiem. A nie
zawsze oddolnymi sprawami. Teraz na przykład.
Gwałtownie szarpię głowę w bok i nieruchomo wpatruję się w okno.
Aąka. Drzewa. Kasztanowce. Co jeszcze? Widzę dużego sumaka octowca. Właściwie nie
muszę mówić, że jest duży. Sumaki zawsze są duże. Boję się ich. Tego też ojciec mnie nauczył.
Lękania się sumaków. Nie pochodzą stąd. Nie są rodzimymi drzewami. Gdzieś z Azji. I rosną
o wiele szybciej od naszych drzew. Gdy sumak jest jeszcze mały, co trwa bardzo krótko, tworzy
długi, cienki pień jak z gumy i najpierw wszystkie siły wkłada we wzrost.
W ten sposób szybko prześciga sąsiadujące z nim drzewa. Gdy tylko je wszystkie
przerośnie, rozpościera nad nimi szeroką koronę. I wszystko, co pod nim rosło, umiera, bo z góry
nie dochodzi już światło, a z dołu, z ziemi, cała woda zostaje wyssana przez szybko rosnące
korzenie sumaka.
To jeszcze nie jest najgorsze. Ponieważ drzewo bardzo szybko strzela w górę,
w porównaniu z naszymi drzewami jest bardzo słabe. Przy najmniejszym podmuchu łamią mu się
całe gałęzie. I dobrze mu tak. Ale te gałęzie często trafiają w ludzi, którzy nie wiedzą, że
przechodzą pod azjatyckim drzewem, niepotrafiącym odpowiednio postępować z wiatrem, bo tak
jest zajęte zacienianiem i zasuszaniem wszystkiego dokoła, że zapomina o wykształceniu własnej
stabilności.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]