[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Cieszę się, że się pani podobało. nę barku. Skupiła się w sobie, w oczekiwaniu na scenę.
124 " PIRAT PIRAT " 125
w pokoju. Ostrzegawcze mrowienie w karku kazało jej
- Czemu nie? - Spojrzała na Jeffa ze słodkim
odwrócić głowę...
uśmiechem.
Gwałtownie wciągnęła powietrze i przycisnęła ręce
Po godzinie uznała, że Hawthorne nie zamierza
do piersi.
robić scen. Powinna być zadowolona, ale jakaś cząstka
jej duszy poczuła się zlekceważona. - Całe szczęście, że nie zaprosiłaś Taylora do
środka - dobiegł znajomy głos  jeszcze pomyślałby,
W sumie bawiÅ‚a siÄ™ caÅ‚kiem niezle z Jeffem Taylo­
że lubisz tłok w łóżku.
rem. Zjedli razem kolację i wiele tańczyli. Rudzielec był
miÅ‚y, szarmancki i wygadany. Kiedy wreszcie oÅ›wiad­ - Jared - wykrztusiÅ‚a, szykujÄ…c siÄ™ do kolejnego
czyła, że czuje się zmęczona i chciałaby wrócić do starcia - co tu robisz?
siebie, natychmiast zaofiarował się, że ją odprowadzi.
- A jak myślisz? - zapytał, czyniąc niedbały gest
ObawiaÅ‚a siÄ™, czy nie bÄ™dzie miaÅ‚a kÅ‚opotu z ode­
ręką, w której zalśnił koniakowy kieliszek. Leżał
słaniem go spod drzwi, ale w rezultacie pożegnanie
niedbale rozparty na łóżku, ubrany tylko w obcisłe
przeszÅ‚o gÅ‚adko. PozwoliÅ‚a mu pocaÅ‚ować siÄ™ w poli­
dżinsy.
czek i obdarzyła na pożegnanie miłym, lecz niewiele
- Jak się tu dostałeś?
obiecującym uśmiechem.
- Przecież jestem właścicielem tego miejsca, nie
pamiętasz? Mam swój klucz.
- PosÅ‚uchaj, a może jutro byÅ›my ponurkowali ra­
zem? - spytaÅ‚ na odchodnym. Kate wpatrywaÅ‚a siÄ™ w niego poprzez mrok, nie­
zdolna się poruszyć.
Dlaczego nie? - pomyÅ›laÅ‚a. Przecież jestem na wa­
- Czy przyszedÅ‚eÅ› tutaj, żeby przeprosić mnie i wy­
kacjach...
jaśnić wszystko? - zapytała z nadzieją.
- Dobra myśl.
Jared z namysłem posmakował koniaku.
- W takim razie czekam po Å›niadaniu -rozpro­
mienił się Taylor. - Nie. A ty? Znudziło ci się już uwodzenie Taylora?
- Zwietnie - obdarzyÅ‚a go jeszcze jednym uÅ›mie­ - MogÄ™ uwodzić, kogo chcÄ™!
chem i grzecznie, lecz stanowczo zamknęła mu drzwi - W takim razie mamy problem, nie uważasz?
przed nosem. - Nie widzę żadnego problemu. Pokłóciliśmy się
i nasza słynna znajomość się skończyła.
WeszÅ‚a do pokoju, nie zapalajÄ…c Å›wiatÅ‚a, i w zamyÅ›­
leniu stanęła przy panoramicznym oknie. Zdążyła już - Bzdura. Gdyby tak było, już dawno odleciałabyś
polubić noce na tej wyspie. Wonne, łagodne powietrze na Rubin. A ty nawet nie próbowałaś.
napÅ‚ywajÄ…ce przez otwarte okno budziÅ‚o wspomnienia - PowiedziaÅ‚am tylko, że koniec z naszÄ… znajomoÅ›­
innych nocy, spędzanych w ramionach Jareda. cią, a nie z moimi wakacjami.
Jared zaśmiał się cicho i usiadł na krawędzi łóżka,
Na samą myśl o tym pojawiło się znajome zmysłowe
odstawiajÄ…c kieliszek na stolik.
napięcie. Miała dziwne wrażenie, jakby Jared był tu,
126 " PIRAT
PIRAT " 127
- Jesteś bardziej podobna do mnie, niż chcesz
- Nic nie jest ostateczne - szepnęła, przylegając do
przyznać, i stąd nasze problemy. Ale myślę, że jakoś
niego całym ciałem. - Ale nie mówmy już o tym.
sobie z nimi poradzimy.
- Przynajmniej raz siÄ™ z tobÄ… zgadzam.
Widząc, że podnosi się i idzie ku niej, instynktownie
Jeszcze raz zażądał pocałunkiem wszystkiego, co
odstąpiła o krok, a potem jeszcze jeden, dopóki nie
tylko mogła mu dać - jak gdyby, nie mogąc wymusić
natrafiła plecami na ścianę. Wówczas uniosła bojowo
na niej kapitualq*i, chciał zagarnąć jej duszę.
brodę, usiłując opanować drżenie.
Każdy nerw Kate wibrowaÅ‚ od szaleÅ„czej namiÄ™tno­
- Jared, musimy porozmawiać.
ści, kiedy zaczął gwałtownie zdzierać z niej ubranie. Za
- Na początku chciałbym postawić sprawę jasno:
chwilę sukienka i bielizna pofrunęły na podłogę. Jedyną
liczy się tylko to, co dzieje się między tobą a mną. Jeśli
ozdobą Kate była teraz srebrna kolia. Jared na moment
chcesz wojny, będzie wojna. Jeśli chcesz się kochać,
wstaÅ‚ z łóżka i zaczÄ…Å‚ Å›ciÄ…gać dżinsy szybkimi, gwaÅ‚tow­
będziemy się kochać. Trzeciego wyjścia nie ma. Nigdy
nymi ruchami. Wreszcie uwolnił się od nich i stanął
wiÄ™cej Jeffów Taylorów - powiedziaÅ‚ tonem nie zno­
nagi, pozwalając, by ujrzała, jak wielkie jest jego
szÄ…cym sprzeciwu.
pożądanie.
- Ty naprawdÄ™ jesteÅ› piratem!
- Chcesz mnie, prawda? - zapytał.
- Jeśli jestem piratem, ty jesteś kobietą stworzoną
- Tak.
dla pirata - powiedział niskim głosem, ujmując
- Tylko nie mów, że to wyłącznie udany seks i nic
twarz Kate w dłonie i chciwie przylegając wargami
więcej - zastrzegł, kładąc się koło niej i zaborczym
do jej ust.
ruchem sięgając po jej piersi.
Znów ma rację, musiała przyznać w myśli, poddając
- Widzę, że bardzo ci na tym zależy. Dlaczego?
się pocałunkowi. Był mężczyzną, na którego czekała
- Bo to kłamstwo, a ja nie pozwolę ci kłamać.
przez całe życie. Urodziła się, by go spotkać. Otoczyła
- Ale wszystko jest w porzÄ…dku, kiedy ty mnie
ramionami jego szyję, zatapiając palce w gęstych,
okłamujesz? - żachnęła się.
ciemnych włosach.
- Nigdy cię nie okłamałem, lecz są rzeczy, o których
Jared Å‚apczywie zaczerpnÄ…Å‚ powietrza.
nie musisz wiedzieć - powiedział, przesiewając w palcach
- Kiedy okazało się, że nie próbowałaś odlecieć
pasma jej włosów. - Musisz po prostu nauczyć się mi ufać.
z wyspy, wiedziałem dlaczego - mówił, pociągając ją
- Jared...
na łóżko. - To jest coś specjalnego. %7ładne z nas nie
- Ciicho... Nie teraz. -Wypełnił jej usta językiem.
jest w stanie od tego uciec.
Dłonie błądziły po jej ciele, wprawiając je w stan
PatrzyÅ‚ na niÄ… spod przymrużonych powiek, zmys­
gorączkowej gotowości.
łowo rozchylając wargi. Wszystkie urazy nagle stały się
Teraz Kate zrozumiała, co znaczy być pijanym ze
nieważne. Teraz liczyło się tylko jedno.
szczęścia. Głowę miała lekką, jak na rauszu. Ponure
128 " PIRAT PIRAT " 129
myÅ›li odpÅ‚ynęły. DotykaÅ‚a Jareda powoli, z rozkoszÄ… W nastÄ™pnej chwili odprężyÅ‚ siÄ™ z gÅ‚oÅ›nym westchnie­
wodząc dłońmi po rzezbionych zarysach twardych niem ulgi.
muskułów. Zsunęła rękę niżej i sięgnęła po jego
Długo leżeli, przytuleni do siebie, nie mówiąc ani
męskość.
słowa.
- Tak - powiedział zduszonym głosem. - Dobrze. - Muszę wracać do domu - odezwał się wreszcie
Och, jak cholernie dobrze. z wyrazną niechęcią. - Beth nie może pilnować Davi-
da przez całą noc.
Uniosła się na łokciu i delikatnie skłoniła go, by
odwrócił się na plecy. Leżał nieruchomo, obserwując ją
- Wiem.
spod przymkniętych powiek. Kiedy zaczęła znaczyć
- Notabene wygrał dziś dolara, bo obstawiał, że nie
Å›ladem pocaÅ‚unków jego rozpalonÄ… skórÄ™, niecierp­
odlecisz z wyspy.
liwie poruszył biodrami.
- Zdaje się, że nie było tu takiego, który by się o to [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.xlx.pl